Na początek fakty: BIS, służba bezpieczeństwa w Republice Czeskiej, poinformowała w środę o ogromnej operacji propagandowej prowadzonej przez rosyjskich agentów wpływu na terenie Unii Europejskiej. Działali głównie przez portal Voice of Europe, na którym regularnie ukazywały się teksty eurosceptyczne i niemające nic wspólnego z rzetelnością, przemieszane z artykułami na pierwszy rzut oka niebudzącymi wątpliwości.
Za portalem stali Artem Pawłowicz Marczewski i Wiktor Medwedczuk. Ten drugi, urodzony w 1954 r. w Kraju Krasnojarskim, był obywatelem Ukrainy i oligarchą, działał przede wszystkim na rynku medialnym i w handlu surowcami. Marczewski, który miał obywatelstwa Izraela i Ukrainy, był jednym z najbardziej zaufanych współpracowników Medwedczuka i szefem produkcji jednego z jego kanałów (nosił nazwę 112).
Voice of Europe w dziesięciu językach
Obaj, tak jak portal Voice of Europe, zostali wpisani na listę czeskich sankcji przez premiera Petra Fialę. Według informacji BIS i niemieckiego „Spiegla” Marczewski był de facto redaktorem naczelnym serwisu i prowadził go zgodnie z instrukcjami Medwedczuka. Sposób działania platformy był typowy dla rosyjskiej propagandy, ale i w ogóle dezinformacji. Tłem były depesze i krótkie teksty o bieżących wydarzeniach politycznych i biznesowych, przeplatane treściami pod media społecznościowe (sensacyjne wypadki, śmieszne filmy, galerie).
Procentowo stanowiące niewielką część, ale najlepiej wyeksponowane były teksty publicystyczne, wywiady i reportaże, już wyraźnie antyunijne i polaryzujące. Strona była prowadzona w ponad dziesięciu językach, a algorytm podsuwał treści najlepiej dopasowane do konfliktów danego kraju. W Niemczech były to tematy związane z migracją, ostatnio poborem i przymusową służbą wojskową. W Polsce podsycano awanturę o Zielony Ład i brano w obronę rolników. W Hiszpanii głównym wątkiem był kataloński separatyzm i rzekome prześladowania działaczy niepodległościowych przez rząd w Madrycie. W Holandii – Fit for 55, pakiet polityk klimatycznych Unii Europejskiej, krytykowanych przez nową populistyczną partię BBB.
Dominik Tarczyński lubi to?
Według BIS Marczewski i Medwedczuk mieli też finansować kampanie skrajnie prawicowych polityków do europarlamentu. Dziennikarze „Spiegla” piszą o kwocie kilkuset tysięcy euro przekazanych w czasie spotkań w Pradze w kryptowalutach lub przelewami na konta przypisane do kart tzw. prepaidowych. Mowa o politykach z co najmniej sześciu krajów: Niemiec, Holandii, Belgii, Francji, Węgier i Polski. Nie ujawniono personaliów. Wiadomo jednak, kto na łamach Voice of Europe gościł i kto się tej redakcji podobał.
Na Twitterze w interakcje z portalem wchodził Dominik Tarczyński, co potwierdziła m.in. na łamach OKO.press Anna Mierzyńska, ekspertka od dezinformacji. Tarczyński, od 15 lutego szef delegacji PiS w grupie Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, to znany krytyk Unii i sympatyk Donalda Trumpa. Wielokrotnie stwierdzał ostatnio, że „Trump potrzebny jest bardziej niż kiedykolwiek” i życzył mu powrotu do Białego Domu. Występował też m.in. w Fox News, gdzie mówił, że „Polska nie przyjmie imigrantów”, gościł na kanale GB News u Nigela Farage’a, architekta brexitu i związanej z nim kampanii dezinformacyjnej. W 2017 r. redakcja Voice of Europe wybrała polityków roku, a byli wśród nich premier Węgier Viktor Orbán i Beata Szydło, wówczas szefowa rządu Zjednoczonej Prawicy.
Dwukrotnie wywiadu portalowi udzielił m.in. Maximilian Krah, eurodeputowany z AfD, twarz kampanii tej partii przed wyborami. Krah zaprzecza, że kiedykolwiek wziął w zamian pieniądze od Medwedczuka i Marczewskiego, twierdzi też, że nigdy nie spotkał się z nimi przy innych okazjach. Wielokrotnie cytowany i chwalony przez portal był też Holender Thierry Baudet, piewca teorii spiskowych (m.in. na temat ataków z 11 września), polityk znany z antysemickich komentarzy. Baudet jest jedną z najbardziej radykalnych postaci na holenderskiej scenie politycznej, otwarcie popiera wyjście kraju z Unii, wierzy w supremację białej rasy i z tego powodu chce ograniczać imigrację – nawet Geert Wilders i jego Partia Wolności nie idą tak daleko, w swoim dyskursie antymuzułmańskim cytując rzekome „liberalne i sekularne wartości Holandii”.
Robert Bąkiewicz i propaganda Kremla
Portal Voice of Europe jest już niedostępny, ale w myśl hasła, że w internecie nic nie ginie, na wiele śladów można wciąż natrafić. Na Facebooku działa profil o tej samej nazwie; nie ma stuprocentowej pewności, że był związany akurat z prokremlowskim portalem, ale szanse są spore, bo wpisy są prorosyjskie, co więcej, sięgają kilku lat wstecz. Profil był dość aktywnie prowadzony. W same artykuły kliknąć się nie da, zostały nagłówki. Ostatnie tematy? „Polscy rolnicy rozpoczynają kampanię na rzecz dymisji rządu”. Tekst o „globalistycznej cenzurze” Unii, która pod pretekstem walki z dezinformacją ogranicza dostęp użytkowników do „prawdziwych informacji”. Artykuł przedstawiający Petera Pellegriniego, sympatyzującego z Rosją kandydata na prezydenta Słowacji itd.
Najciekawszy z naszego punktu widzenia jest tekst o „nowej partii politycznej w Polsce”. To Niepodległość, której twórcą jest Robert Bąkiewicz, były prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości, ostatnio kandydat do Sejmu z radomskiej listy PiS. Zamieszczenie tej informacji przez Voice of Europe zaskakuje o tyle, że nawet dla polskich redakcji było to wydarzenie kompletnie nieistotne. Bąkiewicz w newsletterze do swoich zwolenników ogłosił ostatnio start do Parlamentu Europejskiego. Partia Niepodległość idzie do wyborów z jednym głównym postulatem: wyprowadzenia Polski ze wspólnoty.
Na Facebooku Voice of Europe można też znaleźć filmik z 2018 r., który wygląda wręcz na kalkę z podręcznika kremlowskiej propagandy. Blondynka w okularach przeciwsłonecznych przechadza się po Nowym Świecie i mówi do kamery z wyraźnym brytyjskim akcentem, że „Polska jest bezpiecznym krajem, bo nie ma tu imigrantów”. Jak dodaje, nie było tu zamachów terrorystycznych ani przybyszów z innych kultur, więc Warszawa „jest niesamowicie bezpieczna dla kobiet”. Na koniec pada zdanie: dziękujemy ci, rządzie PiS.
Voice of Europe było bez cienia wątpliwości propagandową operacją Kremla. Wskazują na to również biogramy Marczewskiego i Medwedczuka. Ten drugi, w 2003 r. wymieniony przez tygodnik „Wprost” wśród 50 najbogatszych ludzi z Europy Środkowo-Wschodniej, był swego czasu deputowanym prokremlowskiej partii Platforma – Za Życie, a w latach 2002–05 szefem administracji prezydenta Leonida Kuczmy. Przekraczającego pół miliarda dolarów majątku dorobił się głównie w mediach. W 2021 r. Wołodymyr Zełenski zamknął trzy jego kanały, w jednym z nich kierownicze stanowisko zajmował Marczewski. Tuż po wybuchu wojny w lutym 2022 r. Medwedczuk próbował uciec do Rosji, ale został aresztowany przez ukraińskie służby i później wymieniony na obrońców Azowstalu. Schronienie znalazł w Czechach.
Czytaj też: Rosyjskie służby trzeszczą w szwach. Kogo tak naprawdę boi się Putin?
ABW zatrzymuje podejrzanych
W środę Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała Polaków podejrzanych o współpracę z Rosją na terenie Czech. Nie ma szczegółów, ale z komunikatu ABW wynika, że jest wśród nich mężczyzna „uplasowany w środowisku polskich i europejskich parlamentarzystów, [który] wykonywał zadania zlecone i finansowane przez współpracowników rosyjskiego wywiadu”. W czasie przeszukań w Warszawie i Tychach agenci zabezpieczyli też sporo gotówki: 50 tys. euro i 36 tys. dol. Wśród podejrzanych jest prawdopodobnie Jacek J., którego nazwisko widniało w dokumentach rejestracyjnych Voice of Europe w Pradze.
Afera dowodzi, że Rosjanie nadal są aktywni w samym środku Unii, i to w newralgicznym dla niej momencie. Co więcej, potwierdza się znów sposób ich działania, mieszający prawdę z fikcją, dopasowany do lokalnych kontekstów. Nadrzędnym celem propagandy nie jest bowiem wcale budowanie i przekazywanie jednej konkretnej wizji rzeczywistości, a sianie chaosu. Tak by odbiorcy przestali być pewni własnych przekonań i tracili wolę walki o to, w co wierzą. W ten sposób Rosjanie systematycznie osłabiają m.in. poparcie na rzecz Ukrainy. Tak zróżnicowany przekaz ciężko na pierwszy rzut oka powiązać w jedną spójną całość. A potem zawsze się okazuje, że źródło ma jedno – Kreml.