Śmigłowiec prezydenta Iranu leciał w konwoju trzech maszyn, które wracały z Azerbejdżanu, gdzie uroczyście otwierano wspólnie wybudowane tamy. W niedzielę po południu poinformowano, że maszyna z prezydentem i szefem MSZ miała „twarde lądowanie”. Dwa pozostałe śmigłowce bez problemu dotarły do celu.
Media irańskie informowały, że służby ratownicze próbują dostać się na miejsce wypadku, ale utrudnia im to pogoda (potężne deszcze, mgła, porywisty wiatr). To właśnie złe warunki atmosferyczne w okolicach miasta Dżolfa miały być powodem upadku maszyny irańskiego prezydenta. Podobno w rejonie wypadku widoczność miała wynosić jedynie do 5 metrów.
Pojawiły się także informacje, że niektórzy członkowie delegacji, którzy byli w tym samym śmigłowcu, zdołali „połączyć się z dowództwem”, co dawało nadzieję, że nie ma ofiar śmiertelnych. Jednak z drugiej strony przedstawiciel władz Iranu powiedział anonimowo agencji Reuters, że wiadomości dochodzące z okolic miejsca wypadku są niepokojące, a życie prezydenta i szefa MSZ może być zagrożone.
Wszystkie te informacje były jednak niepotwierdzone, a czasami jedna zaprzeczała drugiej. Nad ranem polskiego czasu CNN podał, że ratownicy dotarli do wraku, który jest kompletnie zniszczony, a chwilę później irańskie media dodawały, że na miejscu „nie ma żadnych oznak życia”. W końcu władze Iranu i Czerwony Półksiężyc potwierdziły, że prezydent Ebrahim Raisi i szef MSZ Hosejn Amir Abdollahijan nie żyją.
W całym kraju odprawiane były modlitwy, modlił się także ajatollah Ali Chamenei.
Departament Stanu USA przekazał, że Stany Zjednoczone pilnie śledzą wszystkie wydarzenia związane z katastrofą śmigłowca irańskiego prezydenta, a prezydent Joe Biden jest o tym informowany na bieżąco. Gotowość pomocy zadeklarowały resorty spraw zagranicznych Kataru, Arabii Saudyjskiej i oczywiście Rosji.
Rzeźnik z Teheranu
Kim jest Raisi? „60-latek to przykład bezprecedensowej kariery niezbyt rzutkiego duchownego. Od lat 80. przeszedł wszystkie stopnie awansu prokuratorskiego, co zresztą przyniosło mu miano »Rzeźnika Teheranu« – pod koniec 1988 r. był członkiem komisji, która skazała na śmierć kilkuset opozycjonistów. Na początku lat 90. studiował pod okiem Chameneiego, który potem zadbał o jego karierę” – pisał po wyborach w 2021 r. w „Polityce” Łukasz Wójcik.
„Raisi uważany jest za człowieka wojskowo-wywiadowczej struktury, na której czele stoją Strażnicy Rewolucji, paramilitarna organizacja tworząca w Iranie państwo w państwie. Zwycięstwo Raisiego oznacza, że w ręce tej struktury wpadła ostatnia ważna instytucja. A jego karierę eksperci wiążą z przyszłą zmianą na stanowisku Najwyższego Przywódcy – Chamenei ma już 82 lata i niemal na pewno umrze albo ustąpi ze stanowiska w ciągu dwóch czteroletnich kadencji Raisiego, który będzie miał najlepszą pozycję, aby go zastąpić – Chamenei, zanim zastąpił zmarłego Chomeiniego, też przez lata był prezydentem” – dodał dziennikarz „Polityki”.