Świat

Szok we Francji. Macron rozwiązuje parlament. Znad Sekwany płyną nad Europę czarne chmury

Prezydent Emmanuel Macron, 9 czerwca 2024 r. Prezydent Emmanuel Macron, 9 czerwca 2024 r. londet Eliot / ABACA / Abaca Press / Forum
Skrajna prawica spod znaku Zjednoczenia Narodowego osiągnęła w niedzielę dwukrotnie wyższy wynik niż formacja Renaissance Emmanuela Macrona. Prezydent dostał czerwoną kartkę od elektoratu i rozpisał przyspieszone wybory.

Aż takiego triumfu partii Marine Le Pen i Jordana Bardelli nie spodziewali się chyba nawet ich najzagorzalsi zwolennicy. Zjednoczenie Narodowe (RN) osiągnęło według wstępnych wyników exit poll aż 31,5 proc., co przełoży się na 30 mandatów w nowym Parlamencie Europejskim. Drugie miejsce zajęła liberalna formacja Renaissance, której patronuje Emmanuel Macron.

Różnica jest ogromna – 15,2 proc. dla centrystów według obliczeń dziennika „Le Monde” przełoży się na 14 mandatów w Brukseli. Jakby tego było mało, Renaissance ledwo obroniło się przed socjalistami, którzy zajęli ostatnie miejsce na podium (14 proc., 13 mandatów).

Dominacja RN w elektoracie skrajnie prawicowym jest nie do podważenia, co widać również po słabym rezultacie Reconquête!, innej radykalnej formacji. Kojarzona przede wszystkim z Marion Maréchal-Le Pen i Erickiem Zemmourem, zdobyła 5,5 proc. (pięć mandatów). Katastrofą, podobnie jak w zdecydowanej większości krajów Europy Zachodniej, zakończył się start Zielonych, którzy ledwo przebili się przez barierę 5 proc., zdobywając najpewniej pięć miejsc w nowym europejskim rozdaniu.

Czytaj też: Książę Macron odrzucony. Czym tak podpadł Francuzom?

Jordan Bardella: złote dziecko prawicy

Natychmiast po ogłoszeniu wyników szefujący RN i zarazem kandydat do PE Jordan Bardella wezwał Emmanuela Macrona do rozwiązania parlamentu i rozpisania nowych wyborów. On sam odniósł ogromny sukces. Wprawdzie zasiadał w PE już w poprzedniej kadencji, ale wówczas lista, której przewodził, dostała nieco ponad 23 proc. głosów.

Bardella to złote dziecko francuskiej i w ogóle europejskiej skrajnej prawicy. We wrześniu skończy dopiero 29 lat, a ma za sobą już bogatą karierę w partyjnych strukturach. Zaczynał jako 16-latek; w 2012 r. rozklejał plakaty wyborcze ubiegającej się o prezydenturę Marine Le Pen. Robił to w macierzystym Saint-Denis na północnych przedmieściach Paryża.

Jego życiorys wygląda na niemal wykreowany na potrzeby współczesnej radykalnej opowieści. Pochodzi z ubogiej rodziny imigrantów, którzy do Paryża przyjechali w latach 60. z północy Włoch. Jako młody chłopak – o czym opowiadał w kolejnych kampaniach wyborczych – naoglądał się szkód wyrządzonych jego zdaniem przez „złą imigrację”. Miał na myśli oczywiście osoby spoza Europy, niezdolne rzekomo do asymilacji w kulturze wywodzącej się wprost z chrześcijaństwa.

Saint-Denis, dzielnica wykluczenia i drobnej przestępczości, była doskonałym poligonem doświadczalnym dla tak skrajnych poglądów. Bardella, pracowity, płynnie nawigujący po wodach mediów społecznościowych, wysoki, dobrze zbudowany – jawił się jako modelowy współczesny lider prawicy. W 2018 r. był już szefem partyjnej młodzieżówki, rok wcześniej powierzono mu rolę rzecznika Zjednoczenia (wtedy Frontu Narodowego). W 2019 r. został wiceprzewodniczącym partii i europosłem, a trzy lata później całkowicie przejął stery.

Czytaj też: Wielki skandal w sercu Europy. Politycy na pasku Rosjan, tropy prowadzą też do Polski

Macron nie może udawać, że nic się nie stało

Bardella, niezwykle popularny zwłaszcza wśród najmłodszych wyborców, rzucił Macronowi wyzwanie. A prezydent odpowiedział. Jak przyznał w niedzielnym orędziu telewizyjnym, „nie może udawać, że nic się nie stało”. Słowa Bardelli o tym, że wynik RN to „przekaz dla prezydenta Francji i innych europejskich liderów”, skontrował stwierdzeniem, że „to nie jest dobry wynik dla partii, które bronią Europy”.

Pierwsza tura francuskich wyborów odbędzie się 30 czerwca, druga 7 lipca. Gdyby głosowanie odbyło się teraz, według wyników agregowanych w narzędziu Polls of Polls magazynu „Politico” RN osiągnęłoby jeszcze lepszy rezultat (33 proc.). Poziom poparcia Renaissance i socjalistów byłby niemal identyczny co w głosowaniu do PE, pozostałe partie oscylowałyby wokół progu 5 proc.

Niedziela we Francji dowodzi, że skrajna prawica w Europie Zachodniej nie tylko się umocniła, ale i na stałe weszła do głównego nurtu polityki. Partie takie jak Zjednoczenie Narodowe od dawna nie są już marginalnymi formacjami, które w ofercie programowej mają dziwne, często absurdalne postulaty. Dziś prawica ma właśnie takie oblicze – i widać to właściwie na całym kontynencie. Drugie miejsce AfD w Niemczech, oscylujący wokół remisu z rządzącymi socjalistami wynik radykalizującej się hiszpańskiej Partii Ludowej, triumf Giorgii Meloni we Włoszech – to tylko szczyt tej fali.

Czarne chmury nad Europą

Z drugiej strony cały kontynent obserwuje praktyczne wymieranie partii Zielonych, które najdotkliwszą klęskę zaliczyły w największych demokracjach. Dla Francji to sytuacja o tyle problematyczna, że to kraj z drugą po Niemczech największą liczbą eurodeputowanych. Triumf skrajnej prawicy nad Sekwaną ma więc głębokie konsekwencje dla rozkładu sił w całym Parlamencie Europejskim.

W szerszej perspektywie, przy praktycznie pewnym triumfie RN za trzy tygodnie, francuską politykę czekać może paraliż, bo kohabitacja Macrona z ewentualnym premierem (bądź premierką) ze skrajnej prawicy jest nierealna. Stawia to pod znakiem zapytania pozycję Francji w Europie, rolę Macrona jako głównego orędownika dozbrajania Ukrainy i przesuwania akceptowalnych granic zaangażowania dla całej Europy.

W krytycznym momencie w jednej z najważniejszych stolic władzę może więc przejąć ugrupowanie antyeuropejskie, swego czasu mające wyraźne związki finansowe z Kremlem. Już w samej Francji wywoła to kryzys, na który Europa w tej chwili absolutnie nie może sobie pozwolić. W każdym niemal kraju (łącznie z Polską) wśród zwycięzców niedzielnego głosowania wymienia się formacje radykalne – obraz robi się więc coraz mniej optymistyczny. Znad Sekwany płyną czarne chmury, które najpewniej zakryją zaraz całą liberalną Europę.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Kraj

Andrzej Duda: ostatni etap w służbie twardej opcji PiS. Widzi siebie jako następcę królów

O co właściwie chodzi prezydentowi Andrzejowi Dudzie, co chce osiągnąć takimi wystąpieniami jak ostatnie sejmowe orędzie? Czy naprawdę sądzi, że po zakończeniu swojej drugiej kadencji pozostanie ważnym politycznym graczem?

Jakub Majmurek
23.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną