Dzisiaj zawetowałam ustawę rosyjską. Ta ustawa jest w swej istocie, w swoim duchu, ustawą rosyjską, która jest sprzeczna z naszą konstytucją i wszelkimi standardami europejskim oraz stanowi przeszkodę na naszej drodze do Europy. Weto jest zgodne z prawem i dzisiaj zostanie przedłożone parlamentowi” – oświadczyła prezydentka Salome Zurabiszwili.
Co zawiera kontrowersyjna ustawa
Projekt został przyjęty 14 maja br. w trzecim czytaniu. Za jego przyjęciem głosowało 84 posłów, 30 było przeciw. Zakłada on uznanie setek organizacji medialnych i instytucji pozarządowych za tzw. zagranicznych agentów wpływu, których działalność na terenie Gruzji musi być mocno regulowana, gdyż może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Każdy podmiot, którego wpływy, w tym granty na działalność obywatelską, pochodzą w co najmniej 20 proc. ze źródła zagranicznego, musi zostać zarejestrowany przez rząd w Tbilisi jako instytucja „służąca realizacji celów obcego państwa”. Zdaniem opozycji, przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego oraz Unii Europejskiej, wobec której Gruzja uzyskała oficjalnie status kandydata w grudniu 2023 r. (akcesję popierało według sondaży ok. 80 proc. społeczeństwa), to ruch przesuwający kraj w kierunku autorytaryzmu. Ma potencjał naruszania wolności słowa oraz swobód obywatelskich, niebezpiecznie też przypomina ustawy przyjmowane w innych krajach wrogo nastawionych wobec pryncypiów liberalnej demokracji – na czele z Rosją.
Weto na nic się nie zda?
Przyjęcie ustawy wzbudziło ogromny sprzeciw Gruzinów, którzy tłumnie wychodzili na ulice w geście protestu. W czasie kulminacyjnej demonstracji na ulicach Tbilisi znajdowało się ponad 200 tys. osób. Premier Irakli Kobachidze z partii Gruzińskie Marzenie, który od lutego jest szefem tamtejszego rządu, ignoruje jednak sprzeciw ze strony obywateli. Znany z konserwatywnych, antyzachodnich i bliskich ideologii Kremla poglądów polityk pozostaje nieugięty – poinformował już, że ustawa o zagranicznych agentach wpływu zostanie przyjęta przy użyciu wszelkich dostępnych środków. Kobachidze, który niedawno był jednym z głównych prelegentów zjazdu narodowych populistów w Budapeszcie, gdzie obok Viktora Orbána i Mateusza Morawieckiego przemawiali też trumpowscy aktywiści i latynoamerykańska ultrakonserwatywna prawica, użył też siły do pacyfikacji protestujących.
Czytaj także: „Nie dla rosyjskiego prawa!”. Gruzja się zagotowała. W tym roku trzeba ją pilnie śledzić
Prezydentka Salome Zurabiszwili, liberalna, urodzona we Francji polityczka, jest ostatnią osobą na tym stanowisku, która posiada bezpośrednią legitymację demokratyczną. W wyniku reformy konstytucyjnej przeprowadzonej trzy miesiące temu pod nadzorem Gruzińskiego Marzenia kolejni prezydenci kraju nie będą już wybierani w wyborach powszechnych – zamiast tego o prezydenturze zadecyduje specjalne kolegium elektorskie. Gruziński parlament wciąż może odrzucić weto Zurabiszwili zwykłą większością głosów. Wówczas ustawa wejdzie w życie w ciągu 15 dni roboczych.