Świat

859. dzień wojny. Rosjanie klecą taczki bojowe. Co będzie, jak im się skończy prawdziwy sprzęt?

Ukraiński czołg w okolicy Ługańska, czerwiec 2024 r. Ukraiński czołg w okolicy Ługańska, czerwiec 2024 r. Pablo Miranzo / Anadolu/ABACAPRESS.COM / Forum
Straty sprzętowe w wojnie z Ukrainą są niewiarygodnie duże, w czym spora zasługa dostarczonych z Zachodu systemów uzbrojenia. Produkcja ciężkiego sprzętu bojowego w Rosji pokrywa te straty jedynie w ok. 10 proc. w skali roku.

Ukraińskie drony zaatakowały wojskowy skład paliw (JW-54169) w miejscowości Toropiec, w obwodzie twerskim w centrum Rosji, wywołując bardzo silny pożar. Wspomniana jednostka była już atakowana 5 maja. Natomiast w Biełgorodzie „coś” trafiło w podstację elektryczną i w mieście nie ma prądu.

W opublikowanym 30 czerwca wywiadzie dla gazety „Philadelphia Inquirer” prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że Zachód obawia się zdecydowanego zwycięstwa Ukrainy ze względu na stabilność Rosji. Ta mogłaby nie przetrwać takiej porażki w obecnej postaci, zaczęłyby się rozliczenia rządzących i faktycznie mogłoby tam dojść do jakichś walk wewnętrznych. Co oczywiście nie oznacza od razu, że broń jądrowa dostanie się w niepowołane ręce, czego się obawiają państwa zachodnie. ZSRR się rozpadł w wyniku zamachu stanu, z którym (o czym się zapomina) wygrał inny zamach stanu – i nic się nie stało. Swoją drogą, walka o władzę między dwoma równoczesnymi zamachami stanu to tylko za Bugiem. A skąd Amerykanie mają pewność, że rosyjska broń jądrowa jest bezpieczna bez rozpadu państwa? Tak czy owak, takie wypowiedzi o obawach, że Rosja się rozpadnie, przewijały się też w kuluarach Warsaw Security Forum, więc coś jest na rzeczy. Dlatego Amerykanie nie chcą tak po prostu dać Rosji zdrowego łupnia. Wolą powolne wykrwawienie bez gwałtownych ruchów, bez terapii szokowej. Poza tym wciąż wieżą w negocjacje, podczas gdy Rosjanie będą negocjować wtedy, kiedy oni będą chcieli, a nie kiedy Zachód będzie chciał. I będą mieli ku temu określone powody, o czym dalej.

Wszystko wskazuje na to, że Rosjanie podzielili swoje dywizje powietrzno-desantowe na poszczególne pułki i rzucają je do walki w składzie pułków, a nie kompletnych dywizji, na różnych kierunkach taktycznych.

Reklama