Nadal płonie zaatakowany wczoraj terminal paliwowy w mieście Azow. Jak się okazało, celem ukraińskiego ataku był też terminal Czuszka na mierzei przed Zatoką Tamańską, skąd paliwo dociera na Krym. Sztab Generalny ogłosił, co pośrednio potwierdzili Rosjanie, że w obu przypadkach zostały użyte kierowane pociski rakietowe R-360 Neptun ukraińskiej produkcji. To pociski przeciwokrętowe, z radarem w części nosowej, zdolne wykryć okręt na morzu i naprowadzić na niego rakietę. Na ziemi zastępuje go zapewne bezwładnościowy układ nawigacyjny z GPS. Bazowa wersja też ma taki układ do wyprowadzenia w rejon atakowanego okrętu, obserwowanego przez inne systemy rozpoznania (radar pocisku ma niewielki zasięg, jest włączany dopiero z bliska).
Przebudowa części pocisków R-360 Neptun na odmianę do atakowania obiektów naziemnych, lub raczej ich produkcja od podstaw w tej formie, pozwala atakować legitymowane cele wojskowe w Rosji. Amerykanie nie godzą się na razie na użycie do tego ATAMCS-ów. Rzecz w tym, że ATACMS to rakieta balistyczna, trudna do zwalczania, a Neptun jest pociskiem skrzydlatym i łatwiej go zestrzelić.
W trakcie walk – nie wiadomo dokładnie gdzie – jeden z rosyjskich transporterów opancerzonych MTLB został unieruchomiony. Załoga w obawie przed dronami wyskoczyła i schowała się pod pojazd. Udawali martwych. Ukraińcy nie dali się nabrać, obserwowali wszystko z rozpoznawczego bezpilotowego aparatu latającego. W transporter ponownie uderzył dron FPV i się zapalił, a załoga ożyła i oddaliła się pospiesznie w stronę własnego ugrupowania.
Nadal ciężkie walki toczą się o Hlybokie.