Władimir Putin podpisał w piątek dekret zwiększający liczbę etatów w wojsku do 1,32 mln stanowisk dla personelu wojskowego, czyli o 170 tys. więcej niż obecnie. Wraz z pracownikami cywilnymi całe siły zbrojne mają teraz liczyć 2 mln 209 tys. 130 ludzi. Warto zwrócić uwagę, że sam wzrost liczby żołnierzy jest równy mniej więcej całym obecnym stanom Wojska Polskiego. Pokazuje to skalę wielkości rosyjskich sił zbrojnych, a przecież wcale jeszcze nie ogłoszono mobilizacji (co zapewne nie stanie się co najmniej do wyborów prezydenckich w Rosji w marcu 2024 r.).
Nie chodzi o wojnę z Ukrainą?
Po raz kolejny warto wspomnieć o tym, że bieżące stany wojska, pod warunkiem systematycznego uzupełniania, całkowicie wystarczą Rosji, by zwyciężyć z Ukrainą w wojnie na wyczerpanie. Zasoby osobowe, szkoleniowe i sprzętowe Ukrainy w pewnym momencie bowiem się skończą, a Rosjanie wciąż będą mieli zapas. Wygląda więc na to, że Rosja szykuje się na większą wojnę. Prze do konfrontacji, bo ma pełną świadomość, że metodami pokojowymi nie jest w stanie konkurować z państwami demokratycznymi, a rola taniej stacji benzynowej Zachodu najwyraźniej już jej nie odpowiada. Rosja chce być liczącym się mocarstwem, a to może osiągnąć wyłącznie przez poważne osłabienie czy eliminację innych państw.
Mimo panującego mrozu i dobrych warunków do ataków na infrastrukturę energetyczną w ostatnich dniach Rosja ogranicza się do odpalania w kierunku różnych obiektów 20–30