869. dzień wojny. Czy my też powinniśmy zestrzeliwać rosyjskie rakiety? Mamy mocny argument
Trwa dostawa F-16 do Ukrainy. Takie rzeczy ogłasza się po to, by uprzedzić Rosję, że myśliwce, które zaraz pojawią się nad frontem, to własność Ukraińców i latać nimi będą ukraińscy piloci. Sojusz zabezpiecza się przed oskarżeniami o bezpośrednią interwencję zbrojną. Ani Zachód, ani Rosja nie chcą takiej konfrontacji, z tym że Zachód nie chce jej nigdy, a Rosja – w tym momencie. Oczywiście nie spodziewamy się wielkiego przełomu po wprowadzeniu F-16, ale sytuacja militarna Ukrainy na pewno wyraźnie się poprawi.
Stacjonujące na Litwie niemieckie myśliwce Eurofighter przechwyciły nad Bałtykiem dwa morskie MiG-29KUB należące do 100. Samodzielnego Pułku Pokładowego Lotnictwa Myśliwskiego, który na co dzień operuje na lotnisku Siewieromorsk 3. Przyleciały do obwodu królewieckiego na obchody Dnia Marynarki Wojennej 30 lipca, organizowane w Petersburgu, albo na ćwiczenia. To o tyle ciekawe, że to jedne z nielicznych MiG-29 używanych w Rosji, w dodatku wyprodukowane w latach 2016–17 z całkowicie nowym wyposażeniem. Są przeznaczone dla jedynego rosyjskiego lotniskowca „Admirał Fłota ZSRR Nikołaj Kuźniecow”, który częściej przebywa w stoczni niż w morzu.
Tym razem do kontrataku w Wołczańsku przeszli Rosjanie, którzy zdołali przekroczyć rzekę Wowcza na południe i wedrzeć się w głąb miasta. Na północ