Świat

Konwencja Republikanów. Hymn na cześć Trumpa, potok demagogii i nienawiści

Donald Trump w ostatnim, czwartym dniu przedwyborczej konwencji Republikanów w Milwaukee. 19 lipca 2024 r. Donald Trump w ostatnim, czwartym dniu przedwyborczej konwencji Republikanów w Milwaukee. 19 lipca 2024 r. Mike Segar / Forum
Gremialna manifestacja poparcia dla Donalda Trumpa podczas przedwyborczej konwencji dowiodła, że Partia Republikańska jest dziś zjednoczona wokół niego i znajduje się pod jego całkowitą kontrolą. Wszyscy wychwalali go jako zbawcę Ameryki, a wielu w niedawnym ocaleniu swego idola dopatruje się ręki Opatrzności.

Festiwalem entuzjastycznego poparcia dla Donalda Trumpa była zakończona w czwartek czterodniowa przedwyborcza konwencja Partii Republikańskiej w Milwaukee w stanie Wisconsin. Były prezydent został oficjalnie mianowany przez delegatów kandydatem partii w tegorocznych wyborach do Białego Domu. Jest w nich zdecydowanym faworytem w konfrontacji z prezydentem Joe Bidenem.

Partia Republikańska pod kontrolą Trumpa

Na otwarcie zjazdu – w poniedziałek – Donald Trump przybył dwa dni po zamachu na jego życie podczas wiecu w Butler w Pensylwanii, z białym opatrunkiem na prawym uchu, draśniętym kulą zamachowca. Powitał go ogłuszający aplauz zgromadzonych w hali delegatów. Prestiż Trumpa jako przywódcy wzrósł, kiedy cały świat obiegło jego zdjęcie po postrzale, otoczonego przez agentów Secret Service, gdy w geście wyzwania wzniósł zaciśniętą pięść. Na znak oddania wielu delegatów zjawiło się na konwencji z takim samym białym bandażem albo flagą w barwach narodowych na prawym uchu.

Wszyscy przemawiający na konwencji wychwalali go jako zbawcę Ameryki, a wielu w ocaleniu swego idola dopatruje się ręki Opatrzności. Wśród składających hołdy Trumpowi mówców znaleźli się niemal wszyscy jego rywale z prawyborów, w tym była ambasador w ONZ Nikki Haley. Chociaż nazywała go kiedyś politykiem niezrównoważonym, toksycznym i nienadającym się do pełnienia najwyższego urzędu, we wtorek na zjeździe oświadczyła, że popiera go w 100 proc.

Gremialna manifestacja poparcia dla Trumpa dowiodła, że Partia Republikańska (GOP) jest dziś zjednoczona wokół niego i znajduje się pod jego całkowitą kontrolą. Obecni na konwencji nieliczni przedstawiciele „mainstreamowych” Republikanów, którzy najczęściej występowali w ostatnich latach przeciw niemu, nie zabierali głosu, a ich najwyżej postawiony reprezentant, przywódca republikańskiej mniejszości w Senacie Mitch McConnell, został przez delegatów wybuczany.

Wystąpienia i uchwalona na zjeździe platforma wyborcza potwierdziły, że GOP, do niedawna partia wielkiego biznesu, wolnego handlu i aktywnego zaangażowania USA za granicą, staje się – pod wpływem Trumpa i jego ruchu MAGA (Make America Great Again) – stronnictwem kierującym się ideologią populistycznego nacjonalizmu, protekcjonizmu, zamykania granic przed imigracją i kreującym się na obrońcę świata pracy. Symbolicznym obrazem tej ewolucji było wystąpienie Seana O’Briena, szefa Teamstersów, największego amerykańskiego związku zawodowego. Liderzy związkowi od ponad 120 lat nie pojawiali się na konwencjach Republikanów.

Czytaj też: Potwierdzają się najgorsze obawy. Pora przygotować strategię na Trumpa 2.0. I zapiąć pasy

Wystąpienie Trumpa: potok demagogii i nienawiści

Zgodnie z tradycją na zjeździe przemawiali członkowie rodziny prezydenckiego nominata – jego synowie z pierwszego małżeństwa Donald Jr. i Eric, żona tego ostatniego Lara, współprzewodnicząca Krajowego Komitetu Republikańskiego (RNC) oraz córka Donalda Jr. Kai. Rozwodzili się nad zaletami Trumpa jako kochającego pater familias – rutynowe „ocieplanie” wizerunku kandydata, znanego powszechnie z brutalnej i często ordynarnej retoryki oraz napastliwości wobec przeciwników. Żona Melania przybyła na konwencję dopiero ostatniego dnia, ale odmówiła zabrania głosu. Jako znaczący komentowano także fakt, że nie przemawiała córka Trumpa Ivanka, jego doradczyni w Białym Domu, kiedy urzędował tam w latach 2017–21.

Wydarzeniem zjazdu było ogłoszenie przez Trumpa decyzji wyboru senatora z Ohio J.D. Vance’a na kandydata na wiceprezydenta w jego przyszłym gabinecie.

Trump wygłosił końcowe przemówienie na konwencji. Oczekiwano go z nadzieją, gdyż po zamachu ogłaszał, że zmienił przygotowany tekst. Okazał się nieco inny w tonie niż większość dotychczasowych wystąpień, pełnych konfrontacyjnej frazeologii walki z rozmaitymi wrogami, jak podczas sławetnego przemówienia na inaugurację prezydentury w 2017 r. Trump nawiązał do swego ocalenia w zamachu, mówiąc, że „czuł się bezpieczny, bo miał po swojej stronie Boga”. Powiedział, że przychodzi z przesłaniem „zaufania i nadziei”, a „niezgoda i podziały w naszym społeczeństwie muszą być uzdrowione”; „musimy powstawać razem, w przeciwnym razie upadniemy”. Podkreślił też, że „wyciąga rękę przyjaźni do Afroamerykanów, Latynosów i Azjatów”.

Czytaj też: Jak bardzo mamy się bać Trumpa? Mówi „Polityce” guru konserwatywnej publicystyki w USA

Na tym skończyły się jednak słowa w duchu pojednania i narodowej zgody. W dalszej części przemówienia Trump powrócił do znanej retoryki totalnego potępienia polityki Bidena i Demokratów, głównie w sprawach gospodarki, nielegalnej imigracji i walki z przestępczością. Jego tyrady obfitowały, jak poprzednio, w kłamstwa i przeinaczenia. Powtórzył swoją niedorzeczną tezę-przechwałkę, że Putin nie zaatakował Ukrainy w czasie jego prezydentury, bo widocznie się go obawiał. A jako sposób na przezwyciężenie polaryzacji proponował zaprzestanie „użycia aparatu sprawiedliwości do ścigania politycznych nieprzyjaciół”. To aluzja do wytoczonych mu spraw karnych, tak jakby żadne stawiane mu zarzuty nie były uzasadnione, jakby był zupełnie niewinny i nie zdarzyło się nic takiego jak szturm podżeganych przez niego fanów na Kapitol 6 stycznia 2021 r. (sześć ofiar śmiertelnych).

Rozpoczęte obiecująco przemówienie przerodziło się w typowy dla Trumpa, rekordowo długi, bo trwający ponad półtorej godziny werbalny potok demagogii i nienawiści.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Ranking ministrów rządu Tuska według „Polityki”. Kto jest silny, kto się chowa, a kogo jesień wymiecie

Wakacje się kończą, Donald Tusk zapowiada „nową agendę”, a autorzy „Polityki” postanowili subiektywnie ocenić w skali od 1 do 4, jak przez te ostatnie prawie dziewięć miesięcy radzili sobie poszczególni ministrowie.

Joanna Sawicka, Wojciech Szacki
31.08.2024
Reklama