Świat

Śmierć Raisiego. Cała strategia Najwyższego Przywódcy Iranu właśnie się posypała

Ceremonia żałobna prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego. Teheran, 20 maja 2024 r. Ceremonia żałobna prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego. Teheran, 20 maja 2024 r. Vahid Salemi / Associated Press / East News
Ebrahim Raisi był uważany za faworyta do przejęcia funkcji Najwyższego Przywódcy po schorowanym już 85-letnim Chameneim. Ze swoją legendarną brutalnością wydawał się stworzony do tego zadania. Co teraz?

Śmierć zawsze jest tragedią. Ale część Irańczyków ma dziś mieszane uczucia. Gdy w poniedziałek rano władze poinformowały, że prezydent Ebrahim Raisi zginął w katastrofie helikoptera w północnej części kraju, w sieci pojawiły się niewybredne komentarze i memy. „Miejmy nadzieję, że dzikie zwierzęta odnalazły zwłoki szybciej niż ratownicy”. Albo fotomontaż, na którym Raisi ucieka z wraku goniony przez niedźwiedzi. I podpis: „inshallah...”.

Rozbity helikopter, pospolite ruszenie

Ten brak wiary w kompetencje irańskich ratowników jest jak najbardziej uzasadniony (na nagraniu słychać, jak jeden z nich pyta drugiego: „To my szukamy samolotu?”). Akcja nie była łatwa. Prezydencki helikopter rozbił się w gęstej mgle w niedzielę po południu, w górzystym i zalesionym parku narodowym Dizmar. W pobliżu nie było służb ratunkowych, kurtki z czerwonym półksiężycem rozdzielano więc miejscowemu pospolitemu ruszeniu.

Na pokładzie obok Raisiego był szef irańskiego MSZ Hosejn Amir-Abdollahian, a także kilku wysokich urzędników. Wracali z nadgranicznego spotkania z prezydentem sąsiedniego Azerbejdżanu Ilhamem Alijewem (Iran od jakiegoś czasu próbuje poprawić relacje z tym krajem; w tym przypadku pretekstem była wspólna budowa systemu tam). Prezydencka jednostka leciała z dwoma innymi helikopterami w środku szyku. I nagle zginęła z ich pola widzenia.

Zamach Izraela?

Potem nastąpił chaos informacyjny. Pierwsze oficjalne doniesienia mówiły, że helikopter zaliczył „twarde lądowanie”. Potem władze twierdziły, że udało im się skontaktować z dwoma członkami załogi. W końcu przyznały, że ratownicy po dotarciu do wraku „nie zauważyli w nim oznak życia”. Dopiero po kilkunastu godzinach oficjalnie potwierdzono śmierć wszystkich pasażerów.

Niejasne okoliczności wywołały wiele spekulacji w opozycyjnym internecie i wśród zachodnich ekspertów. Warunki pogodowe rzeczywiście były złe, a helikopter nie należał do najnowszych – może nawet był jeszcze częścią floty zakupionej przez szacha w USA. W dodatku Iran obłożony międzynarodowymi sankcjami od dekad nie ma dostępu do amerykańskich części zamiennych.

Dlaczego jednak jednostka „zniknęła” z oczu dwóch pozostałych załóg? Skąd informacja o „twardym lądowaniu”, skoro setki ratowników przez całą noc nie mogły znaleźć rozbitków? W komentarzach powraca teza, że za katastrofą stoi Izrael, jakoby poinformowany o locie przez swoich agentów w Azerbejdżanie. A niespójność oficjalnej wersji wynika z faktu, że irańskie władze skompromitowałyby się, potwierdzając wersję o zamachu. Tym bardziej że Iran nie byłby już w stanie „z godnością” pomścić Raisiego – w kwietniu pierwszy raz bezpośrednio ze swojego terytorium zaatakował Izrael licznymi rakietami i dronami, nie czyniąc większych szkód.

Raisi: cyngiel Chameneiego, kat Teheranu

63-leni Raisi był prezydentem od trzech lat. Wygrał sfałszowane wybory, do których nie dopuszczono żadnego poważnego konkurenta. Jako student teologii brał udział w islamskiej rewolucji 1979, a potem szybko piął się w prokuraturze – głównie dzięki swojej brutalności. Jeden z historyków rewolucji nazwał go nawet „cynglem Chameneiego”. Później doczekał się miana „kata Teheranu” – miało to związek z jego udziałem w tzw. komisji śmierci, która w 1988 r. posłała na szubienice prawie 10 tys. przeciwników reżimu.

W latach 90. Raisi stał się pupilem Najwyższego Przywódcy Alego Chameneiego i faworytem Strażników Rewolucji, najsilniejszej organizacji paramilitarnej w kraju. Wtedy zaczął też kierować najbogatszymi fundacjami religijnymi, w tym Astane Quds z jego rodzinnego Maszhadu. Owe fundacje są irańskim odpowiednikiem koreańskich czeboli, które niby działają na zasadach rynkowych, ale tak naprawdę są przebogatym ramieniem państwa w gospodarce.

Mimo braku krajowej rozpoznawalności, ale ze wsparciem Chameneiego, Strażników i wspomnianych fundacji, Raisi wystartował w wyborach w 2017 r. Wtedy jeszcze przegrał ze stosunkowo bardziej liberalnym Hasanem Rohanim. Cztery lata później nie miał już konkurencji. Za jego rządów doszło do ogromnych protestów, jednych z największych w porewolucyjnym Iranie, gdy we wrześniu 2022 r. policja obyczajowa zabiła Mahsę Amini, zatrzymaną za nieodpowiednie zakrycie włosów.

Chamenei został bez następcy

Co teraz? Raisi był uważany za faworyta do przejęcia funkcji Najwyższego Przywódcy po schorowanym już 85-letnim Chameneim. Już jego „nominacja” na prezydenta świadczyła o zaostrzeniu kursu wobec społeczeństwa zgodnie z oczekiwaniami obecnego Najwyższego – Chamenei, uważny student losów ZSRR, kilkakrotnie publicznie tłumaczył, że do upadku komunistycznego imperium przyczyniła się pierestrojka Michaiła Gorbaczowa, czyli liberalizacja systemu wobec społecznej presji. W Iranie ma być odwrotnie – opór według Chameneiego musi się spotkać z ostrą odpowiedzą. Inaczej ajatollahowie podzieliliby los komunistów.

Raisi, ze swoją legendarną brutalnością, wydawał się stworzony do tego zadania. Dlatego Chamenei sprzątnął mu z drogi wszystkich konkurentów. Nie tylko z tzw. obozu liberalnego, ale też wśród twardogłowych, np. zablokował karierę popularnego byłego burmistrza Teheranu Mohammada Baghera Kalibafa. Dziś więc po śmierci Raisiego posypała się cała strategia sukcesyjna Chameneiego, który został bez oczywistego następcy.

Na razie nic nie słychać o politycznej „reanimacji” Kalibafa. Dużo zamieszania robi natomiast „opcja dziedziczna”, jak w Iranie mówi się o ambicjach politycznych Modżtaby, 54-letniego syna Alego Chameneiego. I choć wokół Najwyższego Przywódcy jest wielu zwolenników zapoczątkowania takiej dynastii, to ewentualna kandydatura Modżtaby byłaby sporym problemem dla reżimu. Nie tylko z powodu braku politycznych i klerykalnych kompetencji tego kandydata, ale i z przyczyn wizerunkowych – cała rewolucja islamska była o tym, aby zerwać z monarchią szachów. Ale nie takich wygibasów dopuszczali się ajatollahowie w przeszłości.

Po śmierci Raisiego funkcję prezydenta przejmie jego dotychczasowy zastępca Mohammad Mokhber. Nowe wybory powinny się odbyć w ciągu 50 dni. Wielce prawdopodobne, że wśród zarejestrowanych kandydatów będzie następca Chameneiego.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Problem religii w szkole był przez biskupów ignorowany, a teraz podnoszą krzyk – mówi Cezary Gawryś, filozof, teolog i były nauczyciel religii.

Jakub Halcewicz
09.09.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną