900. dzień wojny według Fiszerów. Czerwone linie przekroczone. Dlaczego Zachód nie dociska Putina
Białoruś na ukraińskie wtargnięcie do obwodu kurskiego zareagowała niemrawo – wydała oświadczenie na stronie MSZ. A teraz nagle przesuwa wojska na granicę. Oczywiście nie po to, żeby wejść do Ukrainy, na to białoruska armia jest za słaba, a Łukaszenka, co by o nim nie powiedzieć, swój rozum ma. To rzekomo odpowiedź na wlot dziesięciu dronów nad terytorium Białorusi.
Rosjanie wtargnęli do Ukrainy także od strony Białorusi, więc Kijów systematycznie monitoruje ten kierunek (z pomocą dronów rozpoznawczych). Po tym, co się stało 24 lutego 2022 r., te obawy są jak najbardziej zrozumiałe.
Skąd zatem teraz to białoruskie wzmożenie? Podejrzewamy, że chodzi o rozgrywki z Rosją. Możliwe, że Putin naciskał na Łukaszenkę, by wysłał wojska do obwodu kurskiego, ale to oznaczałoby bezpośrednie zaangażowanie w wojnę. A tego Łukaszenka nie chce. Ma nadzieję na unormowanie stosunków z Zachodem, nie chce nowych sankcji. To ruch „zastępczy”, ot, demonstracja.
Czytaj też: Elektrowstrząsy i pozorowane egzekucje. Tak Rosjanie traktują ukraińskich jeńców
U Rosjan krucho ze sprzętem
Rosjanie przerzucają pod Kursk znaczne siły. Jadą tam dwa bataliony z 7. Dywizji Powietrzno-Szturmowej Gwardii, 38. Witebska Brygada Zmechanizowana Gwardii i 64. Brygada Zmechanizowana Gwardii, obie z 35. Armii Wschodniego Okręgu Wojskowego. Do tego elementy 810. Brygady Piechoty Morskiej Gwardii. To jednostki zabrane z frontu, w większości takie, które cofnięto na odpoczynek. Moskwa ma zapas sił do rotowania, ale teraz ten schemat się zachwiał. Odsuwa się też w czasie ofensywa ostatniej szansy, planowana na późne lato lub wczesną jesień.