Rosyjska „Izwiestia” podała, że dowódca rosyjskiej Marynarki Wojennej adm. Nikołaj Jewmienow, został właśnie zdjęty ze stanowiska i zastąpiony przez adm. Aleksandra Mosijewa, dotychczasowego dowódcy Floty Północnej. Podwodniak Jewmienow, który większość zawodowego życia spędził na atomowych okrętach podwodnych, podowodził sobie marynarką od 2019 r., a teraz czas na zasłużoną emeryturkę. Z kolei adm. Mosijew to także podwodniak, choć z wykształcenia wojskowy inżynier elektronik. Ale i on dowodził atomowymi okrętami podwodnymi z rakietami balistycznymi. Podwodniacy wiodą prym w rosyjskiej Marynarce Wojennej, notabene podobnie jak w niemieckiej III Rzeszy, gdzie u-booty też stanowiły główną siłę morską, a podwodniak wielki adm. Karl Dönitz nie tylko dowodził Kriegsmarine, ale na bardzo krótko został nawet zastępcą Adolfa Hitlera. Trzeba przyznać, że „sukcesy” rosyjskiej Floty Czarnomorskiej naprawdę mogą zaimponować, więc odwołanie dowódcy Marynarki Wojennej wydaje się dość logicznym posunięciem. Zwłaszcza że Flota Czarnomorska nie była w stanie zrealizować blokady morskiej Ukrainy, do dziś od chwili wygaśnięci wcześniejszego porozumienia „zbożowego” z Ukrainy wypłynęło już ponad tysiąc statków z eksportowanymi produktami rolnymi, Rosjanie praktycznie dali sobie spokój z blokowaniem tego ruchu.
Z frontu nie ma żadnych nowych wieści. Trwa wojna pozycyjna, a front się ustabilizował. Ukraińskie wojska zdołały powstrzymać wszelki ruch Rosjan, jeżeli gdzieś następują zmiany położenia wojsk, to są to odległości rzędu 100 m.