Świat

W kołysce u Lutra

Fabryka niemieckich elit. W katolicyzmie to nie do pomyślenia i nie do skopiowania

„Marcin Luter w otoczeniu swojej rodziny” – obraz niemieckiego malarza Gustawa Adolfa Spangenberga, ok. 1875 r. „Marcin Luter w otoczeniu swojej rodziny” – obraz niemieckiego malarza Gustawa Adolfa Spangenberga, ok. 1875 r. Alamy / BEW
W coraz bardziej zeświecczonych Niemczech Dom Pastora to wciąż centrum lokalnej cywilizacji, fabryka niemieckich elit. I jednocześnie zjawisko kompletnie obce w katolicyzmie.
Angela Merkel z rodzicami; Herlindą i Horstem Kasnerem, protestanckim pastorem.Bundeskanzleramt Angela Merkel z rodzicami; Herlindą i Horstem Kasnerem, protestanckim pastorem.

Tomasz Mann pisał o Marcinie Lutrze, że jest w gruncie rzeczy ojcem niemieckiego narodu. Że bez niego Niemcy błądziliby bez celu. Chciał o nim napisać sztukę – o jego ślubie, który zrewolucjonizował świat. Richard Wagner nosił się z zamiarem włączenia jego postaci do jednej ze swoich monumentalnych oper. A Joachim Wolfgang Goethe przyznawał, że bez niego nie byłoby „Fausta” i całej twórczości poety.

Dla każdego z nich było jasne, że nie można być prawdziwym Niemcem, nie mówiąc Lutrem, nie myśląc Lutrem, nie oddychając Lutrem. I nie wchłaniając atmosfery jedynego w swoim rodzaju miejsca na ziemi, które Luter stworzył i na wieki wypełnił całym sobą: Domu Pastora.

I ta zasada obowiązuje do dziś. Gdyby nie Luter i jego kościelna rebelia przeciw Rzymowi, gdyby nie odrzucenie przez niego celibatu i założenie wielodzietnej rodziny, która potrzebowała schronienia i gospodarstwa, 500 lat później Angela Merkel nie zostałaby córką pastora, i w konsekwencji przywódczynią Niemiec. Bo przecież z pastorską metryką przeszła we wschodnioniemieckiej scenerii szybki szlak politycznego i osobistego wyróżnienia.

Byłoby to niemożliwe bez korzystnego splotu zdarzeń, któremu początek dał w 1525 r. w dalekiej Turyngii ślub Lutra z zakonnicą. Wypowiadający papiestwu posłuszeństwo mnich nie mógł oczywiście przewidzieć istnienia po wiekach pastora Horsta Kasnera, lawirującego w socjalistycznej NRD między ołtarzem i komitetem partyjnym. Ani jego córki Angeli, która wbrew ojcu porzuciła fizykę dla politycznej kariery, w dodatku po stronie zachodnich kapitalistów.

Ale Luter rozmiarami swojego fundamentalnego buntu sprawił, że jego rewolta miała przez wieki wielu prominentnych następców. W tym ojca przyszłej kanclerz Niemiec. A droga od Lutra do Merkel prowadziła w prostej linii przez kołyskę ustawioną w sypialni pastora Horsta i jego żony Herlindy.

Polityka 52.2023 (3445) z dnia 19.12.2023; Świat; s. 63
Oryginalny tytuł tekstu: "W kołysce u Lutra"
Reklama