Świat

Sąd Najwyższy zapewnił Trumpowi immunitet. Co to w praktyce oznacza?

„Trump nie stoi ponad prawem”. Protest przed amerykańskim Sądem Najwyższym, 1 lipca 2024 r. „Trump nie stoi ponad prawem”. Protest przed amerykańskim Sądem Najwyższym, 1 lipca 2024 r. Drew Angerer / AFP / EAST NEWS
Decyzja sądu jest ogromnym sukcesem Trumpa. W praktyce uniemożliwi, by kolejny proces w jego sprawie rozpoczął się – nie mówiąc o zakończeniu – przed wyborami. A były prezydent prawdopodobnie je wygra.

„Oficjalne” działania Donalda Trumpa jako prezydenta nie mogą podlegać ściganiu karnemu – orzekł amerykański Sąd Najwyższy, choć zaznaczył jednocześnie, że jego „nieoficjalne” działania, kiedy sprawował urząd w Białym Domu, nie są objęte takim immunitetem.

Decyzja dotyczy głównie wytoczonej przez prokuraturę federalną w Waszyngtonie sprawy oskarżenia Trumpa o nielegalne zabiegi w celu utrzymania się u władzy, mimo że przegrał wybory w 2020 r.

Donald Trump „oficjalnie” i „nieoficjalnie”

Decyzja sądu jest ogromną wygraną Trumpa. „To wielkie zwycięstwo naszej konstytucji i demokracji” – ogłosił natychmiast po jej ogłoszeniu. Orzeczenie – wydane stosunkiem głosów 6:3 – uniemożliwia bowiem prokuraturze poparcie zarzutów takimi dowodami jak np. rozmowy Trumpa pod koniec 2020 r. z kierownictwem Departamentu Sprawiedliwości, gdy naciskał na prawne poparcie jego twierdzeń, że wybory zostały sfałszowane.

Werdykt nie rozstrzyga w dodatku, co właściwie jest „oficjalnym” aktem głowy państwa. W opinii uzasadniającej decyzję prezes SN John Roberts napisał tylko, że chodzi o działania „leżące w granicach konstytucyjnych uprawnień” prezydenta. Co zatem jest działaniem „nieoficjalnym”? To już – jak dowiedzieliśmy się z opinii – muszą rozstrzygnąć sądy niższej instancji. W przypadku sprawy o quasi-pucz Trumpa będzie musiała o tym zdecydować prowadząca ją sędzia federalna Tanya Chutkan.

Oznacza to kolejne odroczenie ewentualnego procesu Trumpa. Decyzja SN w praktyce uniemożliwi, by zaczął się on – nie mówiąc o zakończeniu – przed listopadowymi wyborami. A ponieważ były prezydent prawdopodobnie je wygra – jego szanse wzrosły po katastrofalnym występie Bidena podczas debaty telewizyjnej – urzędując od stycznia przyszłego roku w Białym Domu, najpewniej doprowadzi do szybkiego umorzenia sprawy przeciw sobie, bo będzie miał Departament Sprawiedliwości pod kontrolą.

Komentujący orzeczenie w CNN eksperci jako ewentualne „akty nieoficjalne” prezydenta wymieniają takie działania jak rozmowy z wiceprezydentem Mikiem Pence’em, w których wywierał na niego presję, aby podczas sesji Kongresu 6 stycznia 2021 r. nie dopuścił do zatwierdzenia wyniku wyborów. Albo naciski na władze stanów, by legalnych elektorów, zobowiązanych do głosowania na Bidena w Kolegium Elektorskim, wymienić na takich, którzy poparliby Trumpa. Niektórzy wymieniają też podżeganie do szturmu na Kapitol.

Czytaj też: Trump skazany za całokształt

Nikt nie stoi ponad prawem?

Niezależnie od tego, jak sąd w Waszyngtonie ostatecznie zakwalifikuje te wszystkie działania, jasne jest, że przedłuża to całą sprawę, tym bardziej że ewentualny wyrok będzie i tak wałkowany w apelacji. Jeżeli w ogóle do niej dojdzie, bo zwycięski prawdopodobnie Trump zwolni zapewne prowadzącego ją prokuratora specjalnego Jacka Smitha.

Werdykt SN zapadł większością sześciorga konserwatywnych sędziów. Argumentują oni, że decyzja pozbawiająca immunitetu głowę państwa mogłaby sparaliżować poczynania przyszłych prezydentów, zagrożonych karnym ściganiem w razie wszelkich bardziej ryzykownych posunięć w interesie kraju. Liberalna mniejszość sędziów (Elena Kagan, Sonia Sotomayor i Ketanji Brown Jackson) ogłosiła opinię przeciwną, zwracając uwagę, że orzeczenie stawia pod znakiem zapytania jeden z kanonów zasad amerykańskiej demokracji, tj. zasadę, że nikt nie stoi ponad prawem.

Biały Dom ogłosił, że werdykt „nie zmienia faktów”: 6 stycznia 2021 r. Trump wezwał swoich fanatycznych zwolenników do ataku na Kapitol, tłum wdarł się do siedziby Kongresu, a wskutek starć z policją pięć osób poniosło śmierć.

Sąd Najwyższy w USA znów traci autorytet

Poniedziałkowe orzeczenie, odzwierciedlające przewagę konserwatywnych sędziów w tej instutucji, zapewne umocni rosnące w USA przekonanie opinii publicznej, że podejmując decyzje, SN kieruje się ideologicznymi poglądami sędziów. SN, najwyższa instancja władzy sądowniczej, miał być organem równoważącym i kontrolującym pozostałe dwa filary demokracji: władzę wykonawczą i ustawodawczą, przez rozstrzyganie zgodności działań prezydenta i Kongresu oraz wyroków sądów niższej instancji z konstytucją.

Na niezależności od polityki opierał się jego autorytet i prestiż. Maleje on – na co wskazują sondaże – od dłuższego czasu, zwłaszcza od osławionej decyzji z grudnia 2000 r., nakazującej wstrzymanie liczenia głosów w ówczesnych wyborach na Florydzie. To przeważyło szalę na korzyść George’a W. Busha, który pokonał Ala Gore. Werdykt w sprawie immunitetu Trumpa zapewne obniży notowania SN jeszcze bardziej.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wakacje młodych Polaków: na pokaz, byle się klikało. Wszyscy wrócą tak samo zmęczeni

Co robi młodzież w wakacje? Dawniej odpoczywała, a dziś szuka atrakcji albo... pracy. Mało kto zrobi sobie wolne od social mediów. A wszyscy wrócą jednakowo zmęczeni. Bo dziś już nawet nicnierobienie nie jest takie samo jak kiedyś.

Zbigniew Borek
26.06.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną