Pomazaniec
Raisi zginął, czas na Modżtabę? W Iranie krążą legendy o jego zakulisowych wpływach
Teorii spiskowych na temat śmierci prezydenta Ebrahima Raisiego jest wiele. Poczynając od awarii wiekowego helikoptera, a kończąc na tajnej akcji izraelskich agentów. Jednak część irańskiej opozycji i kilku ekspertów pyta: cui bono? – Rzeczywiście, trudno wykluczyć izraelski udział. Awarię bym mimo wszystko odrzucił. Prezydenckie środki transportu są szczegółowo sprawdzane – mówi Said Lajlaz, analityk związany z obozem reformatorskim. Pytam więc Saida, kto skorzystał? – To oczywiste: Modżtaba.
Iran, czyli jak historia przyspieszyła
55-letni syn obecnego Najwyższego Przywódcy Alego Chameneiego formalnie nie pełni żadnej oficjalnej funkcji. Od lat jednak w Iranie krążą legendy o jego zakulisowych wpływach. Przy ojcu sprawuje funkcję odźwiernego, który sam wybiera ludzi dopuszczanych „do tronu”. Nieoficjalnie kieruje też basidżami, organizacją paramilitarną, która w Iranie gra rolę „nieznanych sprawców”, pacyfikujących antyreżimowe demonstracje w sposób tak brutalny, na jaki nie może sobie pozwolić nawet niezbyt kulturalna irańska policja.
Przez ostatnie lata Modżtaba Chamenei uchodził za jednego z dwóch kandydatów – obok prezydenta Raisiego – do zastąpienia swojego 85-letniego i schorowanego ojca w fotelu Najwyższego Przywódcy. Na Modżtabę długo patrzono jednak z przymrużeniem oka. Faworyta upatrywano raczej w Raisim, który choć nie był formalnie ajatollahem – ten tytuł muzułmańskiego uczonego jest warunkiem awansu – to miał powtórzyć drogę Alego Chameneiego, który zanim został Najwyższym, również sprawował urząd prezydenta i w chwili awansu również nie był ajatollahem.
Historia nagle przyspieszyła w sierpniu 2022 r., gdy słynne seminarium w Kom, w którym Modżtaba wykłada teologię, nazwało go „ajatollahem”, choć nie przeszedł tradycyjnej procedury, a w ślad za tym zrobiła to państwowa agencja informacyjna Rasa.