Przez Ukrainę przetoczyła się potężna burza śnieżna, w obwodzie odeskim zabiła pięć osób i spowodowała liczne utrudnienia. Na okupowanym Krymie było podobnie, połowa półwyspu była wczoraj bez prądu. I nie trzeba było nalotów shahedów, by w południowej Ukrainie czy na Krymie uzyskać ten sam efekt. Wygląda jednak na to, że ta zima będzie dużo gorsza od poprzedniej. Sytuacja oczywiście komplikuje się też na frontach, gdzie dowóz zaopatrzenia będzie teraz zdecydowanie trudniejszy. Zwłaszcza że poza zwykłymi dostawami amunicji, paliwa, żywności i innych materiałów teraz trzeba też jeszcze dowozić opał. Nic dziwnego zatem, że spadła aktywność artylerii z obu stron. Strona ukraińska informuje, że na południowym odcinku frontu, który nazywa Tawrijskim Zgrupowaniem Wojsk, czyli od Awdijiwki aż po Dniepr w Zaporożu, aktywność rosyjskiej artylerii spadła półtorakrotnie (do 75 proc. poprzedniej intensywności ognia), zaś działania dronów aż sześć razy. Niestety, nie spadła aktywność rosyjskiego lotnictwa, które tam, gdzie ukraińska obrona przeciwlotnicza jest słabsza, jak np. pod Awdijiwką, działa bardzo intensywnie. Rozpogodzenia w ciągu dnia wystarczają do wykonywania lotów bojowych z dobrze utrzymanych lotnisk na przygranicznych terenach Rosji.