Unia rozpocznie rozmowy członkowskie z Ukrainą. Orbán zablokował pomoc dla Kijowa
Decyzja szczytu Unii Europejskiej była zagrożona do ostatniej chwili. Premier Węgier Viktor Orbán od kilkunastu dni zaostrzał swoje stanowisko wobec rozmów członkowskich z Ukrainą. W końcu zaledwie po kilku godzinach negocjacji w Brukseli zrezygnował z oporu. – Decyzji unijnych przywódców w sprawie rozmów z Kijowem nie sprzeciwił się żaden z członków Rady Europejskiej – powiedział wysoko postawiony urzędnik Unii.
Czytaj też: Korzystając z kremlowskich wzorów Orbán knebluje wolne media
Węgier taktycznie wyszedł z sali
Z nieoficjalnych informacji wynika, że gdy przywódcy podejmowali decyzję w sprawie Kijowa, Orbána nie było na sali obrad, a wcześniej premier Węgier nie podjął decyzji o przekazaniu swojego głosu któremuś z uczestników szczytu. Węgier formalnie nie poparł więc decyzji, ale jednocześnie nie złamał jednomyślności wymaganej przy rozstrzygnięciach związanych z rozszerzeniem Unii o nowych członków. – Oczywiście, wszystko działo się za wiedzą Orbána – podkreśla źródło „Polityki”. Węgrzy już kilka razy „konstruktywnie uchylali się od udziału w głosowaniu”, gdy w grze było dozbrajanie Ukraińców.
„To historyczny moment dla Ukrainy. Rada Europejska zdecydowała o rozpoczęciu negocjacji członkowskich z Ukrainą i Mołdawią. W wypadku Gruzji Rada Europejska przyznała temu państwu status kraju kandydującego. Negocjacje z Bośnią i Hercegowiną Unia rozpocznie, gdy ten kraj osiągnie niezbędny stopień zgodności z kryteriami członkostwa. Rada Europejska zwróciła się do Komisji Europejskiej, żeby przedstawiła odpowiednie sprawozdanie do marca 2024 r.” – ogłosił w czwartek wieczorem szef Rady Europejskiej Charles Michel.
„Rozpoczęcie negocjacji członkowskich z Ukrainą to zła decyzja. Węgry nie uczestniczyły w jej podejmowaniu” – stwierdził z kolei Orbán.
Czytaj też: Jak węgierscy doradcy pomogli PiS przegrać wybory
Orban dostał 10 mld euro
Węgierski premier mógł przyjąć bardziej kompromisową postawę w sprawie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej, ponieważ dzień wcześniej Komisja Europejska zdecydowała, żeby odblokować Węgrom dostęp do 10 mld euro z polityki spójności w ciągu najbliższych kilku lat (w tym 500 mln euro już na początku przyszłego roku). To prawie połowa węgierskich funduszy spójności w perspektywie finansowej na lata 2021–27.
„Chwila podjęcia tej decyzji wynika z terminów przewidzianych procedurami. To przypadek, że przypada na czas posiedzenia Rady Europejskiej” – przekonywała wiceprzewodnicząca komisji odpowiedzialna m.in. za praworządność Vera Jourova. Przedstawiciele Brukseli i państw członkowskich przekonują, że Węgrzy rzeczywiście wprowadzili reformy sądowe (w tym niektóre jeszcze w tym tygodniu) powiązane z zamrożeniem do tej pory 10 mld euro dla Budapesztu. Nadal wciąż nie przeprowadzono jednak na Węgrzech m.in. wielu reform związanych ze zwalczaniem korupcji i nepotyzmu, co blokuje uruchomienie węgierskiego KPO. Mimo wszystko wielu europosłów z różnych krajów i grup politycznych atakowało w środę Komisję Europejską za „uleganie szantażowi Orbána” i za „płacenie mu okupu” z funduszy unijnych.
Czytaj też: Putin w Pekinie, na dodatek Orbán i talibowie
Kijów musi spełnić warunki
Decyzje unijnych przywódców co do negocjacji członkowskich z Ukrainą, Mołdawią i Gruzją były zgodne z listopadową rekomendacją Komisji Europejskiej. Ukraina i Mołdawia dostały status kandydatów do Unii już w zeszłym roku, rozpoczęcie rozmów o wejście do wspólnoty zależało od spełnienia przez te kraje siedmiu konkretnych warunków.
Komisja zaleciła Radzie Europejskiej wyrażenie zgody na rozpoczęcie negocjacji z Ukrainą, ale dopiero w marcu 2024 r. oceni, czy Ukraińcy dokończyli reformy dotyczące trzech z tych siedmiu warunków. Chodzi m.in. o ustawy o prawach językowych dla mniejszości etnicznych, co jest ważne m.in. dla mieszkających na Ukrainie Węgrów. Dopiero po spełnieniu tych warunków Rada Unii Europejskiej będzie mogła formalnie przyjąć mandat na rozmowy z Ukrainą. Do tego też niezbędne będzie osiągnięcie jednomyślności wszystkich państw Unii.
„Dziś jest wyjątkowy dzień, który przejdzie do naszej historii. Niezależnie, czy będzie to dla nas dobre, czy złe, historia zapisze wszystko – każde słowo, każdy krok, każde działanie i zaniechanie oraz kto o co walczył. W tym roku nie popełniliśmy żadnego błędu, ani jednego. Europa przeszła przez ten rok z godnością. Bardzo ważne jest, aby Europa nie popadła w niezdecydowanie” – tak prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przemawiał zdalnie w czwartek do szczytu Unii.
Czytaj też: Zełenski w Brukseli apeluje o broń
Brak porozumienia w sprawie pomocy dla Ukrainy
Unijni przywódcy zajmowali się jeszcze nowelizacją obecnej perspektywy finansowej, czyli budżetu na lata 2021–27. Dotyczyło to także 50 mld euro dodatkowej pomocy finansowej dla Ukrainy na kolejne cztery lata. W tej sprawie Orbán nie zmienił stanowiska, nie zgodził się na pakiet pomocowy dla Ukrainy i po godz. 4 rano negocjacje unijnych przywódców zakończyły się fiaskiem. Kolejne podejście w styczniu, wtedy zostanie zwołany specjalny szczyt Unii w tej sprawie. Jednak wypadku pomocy dla Ukrainy sprzeciw Orbána jest mniej istotny, bo możliwe będzie stworzenie pakietu dla Kijowa w ramach 26 państw Unii, bez Węgier.
Ukraiński szef dyplomacji Dmytro Kułeba powiedział na początku tego tygodnia w Brukseli, że spośród wszystkich spraw omawianych na szczycie w Brukseli rozpoczęcie rozmów o członkostwie to „matka wszystkich decyzji, najważniejsza decyzja”.
Prezydent Ukrainy uważa, że decyzja podjęta przez unijnych przywódców podniesie morale Ukraińców pomimo trudnego okresu w wojnie. Zełenski przyznaje, że rozpoczęta w lecie kontrofensywa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Porażka w rozmowach o przyjęciu do Unii byłaby poważnym ciosem dla Kijowa, który poświęcił wiele czasu, energii i reform, żeby osiągnąć sukces w tej kwestii. Mogłoby to również zaszkodzić wizerunkowi Unii wśród Ukraińców – rozczarowanych, że Bruksela nie spełnia swych kluczowych obietnic.
Mimo decyzji szczytu UE rozmowy o członkostwie Ukrainy w Unii potrwają lata, a droga do akcesji będzie bardzo długa i skomplikowana. Obecnie ostatnim krajem, który dołączył do Unii, jest Chorwacja (2013 r.), a jej negocjacje członkowskie trwały dziesięć lat. Wejście Ukrainy do Unii według ocen obserwatorów w Brukseli nie jest możliwe wcześniej niż za dziesięć lat lub więcej.
Czytaj też: Orędzie Ursuli von der Leyen o stanie Unii