Świat

Uchylanci i patrioci

Uchylanci i patrioci. Czy to odmieni losy wojny? „Cały proces rekrutacji to wielka katastrofa”

Ukraińcy szturmują WKU (na fot. nowa komenda w Zaporożu) głównie po to, by uzupełnić dane. Ukraińcy szturmują WKU (na fot. nowa komenda w Zaporożu) głównie po to, by uzupełnić dane. Dmytro Smolienko/Ukrinform / East News
Ukraińska ustawa o mobilizacji sprawiła, że przed komendami uzupełnień znów stoją kolejki, a na rynku pracy zaczyna brakować mężczyzn. Czy jednak odmieni losy wojny?
Prawdziwy „pobór” nadal odbywa się na ulicach.Twitter Prawdziwy „pobór” nadal odbywa się na ulicach.

Nowa ustawa obowiązuje niecały miesiąc. Na szczytach optymizm, prezydent Wołodymyr Zełenski mówi, że mobilizacja przyspieszyła. Upłynie jeszcze sporo wody w Dnieprze, zanim nowi żołnierze trafią na front. Dla tych jednak, którzy od ponad dwóch lat siedzą w okopach, zaświtała nadzieja. Być może w końcu pojawią się zmiennicy i będzie można wrócić do domu. Dowódcy cieszą się zaś, że będzie kim wzmocnić dziurawą już mocno obronę.

Wśród wielu cywili, zwłaszcza mężczyzn w wieku 25–60 lat (ci są wysyłani na front) i ich rodzin, nastroje są dużo gorsze. – Na początku inwazji chciałem się zgłosić na ochotnika, ale mi przeszło. Patrzę na korupcję w kraju, widzę, ilu ludzi ginie na froncie, ilu wraca okaleczonych. Zwyczajnie się boję – wyznaje Jurij, lwowianin, mikroprzedsiębiorca budowlany. Mówi biegle po polsku, w Polsce układa sobie życie. Ale jest obywatelem Ukrainy. Takich jak on – mężczyzn w wieku poborowym, którzy nie zgłaszają się do wojskowych komend uzupełnień – nazywa się w Ukrainie „uchylantami”.

Jurij od 12 lat przebywa w Polsce. Jednak wielu jego rodaków inwazja zastała w Ukrainie. Niektórzy, by uniknąć poboru, uciekają z kraju. W grę wchodzą łapówki dla służb granicznych, fałszowanie dokumentów. Najbardziej zdesperowani wybierają zieloną granicę. Znany szlak wiedzie przez Cisę, lewy dopływ Dunaju. W jej odmętach życie straciło już kilkadziesiąt osób (ponad 30 potwierdzonych przypadków plus ciała, których jeszcze nie odnaleziono).

Rumuńska straż graniczna liczy uciekinierów w tysiącach (przez pierwsze trzy miesiące 2024 r. zanotowano blisko 2,4 tys. nielegalnych przekroczeń). W przerzucie pomagają lokalne gangi, wcześniej szmuglujące papierosy. Według „The Economist” pobierają od 3 do nawet 12 tys.

Polityka 25.2024 (3468) z dnia 11.06.2024; Świat; s. 44
Oryginalny tytuł tekstu: "Uchylanci i patrioci"
Reklama