Świat

Słowacy wybrali. Nowym prezydentem polityk przyjazny Kremlowi

Peter Pellegrini, zwycięzca słowackich wyborów prezydenckich. 7 kwietnia 2024 r. Peter Pellegrini, zwycięzca słowackich wyborów prezydenckich. 7 kwietnia 2024 r. Radovan Stoklasa / Forum
W sobotniej drugiej turze wyborów triumfował były premier Peter Pellegrini, uznawany za polityka prokremlowskiego. Zdobył 53,85 proc. głosów. Przegrany Ivan Korczok przyznał, że wynik jest dla niego rozczarowaniem.

Kwestia słowackiej prezydentury do samego końca pozostawała sprawą otwartą, bo choć pierwszą turę wygrał Korcok z wynikiem 42,5 proc., Pellegrini przegrał z nim jedynie o 5,5 pkt proc. Ostatecznie to on triumfował z wynikiem 53,85 proc., podczas gdy na jego rywala zagłosowało 46 proc. Słowaków. W czasie kampanijnej dogrywki obaj bardzo mocno zabiegali przede wszystkim o głosy mieszkańców mniejszych miast i słowackiej prowincji. Było to wyzwaniem zwłaszcza dla Korcoka, doświadczonego dyplomaty i proeuropejskiego liberała, którego rywale – Pellegrini, ale też prorosyjski były sędzia sądu najwyższego Stefan Harabin, trzeci w pierwszej turze – próbowali przedstawiać jako kandydata wielkomiejskich elit. Temperaturę sporu podgrzewała też retoryka dwóch rywali koncentrująca się wokół napaści Rosji na Ukrainę, europejskiego zaangażowania w konflikt i pozycji Słowacji w zmieniającym się układzie sił na Starym Kontynencie. Choć Korcok jednoznacznie pozycjonował się jako sojusznik Kijowa, zapewniał jednocześnie, że wbrew rozpowszechnianej w kraju dezinformacji nie ma wcale zamiaru wysyłać słowackich żołnierzy na ukraiński front.

W podobnym tonie wypowiadała się odchodząca prezydent Zuzana Czaputova, która w środowym przemówieniu skrytykowała kandydatów za używanie tematu wojny do własnych, partykularnych celów. Potwierdziła też, że po rozmowach z Korcokiem i Pellegrinim jest przekonana, że żaden z nich nie chce udziału Słowacji w wojnie, ale nie zamierza też zmieniać pozycji Bratysławy w strukturach Unii Europejskiej i NATO.

Reklama