Rosyjskie wybory prezydenckie trwały łącznie trzy dni – głosowanie rozpoczęło się w piątek. To spuścizna po zmianach pandemicznych, utrzymana w mocy i jeszcze ułatwiająca wyborcze manipulacje. „Głosowanie” odbywało się też na okupowanych terytoriach Ukrainy – uzbrojeni mundurowi chodzili od drzwi do drzwi i wymuszali udział w wyborach. Kreml liczył na wysoką, ponad 80-proc. frekwencję i stanowcze potwierdzenie władzy Władimira Putina, który będzie najdłużej urzędującym przywódcą Rosji od dwustu lat.
Jak wskazują wyniki exit poll, frekwencja wyniosła 87,8 proc., a według Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej 71-letni Władimir Putin wygrał miażdżącą przewagą głosów (87,97 proc.) i porządzi jeszcze sześć lat.
Wybory w Rosji: ani wolne, ani uczciwe
Putin w oświadczeniu po ogłoszeniu wyników podziękował wyborcom, Rosjanom na froncie i wspomniał z nazwiska, pierwszy raz od lat, Aleksieja Nawalnego. „Na kilka dni przed śmiercią Nawalnego niektórzy koledzy powiedzieli mi, że jest pomysł, by wymienić go na kilka osób przebywających w więzieniach w krajach zachodnich. Zgodziłem się. Ale niestety stało się to, co się stało”, stwierdził.
Wybory „oczywiście nie były ani wolne, ani uczciwe”, głosi komunikat Białego Domu. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w swoim wieczornym nagraniu stwierdził, że „rosyjski dyktator znów symuluje wybory, jest chory na władzę i zrobi wszystko, żeby rządzić wiecznie”.
Podobne w tonie komunikaty publikują władze innych zachodnich krajów. „Przeprowadzając nielegalne wybory w okupowanych regionach Ukrainy, Rosja dowodzi, że nie jest zainteresowana szukaniem drogi wiodącej do pokoju. Wielka Brytania nadal będzie humanitarnie, gospodarczo i militarnie wspierać Ukraińców broniących swojej demokracji” – to komunikat brytyjskiej kancelarii premiera. W niemieckim z kolei czytamy: „Rządy Putina są autorytarne, oparte na cenzurze, represjach i przemocy. Pseudowybory na okupowanych terytoriach Ukrainy to kolejne naruszenie prawa międzynarodowego przez Rosję”.
Wybory prezydenckie w Rosji nie są legalne, demokratyczne, ani uczciwe.
— Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP (@MSZ_RP) March 17, 2024
Cały komunikathttps://t.co/b5yw6x2zFP
Putin rywali ma tylko teoretycznych
Do wyborów Kreml dopuścił tylko trzech teoretycznych rywali: Nikołaja Charitonowa (Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej, uzyskał 4,6 proc.), Władysława Dawankowa (Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji, 4,2 proc. głosów) i Leonida Słuckiego (wiceprzewodniczący parlamentu z partii Nowi Ludzie, 3 proc.).
Putinowi mógł ewentualnie zagrozić Borys Nadieżdin, w latach 2000–03 deputowany do Dumy i zastępca szefa frakcji Sojusz Sił Prawicowych, utworzonego w 1999 r. ugrupowania liberalno-demokratycznego, którego liderem był Borys Niemcow. Nadieżdin współpracował też m.in. ze zmarłym niedawno Aleksiejem Nawalnym. Ostatecznie został wykluczony z wyścigu „ze względów formalnych” – Centralna Komisja Wyborcza w Rosji dopatrzyła się na jego listach poparcia martwych nazwisk (złożonych przez osoby zmarłe itd.).
Lokale wyborcze są otwarte od godz. 8 do 20 (czasu polskiego). Wybory najwcześniej rozpoczęły się w piątek 15 marca na Kamczatce, najdłużej potrwają w obwodzie królewieckim.
Władimir Putin rządzi od 1999 r., namaszczony wówczas przez Borysa Jelcyna.
Moskwa, Petersburg, Jekaterynburg: kolejki do urn
Opozycjoniści mieszkający i głosujący poza Rosją od paru dni wzywali do bojkotowania i nieuznawania tych wyborów – zarówno przez Rosjan, jak i międzynarodową opinię publiczną. Julia Nawalna, żona Aleksieja, w niedzielę była w rosyjskiej ambasadzie w Berlinie (oklaskiwana i wspierana przez Niemców). Dziś po ulicach niemieckiej stolicy krążyła kukła Putina skąpanego w wannie krwi.
Wdowa i współpracownicy Nawalnego zagrzewali do protestów i publikowali materiały z incydentów w różnych częściach kraju. Pod hasłem „W południe przeciwko Putinowi” ludzie ustawiali się w kolejkach do lokali o tej samej porze, żeby zamanifestować niechęć do Putina i po prostu się policzyć. „Pokazaliśmy sobie, całej Rosji i całemu światu, że Putin nie jest Rosją. Putin przejął władzę w Rosji – mówił Rusłan Szaweddinow, jeden ze współpracowników Nawalnego. – Nasze zwycięstwo polega na tym, że pokonaliśmy strach, pokonaliśmy samotność. Wiele osób zobaczyło, że nie są same”.
Do urn ustawiały się długie kolejki: w Moskwie, Petersburgu, Jekaterynburgu, ale i placówkach dyplomatycznych poza Rosją. Widać antyputinowskie transparenty, budki wyborcze były podpalane, urny zalewane barwnikami. W drzwi do lokalu w Petersburgu uderzył koktajl Mołotowa. Służby bezpieczeństwa reagowały nawet na przypadki mazania po kartach wyborczych.
Ukraina kontynuuje w ostatnich dniach ataki dronowe na rafinerie ropy naftowej i rejony przygraniczne. Kijów podkreśla, że nie uzna wyników głosowania na okupowanym Krymie i w obwodach zaporoskim, chersońskim, donieckim i ługańskim, rzekomo „anektowanych” i należących do Federacji Rosyjskiej.
Agencja Ukrinform podała z kolei, że programiści z wywiadu wojskowego (HUR) zhakowali system usług państwowych Rosji i strony internetowe rządzącej Jednej Rosji.