Młode głosy
Czy nastolatki powinny głosować? Kilka krajów w Europie właśnie zdecydowało
Wybory do Parlamentu Europejskiego są nietypowe. Głosuje 27 krajów, według różnych ordynacji, mało który wyborca potrafi powiedzieć, czym PE się zajmuje – idealna okazja do eksperymentów. Także z obniżeniem minimalnego wieku uprawniającego do głosowania. W Niemczech i Belgii po raz pierwszy do urn pójdą 16- i 17-latkowie. Tym samym kraje te dołączają do trójki europejskich państw, które wiek wyborczy już obniżyły. Austria jako standard we wszystkich głosowaniach wiek 16 lat przyjęła już w 2007 r. Na ten sam krok zdecydowała się Malta w 2018 r., w 2016 r. poziom lat 17 ustanowiła Grecja.
Nie są to wcale wyjątki. Obywatele 16- lub 17-letni mogą głosować także w Argentynie, Brazylii, na Kubie, w Ekwadorze, Indonezji, Nikaragui, Korei Północnej, Timorze Wschodnim oraz w tzw. dependencjach korony brytyjskiej, czyli na wyspach Man, Jersey i Guernsey. Obecność w tym gronie Korei Północnej czy Kuby nieco osłabia pozytywny wydźwięk obniżania. Dla równowagi należy jednak podkreślić, że absolutystycznie zarządzane Zjednoczone Emiraty Arabskie przyjęły rekordową barierę minimum 25 lat, co jednak w tym kraju ma taki sam skutek praktyczny jak północnokoreańska „siedemnastka”.
Zabieg z dołożeniem nowych wyborców powinien jednak pozytywnie przełożyć się na frekwencję, a to przecież z niej wynika poziom legitymacji wybieranego ciała i ogólny odbiór kondycji systemu demokratycznego. W przypadku PE frekwencja jest zazwyczaj niska, skazując jedyną ogólnounijną instytucję wyłanianą bezpośrednio przez obywateli i jedyny ponadnarodowy parlament na świecie na poczucie spadającego znaczenia. W 1979 r. w eurowyborach zagłosowało 62 proc. uprawnionych, a w 2014 r. już tylko 42 proc. Zjazdowy trend odwrócił się dopiero pięć lat temu. W 2019 r. udział wzięło 51 proc.