Każdy ze 170 mln mieszkańców Bangladeszu ma „cieszyć się świeżym powietrzem wolności”. To najważniejsza obietnica rządu przejściowego, powołanego po ucieczce do Indii poprzedniej premier Sheikh Hasiny, obalonej w wyniku protestów studenckich. Rząd jest nietypowy. Na jego czele stanął 84-letni Muhammad Yunus, laureat pokojowego Nobla. Nagrodę otrzymał za upowszechnienie systemu niewielkich pożyczek, które milionom mieszkańcom Bangladeszu umożliwiły wydobycie się z ubóstwa. Teraz ma dźwignąć rodaków ponownie, tym razem wszystkich i w znacznie większej skali.
Gabinet składa się z 16 osób tytułowanych ministrami, ale i oni, i premier uważają się bardziej za grupę doradców. Są wśród nich m.in. aktywiści na rzecz praw człowieka i ochrony środowiska, prawnicy, byli urzędnicy, wojskowy i dwóch koordynatorów ruchu protestów. Student socjologii został ministrem telekomunikacji, student lingwistyki – ministrem sportu. Autorytet Yunusa i nastrój odzyskania – po 15 reżimowych latach – „drugiej niepodległości” dają rządowi przejściowemu spory kredyt zaufania. Co nie zmniejsza ogromu wyzwań. W tym utrzymania tempa rozwoju opartej na taniej sile roboczej eksportowej gospodarki i ponownego poukładania stosunków międzynarodowych, na czele z sąsiednimi, faworyzowanymi przez Hasinę Indiami, Chinami i Stanami Zjednoczonymi.
Yunus zapowiada budowę nowego Bangladeszu i rozpisanie wyborów w ciągu kilku miesięcy. Nie obędzie się bez trudności. Oficjalnie na wielu politykach dotychczasowej opozycji nadal ciążą zarzuty karne albo wyroki, także dożywotniego pozbawienia wolności, a największa partia islamska została zdelegalizowana. Pod znakiem zapytania stoją tempo i intensywność, z jaką będą rozliczani winni setek ofiar śmiertelnych wśród protestujących i tysięcy niewyjaśnionych zgonów z okresu rządów Hasiny.