Wszyscy jesteśmy żołnierzami
Wszyscy jesteśmy żołnierzami. Ukraińcy znaleźli sposób, żeby radzić sobie z wojną
Niedawna utrata donieckiej Awdijiwki po wielotygodniowych i krwawych bojach stała się symbolem zmiany sytuacji na froncie. Rosjanie pokazali, że dla osiągnięcia celu są gotowi poświęcić tysiące żołnierzy. Zdobycie tego miasteczka gruzów kosztowało ich blisko 50 tys. zabitych i rannych, 364 czołgi, 748 bojowych wozów piechoty. Czy mogło być inaczej, gdyby Ukraina potrafiła zmobilizować więcej żołnierzy, a sojusznicy nie guzdrali się z dostarczaniem wojskowego zaopatrzenia? Wszak to prezydent Joe Biden oskarżył Kongres USA za utratę Awdijiwki, bo Republikanie zablokowali pomoc do Ukrainy.
Gen. Ołeksandr Syrski, głównodowodzący armii ukraińskiej, w wywiadzie dla Ukrinform odpowiada na te pytania w zaskakujący sposób. Tak, w Awdijiwce brak amunicji okazał się decydujący. I to prawda, że amunicji oraz sprzętu bojowego nigdy dość, w najgorszych momentach Rosjanie dysponują przewagą w wystrzeliwanych pociskach artyleryjskich sześć do jednego. Ilość to jednak nie wszystko, bo w znacznym stopniu można zastąpić ją jakością rozpoznania i efektywnością prowadzenia ognia. Oraz innowacyjnością, której wyrazem jest mistrzowskie wykorzystanie dronów przez ukraińską armię. To właśnie dzięki operacjom z użyciem dronów Ukraińcom udało się zepchnąć rosyjską flotę do portów i odblokować we wrześniu ub.r. tzw. korytarz czarnomorski, obsługujący w tej chwili zdecydowaną większość ukraińskiego eksportu, zwłaszcza produktów rolnych. Nie jest więc prawdą – jak mówi rosyjska propaganda podchwytywana przez część mediów zachodnich – że Rosja przejęła inicjatywę na froncie, przekonuje Syrski. I dodaje, że ukraińska armia więcej pozycji odzyskuje, niż traci. A odejście z Awdijiwki nie oznaczało strategicznego przełomu, bo Ukraińcy utrzymują pozycje obronne pod miastem i zadają Rosjanom ciężkie straty.