W tajskiej Izbie Reprezentantów obok projektu firmowanego przez premiera Sretthę Thavisina zostały złożone trzy projekty opozycji i wersja kompromisowa właśnie została przyjęta stosunkiem głosów 400 do 15. Co dobrze oddaje nastroje społeczne: według niedawnego rządowego sondażu 96,6 proc. akceptuje takie związki. Będą miały równe prawa z obecnymi w kwestii rozliczeń podatkowych, dziedziczenia czy adopcji dzieci. Teraz kolej na akceptację Senatu oraz poparcie ze strony króla; w zgodnej opinii nie powinno być z tym większych problemów.
Tym samym Tajlandia, która cieszy się przychylną opinią w kwestiach LGBT i ma już ustawę przeciw dyskryminacji ze względu na płeć (ale ciągle zabrania zmiany płci), stanie się regionalnym trendsetterem. W Azji małżeństwa tej samej płci akceptuje tylko Tajwan (od 2019 r.) i Nepal (który pierwszy taki związek zarejestrował w grudniu ub.r.). Według orzecznictwa japońskiego zakaz małżeństw jednopłciowych jest niekonstytucyjny, ale do ich urzędowej akcepcji ciągle daleka droga, w Wietnamie zmieniło się tyle, że od 2013 r. przestano karać za takie związki, a Singapur, który w 2022 r. wykreślił prawo zabraniające homoseksualizmu, wprowadził jednocześnie do konstytucji zapis uniemożliwiający korektę dotychczasowej definicji małżeństwa. Malezja, Mjanma i Brunei nadal karzą za seks osób tej samej płci.