823. dzień wojny. Rosjanom wcale nie chodziło o Charków. A Zachód nabiera się na deklaracje Putina
W obwodzie ługańskim pojawiły się zamaskowane wojskowe cysterny (dystrybutory paliwowe). Takie praktyki są niedopuszczalne, bo mogą prowadzić do ataków na pojazdy cywilne podejrzewane o zastosowanie militarne, ale przecież to najmniejsze z rosyjskich naruszeń prawa o konfliktach zbrojnych.
W nocy Rosjanie zaatakowali Ukrainę z użyciem 12 pocisków skrzydlatych i 31 dronów Shahed. Obrona powietrzna zestrzeliła wszystkie Ch-101 odpalone z bombowców strategicznych i drony. Dwa pociski aerobalistyczne Ch47M2 Kinżał, odpalone z samolotów taktycznych MiG-31K, w coś trafiły.
Charków został z kolei zbombardowany z użyciem bomb szybujących FAB-500 z modułami UMPK. Jedna spadła na market budowlany Epicenter, zabijając co najmniej 12 osób i raniąc 43. To ewidentnie nie był cel wojskowy. Ciekawostka: resztę pocisków skierowano na bazę lotniczą Starokonstantinow. Czyżby zaczęło się polowanie na F-16, których przypuszczalnie w Ukrainie jeszcze nie ma?
W Biełgorodzie też pracowała obrona przeciwlotnicza, choć nie wiadomo, z jakiego powodu. Przyspieszacz prochowy pocisku Pancyr spadł na jeden z samochodów: przebił dach i wpadł na tylne siedzenia, które też zdemolował.
Ukraińcy zatrzymali ofensywę Rosjan
Ofensywa Rosjan od granicy w kierunku Lipcy (na północ od Charkowa) została całkowicie zatrzymana. Od kilku dni nie są w stanie posunąć się o włos. Wręcz przeciwnie, coraz śmielsze kontrataki spychają wroga z powrotem, choć na razie na niewielką skalę. Ukraińskie natarcie przebiega na osi Hłyboka i dalej na Striłecza, już przy samej granicy. Od początku mówiliśmy, że rosyjski atak ma tu charakter dywersyjny; chodziło o odciągnięcie przeciwnika od Donbasu.