Świat

Pustka po genseku

Uroczystości żałobne w Hanoi Uroczystości żałobne w Hanoi Duong Van Giang/AP / East News
W Wietnamie zmarłego Tronga nazywano ostatnim prawdziwym komunistą.

Hanoi tłumnie i ze łzami pożegnało Nguyena Phu Tronga, sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Wietnamu, od 2011 r. faktycznego przywódcę kraju z blisko 100 mln mieszkańców. Trong miał 80 lat i od dawna podupadał na zdrowiu. Nazywano go ostatnim prawdziwym wietnamskim komunistą. Wiódł skromne życie, miał 20-letnią Toyotę i nie pozwalał na obstalowywanie nowych garniturów. Rodakom zaszedł za skórę prześladowaniami opozycji i społeczeństwa obywatelskiego. Podobnie jak Xi Jinping, towarzysz z sąsiednich Chin, osłabił kolegialne przywództwo w partii. Władzę skonsolidował m.in. w drodze bezprecedensowej kampanii antykorupcyjnej. Jej ofiarą padło 140 tys. członków partii, w tym dwóch urzędujących prezydentów.

Trong praktykował tzw. bambusową dyplomację, opartą na silnych korzeniach, z mocnym pniem i elastycznymi gałęziami, która kołysze się z wiatrem i nie opowiada po żadnej stronie międzynarodowych sporów. Otwierał się na Zachód, ale nie na jego demokratyczne miazmaty. Choć opierał się Chinom, to chińska propaganda w nekrologach opisała go jako „dobrego towarzysza, brata i przyjaciela”. Oparta na zagranicznych inwestycjach i eksporcie gospodarka jego Wietnamu była jedną z najszybciej rosnących w Azji. Zawirowania w regionie sprawiały, że geopolityczne znaczenie Hanoi też szybko rosło. Na tyle, że w ostatnich miesiącach do Tronga fatygowali się Xi, prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden.

Na horyzoncie nie widać następcy. Obowiązki sekretarza generalnego tymczasowo przejął To Lam, były minister bezpieczeństwa publicznego i obecny prezydent. Wietnamolodzy przestrzegają, by nie liczyć, że odejście genseka stworzy jakąś perspektywę na polityczne otwarcie kraju. Temu sceptycyzmowi sprzyja tradycyjna tolerancja zagranicznych inwestorów na ekscesy komunistycznych autokratów i skład biura politycznego, utworzonego w połowie z funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa.

Polityka 32.2024 (3475) z dnia 30.07.2024; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 13
Reklama