874. dzień wojny. „Andriucha, dawaj w prawo!”. Jak rosyjscy piloci próbowali wykołować patriota
Białoruski minister spraw zagranicznych Maksim Ryżankou zaprasza polską delegację do swego kraju, by nasi pokazali, gdzie gromadzi się imigrantów przepychanych przez granicę i by wskazali tych funkcjonariuszy białoruskich organów ścigania, którzy są w to zaangażowani. Twierdzi, że Warszawa jego propozycję odrzuciła, a oskarża Mińsk o celowe podsyłanie imigrantów przez granicę do Polski. Wierzymy białoruskiemu ministrowi na słowo. Dobrze wiemy, że imigranci przybywają na Białoruś podziemnymi przekopami spod Kabulu i Damaszku do samego Grodna. Dopiero tam wychodzą spod ziemi i lecą na polską granicę, by ją nielegalnie przekroczyć. Ot, takie dyplomatyczne sztuczki. A my na miejscu polskich władz wykorzystalibyśmy okazję do spenetrowania tego, co się na Białorusi dzieje przez specjalnie dobraną delegację. Druga sprawa, że członkowie takiej delegacji zaraz zostaliby oskarżeni o szpiegostwo i pozamykani. Zapewne rząd wie, co robi, choć może warto by się sprawie przyjrzeć bliżej. Z drugiej strony taka bezczelna propozycja sugeruje, że polski wywiad nie ma pojęcia o Białorusi, nie wie, gdzie i czego szukać, skoro są tacy pewni, że nasza ewentualna delegacja niczego by nie odkryła i że działałaby kompletnie po omacku.
W rosyjskiej telewizji państwowej, w programie „Wiesti” (wiadomości) o godz. 20:00, pokazano wariant ataku atomowego na stolice i główne miasta europejskie. Pokazana animacja dotyczyła państw bałtyckich, Polski, Czech, Rumunii, Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii. Wszystkie z wyjątkiem Wielkiej Brytanii miały być atakowane z obwodu królewieckiego, ataki na Wielką Brytanię miała wykonać rosyjska Flota Północna. Ciekawostką jest to, że atak nie dotyczył np.