Kwestia słowackiej prezydentury do samego końca pozostawała sprawą otwartą, bo choć pierwszą turę wygrał Korcok z wynikiem 42,5 proc., Pellegrini przegrał z nim jedynie o 5,5 pkt proc. Ostatecznie to on triumfował z wynikiem 53,85 proc., podczas gdy na jego rywala zagłosowało 46 proc. Słowaków. W czasie kampanijnej dogrywki obaj bardzo mocno zabiegali przede wszystkim o głosy mieszkańców mniejszych miast i słowackiej prowincji. Było to wyzwaniem zwłaszcza dla Korcoka, doświadczonego dyplomaty i proeuropejskiego liberała, którego rywale – Pellegrini, ale też prorosyjski były sędzia sądu najwyższego Stefan Harabin, trzeci w pierwszej turze – próbowali przedstawiać jako kandydata wielkomiejskich elit. Temperaturę sporu podgrzewała też retoryka dwóch rywali koncentrująca się wokół napaści Rosji na Ukrainę, europejskiego zaangażowania w konflikt i pozycji Słowacji w zmieniającym się układzie sił na Starym Kontynencie. Choć Korcok jednoznacznie pozycjonował się jako sojusznik Kijowa, zapewniał jednocześnie, że wbrew rozpowszechnianej w kraju dezinformacji nie ma wcale zamiaru wysyłać słowackich żołnierzy na ukraiński front.
W podobnym tonie wypowiadała się odchodząca prezydent Zuzana Czaputova, która w środowym przemówieniu skrytykowała kandydatów za używanie tematu wojny do własnych, partykularnych celów. Potwierdziła też, że po rozmowach z Korcokiem i Pellegrinim jest przekonana, że żaden z nich nie chce udziału Słowacji w wojnie, ale nie zamierza też zmieniać pozycji Bratysławy w strukturach Unii Europejskiej i NATO.