696. dzień wojny. Bundeswehra jest tak bezbronna, że to aż szokuje. Późno się obudzili
Rośnie napięcie między NATO a Rosją, która celowo podsyca atmosferę wrogości. Niedługo ma się rozpocząć olbrzymie ćwiczenie Steadfast Defender 2024, w którym wezmą udział wszystkie państwa NATO i Szwecja. Łącznie 90 tys. żołnierzy. To największe ćwiczenie Sojuszu od 1988 r. Po raz pierwszy też od zakończenia zimnej wojny testowany jest scenariusz pełnoskalowej wojny z Rosją po uruchomieniu art. 5, czyli w odpowiedzi na napaść.
W ćwiczeniu weźmie udział 1100 pojazdów pancernych, w tym 137 czołgów i 533 bojowe wozy piechoty, 50 okrętów i 80 myśliwców. Biorąc pod uwagę rozmach przedsięwzięcia, dziwi stosunkowo niewielka liczba tych ostatnich, ale lotnictwo wojskowe ma też własne ćwiczenia.
NATO przyzwyczaiło się do wysyłania na wspólne ćwiczenia po cztery–sześć samolotów z poszczególnych państw, co w nowej sytuacji wydaje się nieadekwatne. Warto swoją drogą przeanalizować, w jakim stanie są siły powietrzne w Europie. Gdzie jest w tym wszystkim Bundeswehra – o tym dalej.
Tymczasem Rosja uznała te ćwiczenia za prowokację i twierdzi, że są „agresywne ze swojej natury”. Jej zdaniem NATO demonstruje siłę „u progu jej drzwi” i poważnie jej zagraża. Proponuje przenieść je w głąb NATO i ograniczyć ich skalę. Nam się wydaje, że ćwiczyć obronę trzeba tam, gdzie ma być prowadzona. A Rosja ma pomysł, by np. obronę fińskiej Karelii ćwiczyć w Hiszpanii albo na Lazurowym Wybrzeżu. Mamy lekkie podejrzenia, że mogą tam panować nieco inne warunki...
W rosyjskiej polityce informacyjnej widać pewne rozdwojenie jaźni. Na wewnętrzne potrzeby Moskwa nieustannie trąbi o śmiertelnym zagrożeniu z Zachodu, konieczności obrony i nieuchronnej wojnie, na użytek międzynarodowy zapewnia, że żadnej wojny nie planuje, to Zachód podgrzewa atmosferę, a nawet opłaca swoich „ekspertów”, by mówili o rosyjskim zagrożeniu.