Disneyland Putina
Moskiewski Disneyland Putina. Po co tyle zachodu, skoro wynik wyborów jest oczywisty?
Pierwszego dnia na wyprawę do ładniejszej, wirtualnej Rosji – na którą nie trzeba kupować biletu – zdecydowało się blisko 200 tys. osób. W ciągu pierwszego miesiąca liczba ta przekroczyła dwa miliony. Kolejne rekordy frekwencji są przesądzone, bo impreza ma trwać do połowy kwietnia. Codziennie będzie ją odwiedzać ok. 500 zorganizowanych wycieczek.
Siergiej, moskwianin, pracownik jednego z wydawnictw, wybrał się wraz z rodziną w niedzielę. – Pogoda mroźna, ponura, a przed pawilonami wystawowymi kolejki – opowiada o swoich wrażeniach. – Największą radochę mają dzieci. Bo wszystko komputerowe i interaktywne.
Dla zwiedzających przygotowano wirtualne loty nad ziemią. Napędzane elektrycznie auta. Zmyślne androidy. – Wszystko zaczyna się od pomieszczenia imitującego wielką rurę. To jakby wnętrze rurociągu, którym za granicę płynie gaz – relacjonuje Siergiej. – A potem gadające fotografie. Automaty opowiadające o zaletach turystycznych regionów Rosji. Gry komputerowe. Disneyland! Na końcu hala z kuchniami różnych narodów Federacji.
Nowoczesność w domu i zagrodzie
Regiony ścigały się, by wypaść jak najlepiej. Obwód kirowski pokazał sztuczną krowę, którą można wydoić. Twer – ruchomego dinozaura. A Baszkiria – statek kosmiczny. Petersburg witał wielką makietą zwodzonego mostu. Ale ekspozycja północnej stolicy ma się zmieniać z tygodnia na tydzień. Wszyscy stawiają na cytaty z Putina potwierdzające to, że Rosja jest silna, nowoczesna i żadnego Zachodu się nie przestraszy.
– To oczywiście część kampanii prezydenckiej Putina – mówi znany rosyjski politolog Michaił Komin.
Wystawa „Rossija” ma więc szczególne znaczenie.