Świat

Święta wojna Rosji. Jak i gdzie prawosławni duchowni wspierają reżim Putina

Patriarcha Cyryl I i Władimir Putin, Kreml, listopad 2023 r. Patriarcha Cyryl I i Władimir Putin, Kreml, listopad 2023 r. Gavriil Grigorov / Pool / AFP / East News
Prawosławni duchowni w Rosji przypominają oficerów politycznych w armii. Zamiast po chrześcijańsku wzywać do miłosierdzia i człowieczeństwa, uprawiają agitację, błogosławią agresora i rakiety spadające na braci w wierze.

Zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi patriarcha Cyryl I właśnie ukarał duchownego, który odprawiał nabożeństwo żałobne w intencji Aleksieja Nawalnego. Dmitrij Safronow otrzymał trzyletni zakaz posługi, został zdegradowany do lektora psalmów i wysłany do świątyni w Moskwie. Nie może udzielać błogosławieństw, nosić szat ani krzyża. Zawinił nieraz – przedtem wzywał władze do wydania ciała Nawalnego rodzinie, a na pogrzebie nie odczytał „Modlitwy o zwycięstwo Świętej Rusi”. Cyryl wprowadził ją do liturgii we wrześniu 2022 r. Zawiera prośbę o „zwycięstwo nad tymi, którzy chwycili za broń przeciw Świętej Rusi” – każdy, kto odmówi odczytania tekstu lub zastąpi „zwycięstwo” słowem „pokój”, jest natychmiast karany. „Ortodoksyjni ultrapatrioci” domagają się wykluczenia jeszcze ok. 300 duchownych, którzy w marcu 2022 r., po napaści na Ukrainę, podpisali apel wzywający do pokoju. Nazwali ich „zdrajcami wiary i ojczyzny”.

Pacyfizm jest niezgodny z nauką społeczną prawosławia. Za to jest typowy dla „heretyków”, jak uznał w czerwcu 2023 r. sąd synodalny w procesie prawosławnego duchownego Jana Burdina z Kostromy, oskarżonego o dyskredytację armii. Czym zawinił? Potępił „operację specjalną” w Ukrainie. W ocenie rosyjskich mediów represje wobec duchownych są zbliżone do tych z czasów stalinowskich. W 1965 r. Nikołaj Eszliman i Gleb Jakunin napisali list otwarty do patriarchy Aleksieja I, w którym skrytykowali komunistyczne władze za naruszanie wolności sumienia. Cyryl karze natychmiast, patriarsze Aleksiejowi sześć miesięcy zajęło odsunięcie ich od funkcji. Eszliman zmarł w 1985 r., nie wrócił do posługi, Jakunin został przywrócony na fali gorbaczowskiej pieriestrojki pod koniec lat 80.

Czytaj też: Mitologia Putina. Rosji w tej wojnie nie chodzi o terytorium

Duchowni jak oficerowie polityczni

Od wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie prawosławni duchowni w Rosji przypominają oficerów politycznych w armii. Zamiast po chrześcijańsku wzywać do miłosierdzia i człowieczeństwa, uprawiają agitację, błogosławią agresora i rakiety spadające na ich braci w wierze. Tego rodzaju „teologię wojenną” w pewnym sensie zatwierdził XXV Zjazd Światowej Rady Ludowej Rosji, największe forum publiczne Cerkwi. 27 marca przyjął on w Moskwie dekret pt. „Teraźniejszość i przyszłość rosyjskiego miru”, który wywołał oburzenie nawet za granicą.

Dokument stwierdza, że od 2014 r. trwa narodowo-wyzwoleńcza walka narodu rosyjskiego ze zbrodniczym reżimem w Kijowie i stojącym za nim kolektywnym Zachodem. To ani operacja specjalna, ani zwykła wojna. To „święta wojna w obronie Świętej Rusi i misja ochrony świata przed globalizmem i zwycięstwem Zachodu, który popadł w satanizm”.

Sąsiadów Rosji niepokoją wezwania do odrodzenia liczącej trzy stulecia doktryny trójjedynego narodu rosyjskiego (Wielkorusów, Małorusów i Białorusinów), a nawet włączenia jej do rosyjskiego prawodawstwa. To nawiązanie do idei „ruskiego miru”, którą w styczniu potępili przedstawiciele Kościołów chrześcijańskich w Ukrainie, uznając ją za szowinistyczną, odbierającą Ukraińcom prawo do samostanowienia i zachęcającą do ludobójstwa.

Zwierzchnik Cerkwi w Rosji pochwala tymczasem wojnę, ale i broń jądrową. W październiku 2023 r. wręczył order konstruktorowi lasera „Iskra” w ramach radzieckiego programu broni jądrowej. Stwierdził: „Zgodnie z niewysłowioną Opatrznością Bożą broń powstała w klasztorze św. Serafina. Dzięki tej sile Rosja jest niepodległa, wolna i wszyscy musimy zachować w sercach i pamięci ten wspaniały wyczyn naszych naukowców”.

Niezależny rosyjski portal Ważne Historie wyjaśnia, że mowa o klasztorze, który po zajęciu przez bolszewików został zdewastowany, a w 1925 r. zamknięty. Władze otworzyły w tym miejscu kolonię poprawczą, a za czasów Berii stanął tu ośrodek, w którym opracowywano broń jądrową.

Czytaj też: Moda na okultyzm w Rosji. Putin też kocha czarną magię

Związki Cerkwi z KGB

Nikt nie ukrywa, że Cerkiew jest w Rosji zblatowana z władzą. Proces pogłębia się od 15 lat, kiedy Cyryl objął funkcję patriarchy po zagadkowej śmierci jego poprzednika. Aleksiej II zginął w grudniu 2008 r. w wypadku samochodowym. Nie pochwalał wojny w Gruzji. Był uważany za dość niezależnego, nie był ulubieńcem Borysa Jelcyna. Wyświęcony za czasów Stalina, patriarchą został za Gorbaczowa, zmarł za Putina.

Cyryl I, właściwie Władimir Michajłowicz Gundiajew, od lat 70. dla oficerów KGB jest agentem „Michajłowem”. Jego powiązania z radzieckimi służbami przestały być tajemnicą, kiedy w 1992 r. komisja parlamentarna kierowana przez dysydenta Gleba Jakunina (duchownego represjonowanego w latach 60.) dotarła do wrażliwych pism. Spekulacje, że Gundiajew został zwerbowany, pojawiły się już wiosną 1968 r., kiedy pierwszy raz otrzymał od władz pozwolenie na wyjazd za granicę. Uczestniczył wówczas w II Wszechchrześcijańskim Kongresie Pokoju w Pradze, później w IV Zgromadzeniu Światowej Rady Kościołów w szwedzkiej Uppsali. Jego kariera nabrała tempa, gdy został osobistym sekretarzem metropolity Nikodema, czyli Borysa Rotowa (działał dla KGB pod pseudonimem „Adamant”).

Działalność szpiegowską „Michajłowa” opisał w lutym 2023 r. szwajcarski dziennik „Sonntags Zeitung”. Reporterzy odtajnili archiwa służb specjalnych, w tym dossier policyjne Gundiajewa z lat 1969–89. Duchowny zbierał informacje o innych członkach Światowej Rady Kościołów w Genewie i miał wpływać na stanowisko Zachodu wobec ZSRR. Ambasada Rosji w Brnie w odpowiedzi zarzuciła Szwajcarom „rusofobię, która szerzy się niestety coraz szerzej”.

Czytaj też: Gwardia Putina. Jak KGB przejęło władzę w Rosji

W Estonii nie chcą duchownych z Rosji

Zachodnie służby zachowują podejrzliwość wobec Patriarchatu Moskiewskiego. Na przykład władze Estonii nie przedłużyły niedawno pozwolenia na pobyt metropolicie Tallina (i całego kraju), bo ich zdaniem zagrażał bezpieczeństwu narodowemu. Metropolita Jewgienij modlił się o „zwycięstwo Świętej Rusi” razem z przedstawicielami prokremlowskiego ruchu Koos (Razem), którzy namawiają Estonię do zachowania „neutralności”. Tłumaczył się potem, że „został źle zrozumiany”, i zamierza przewodzić Cerkwi na odległość.

Z kolei Światowa Rada Ludowa Rosji, której patriarcha Cyryl przewodniczy, zatwierdziła dokument, w którym głosi świętą wojnę przeciw Ukrainie i promuje agresywne cele „ruskiego miru”. Przyszłe granice kraju mają być jeszcze szersze niż „wielkiej historycznej Rosji”. Nic dziwnego, że Estonia, której ziemie były okupowane od XVIII do XX w. właśnie przez ową „wielką Rosję”, widzi w rosyjskiej Cerkwi zagrożenie.

Tymczasem estoński minister spraw wewnętrznych Lauri Läänemets zapowiedział, że zwróci się do Riigikogu (parlamentu) o uznanie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej za organizację terrorystyczną. „Islamscy terroryści też mówią, że prowadzą świętą wojnę przeciwko zachodniemu światu i zachodnim wartościom. Patriarchat Moskiewski niczym się nie różni od islamskich terrorystów” – tłumaczył.

Do Riigikogu wpłynął ostatecznie projekt znacznie złagodzony – proponuje uznać Patriarchat Moskiewski za instytucję wspierającą agresję militarną Rosji. Jeśli zostanie przegłosowany, zobowiąże estońską Cerkiew do „oceny zagrożenia dla porządku publicznego i parafian”, a także „podjęcia niezbędnych kroków w celu zerwania więzi z Patriarchatem Moskiewskim”. Krytycy projektu zwracają uwagę, że Łotwa rozwiązała sprawę wcześniej i skuteczniej. W 2022 r. przyjęła ustawę zakazującą działalności organizacji religijnych państwa agresora. Cerkiew porzuciła Patriarchat Moskiewski i stała się „samozwańczą autokefalią”.

Czytaj też: Putin chce ścigać Kaję Kallas. Czym premierka Estonii tak mu podpadła?

Kreml wysyła do Afryki duchownych

Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy zrzeszające 46 państw – wszystkie europejskie poza Watykanem, Rosją i Białorusią – po śmierci Nawalnego przyjęło uchwałę o potrzebie przeciwstawienia się totalitaryzmowi Rosji i jej wojnie z demokracją. Wzywa, aby państwa traktowały patriarchę Cyryla i rosyjską Cerkiew za „ideologiczną kontynuację reżimu Władimira Putina, współwinną zbrodni przeciw ludzkości”. Spośród krajów prawosławnych „za” głosowały Grecja, Gruzja, Ukraina, Mołdawia i Rumunia. „Nie” opowiedzieli się przedstawiciele Bułgarii, Macedonii Północnej, Cypru, Serbii i Czarnogóry.

Cerkiew przeżywa za to złoty czas w Afryce. W zasadzie można mówić o ekspansji Patriarchatu Moskiewskiego – od grudnia 2021 do lipca 2023 r. otwarto na kontynencie ponad 200 nowych parafii w 25 krajach. W lutym 2024 agencja informacyjna RIA Nowosti donosiła o 218 duchownych świadczących posługę w 29 państwach. To z jednej strony zemsta na Patriarchacie Aleksandryjskim, który uznał autokefalię w Ukrainie. Z drugiej zaś próba podbicia serc i umysłów na Globalnym Południu. Duchowni realizują tam także projekty humanitarne i edukacyjne. Co oznacza, że obok dawnych wagnerowców Kreml wysyła do Afryki duchownych, którzy mają za zadanie promować „ruski mir” oraz jego tradycyjne wartości. I zwalczać satanistyczny Zachód.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama