Półkulę północną dotykają fale groźnych upałów. W Mekce zmarło ponad tysiąc osób uczestniczących w dorocznej pielgrzymce. Tzw. hadż jest obowiązkiem każdego muzułmanina, o ile poradzi sobie finansowo i kondycyjnie. W tym roku w świętym mieście islamu temperatury sięgały 49 st. C. Arabia Saudyjska jest państwem technicznie zaawansowanym, ale w okresie hadżu nie radzi sobie z napływem przybyszów, choć ogranicza liczbę specjalnych wiz i nadzoruje działające za granicą biura pielgrzymkowe.
Tym razem wśród ofiar upałów – ponad połowa pochodziła z Egiptu – byli m.in. klienci szemranych pośredników. Osoby bez statusu pielgrzymów wjechały z wizą turystyczną i w Mekce nie miały dostępu do klimatyzowanych hoteli. Pewną nadzieję przyszłym pielgrzymom niesie termin hadżu wyznaczany według kalendarza księżycowego. W latach 30. i 40. tego stulecia pielgrzymka wypadnie w chłodniejsze pory roku, także zimą.
W Indiach od marca lekarze przyjęli 40 tys. pacjentów z udarem cieplnym i stwierdzili ponad setkę zgonów wskutek upałów. W połowie czerwca w Nowym Delhi podczas najcieplejszej nocy w historii temperatura nie spadła poniżej 35,2 st. C. Historyczne wskazania, sięgające 50 st., padają w USA. Podobnie jest w Europie, m.in. we Włoszech i na Bałkanach. W Atenach, by chronić turystów, czasowo zamyka się Akropol. Przejęci są organizatorzy ruszających za miesiąc igrzysk olimpijskich w Paryżu. Najbardziej wyczerpujące konkurencje, jak triathlon, mogą być przekładane, gdy temperatura przekroczy 32,2 st. Kalendarzowe lato dopiero się zaczyna, a powierzchnia Atlantyku jest najcieplejsza od 40 lat.
Prawdopodobnie czeka nas kolejny najcieplejszy rok w historii pomiarów. Jeśli jednak klimatolodzy mają rację, to rok 2024 może być już niedługo całkiem dobrze wspominany.