W swoim tekście Kubitsky bardzo krytycznie ocenił politykę migracyjną Szwecji. Pretekstem była decyzja premiera Ulfa Kristerssona, który zwrócił się o pomoc do armii, aby pomogła policji bezradnej wobec serii zabójstw i konfliktów o podłożu imigranckim. Autor kreśli historyczny i społeczny obraz Szwecji, jeszcze do niedawna jednolitej etnicznie, która – jego zdaniem – była zupełnie nieprzygotowana na przybyszy z tak odmiennych kręgów kulturowych (Afganistan, Syria). A mimo to z pobudek humanitarnych otworzyła dla nich swoje granice.
Kubitsky opisuje, w jaki sposób przybysze wykorzystywali i wykorzystują naiwną – zdaniem autora – politykę imigracyjną Szwecji. Opisuje też zderzenie kulturowe, do którego dochodzi między Szwedami a ich gośćmi na polach seksualnym, moralnym, etyki pracy itd., jak również związany z tym zderzeniem problem przestępczości, w tym zorganizowanej. Kubitsky nie znajduje recepty, jak zapobiec temu zderzeniu – poza uszczelnieniem granic.
A oto jeden z nadesłanych do Redakcji rozbudowanych komentarzy, krytyczny wobec artykułu Kubitsky’ego.
Inna Szwecja
Dr Juta Kawalerowicz, socjolożka, wykładowczyni na wydziale Geografii Społeczno-Ekonomicznej Uniwersytetu Sztokholmskiego
Katarzyna Molęda, trenerka międzykulturowa, socjolożka, skandynawistka
Prof. Ryszard Szulkin, prof. em. Uniwersytetu Sztokholmskiego, socjolog specjalizujący się w zagadnieniach integracji imigrantów
Szwecja jest krajem o wysokim standardzie życia, przestępczości na średnim europejskim poziomie i zarówno sukcesach, jak i porażkach związanych z integracją cudzoziemców. Przedstawiony w artykule Jacka Kubitsky’ego obraz Szwecji jako kraju pogrążonego w chaosie, niszczonego przez niezwykle wysoką przestępczość, za którą stoją mieszkańcy o pozaeuropejskim pochodzeniu, jest z gruntu nieprawdziwy.
Codziennie rano kilkaset tysięcy mieszkańców Szwecji pochodzących z innych krajów rusza do pracy. Zatrudnieni są najczęściej w tzw. sektorze dobrobytu – w przychodniach i szpitalach, przedszkolach i szkołach, opiece senioralnej, komunikacji miejskiej. Bez ich pracy państwo szwedzkie nie mogłoby funkcjonować. Tymczasem według Kubitsky’ego ludzie przybyli do Szwecji z Bliskiego Wschodu i Afryki przynieśli krajowi same problemy, a ich zachowanie jest w najlepszym przypadku naganne, w najgorszym – przestępcze. Na dowód tej tezy przedstawia nieprawdziwe statystyki, uprzedzenia jako fakty, a anegdoty jako dowody.
Kto przyjeżdża do Szwecji
Zacznijmy od tego, że wierutną bzdurą jest, iż 90–95 proc. przybywających do Szwecji to mężczyźni. Oto prawdziwe dane z ostatnich pięciu lat: wśród osób ubiegających się o azyl odsetek mężczyzn waha się od 60 do 64 proc. Wśród wszystkich osób, które osiedlają się w Szwecji, w tym imigrantów i uchodźców, mężczyzn jest 51–53 proc. Statystyka ta potwierdza znane badaczom trendy: z krajów, gdzie jest wojna lub prześladowania polityczne, to mężczyźni częściej wyruszają, by szukać bezpieczeństwa dla swych rodzin, które potem sprowadzają. Dodatkowo autor wprowadza czytelników w błąd, nazywając wszystkich przybywających do Szwecji imigrantami, podczas gdy duża ich część to uchodźcy.
Ciężko skomentować absurdalną informację: „Na szwedzkiej granicy 25-letni mężczyźni podają się za nastolatków. (…) 95 proc. nie ma dowodu tożsamości”. Skoro 95 proc. nie ma dowodu, skąd autor ma wiedzę o ich wieku? To prawda, że większość osób starających się o azyl nie ma dowodów tożsamości. Nie jest to ani fenomen nowy, ani dotyczący wyłącznie osób z krajów pozaeuropejskich, ani specyficzny dla mężczyzn. Przyczyn jest wiele – albo stracili dowód w podróży, albo nie zdążyli go zabrać, gdy uciekali przed bombami, albo doradzono im, że bez niego łatwiej dostaną azyl; często nie stać ich na wyrobienie dokumentu, a czasem władze, jak to się dzieje np. w Afganistanie, nie dają im takiej możliwości.
Czytaj też: Jimmie Åkesson nacjonalistą był od małego. Będzie zmieniał Szwecję
„Uchodźcy w markowej odzieży”
Wbrew temu, co pisze Kubitsky, badanie przeprowadzone przez Urząd Medycyny Sądowej nie dowiodło, że 84 proc. z „podających się za dzieci” przybyszów to dorośli mężczyźni. Przede wszystkim nie można dowieść wieku na podstawie RTG zębów mądrości i rezonansu magnetycznego kolan, o czym Urząd Medycyny Sądowej wyraźnie informuje. Metoda – kontrowersyjna i niestosowana w innych krajach – może służyć jedynie do określenia dużego prawdopodobieństwa, że osoba ukończyła 18. rok życia. Po raz pierwszy została użyta w 2017 r., a wyniki badania nigdy nie zostały walidowane. Naukowcy z Uppsali i Göteborga wykazali, że badanie niosło 33 proc. ryzyka uznania dzieci za pełnoletnich. Protestowali przeciw niemu przedstawiciele środowisk naukowych, lekarskich i organizacji broniących praw człowieka, m.in. Szwedzkiego Stowarzyszenia Lekarzy i UNICEF.
Skoro małoletni bez opieki (ang. unaccompanied minors) to, zdaniem autora, taki problem, warto powiedzieć, o jakiej liczbie osób mówimy. Otóż w ubiegłym roku przybyło ich do Szwecji 630, z czego 30 proc. to dziewczynki. Najwięcej chłopców bez opieki przyjechało w 2015 r., ponad 32 tys., ale już rok później liczba ta spadła do niewiele ponad 2 tys. i malała w następnych latach.
Kubitsky twierdzi przy tym, że przyjeżdżający do Szwecji młodzi mężczyźni przejawiają często „postawę roszczeniową”, żądają „markowej odzieży” i „wielu z nich złości się, gdy słyszy, że w Szwecji na dobry samochód trzeba po prostu zarobić pracą”. Nie można dyskutować z anegdotami, to co jednak można zrobić, to odpowiedzieć na nie faktami. Spójrzmy więc na wspomnianych przez autora Afgańczyków, którzy byli też jedną z największych grup przybyłych jako małoletni bez opieki.
Otóż wśród mężczyzn pochodzących z Afganistanu w wieku 16–64 poziom zatrudnienia wynosi 78 proc. Dla tej samej grupy mężczyzn urodzonych w Szwecji ta liczba to 80 proc. Jak widać, zrozumieli z łatwością, że „na dobry samochód trzeba po prostu zarobić pracą” i co więcej, swoimi podatkami przyczyniają się do dobrobytu kraju na równi z mężczyznami tu urodzonymi (z tą różnicą, że państwo szwedzkie nie musiało opłacać opieki przedszkolnej, szkolnej i ochrony zdrowia przez pierwsze lata ich życia).
Gangi na szwedzkich ulicach
Nieprawdą jest, że „do najbardziej negatywnych skutków imigracji pozaeuropejskiej należy lawinowy wzrost przestępczości”. Przede wszystkim dlatego, że według największych w kraju badań ankietowych o doświadczeniach przestępczości nie obserwujemy w Szwecji lawinowego ani w ogóle żadnego wzrostu przestępczości jako takiej. W ostatnich pięciu latach w 17 z 18 kategorii przestępstw spada odsetek osób, które są ich ofiarami. Rośnie jednak zaniepokojenie przestępczością – i jest to zrozumiałe, bo wzrasta liczba przestępstw z bronią w ręku.
Najczęściej stoją za nimi gangi, które mają w zwyczaju załatwiać porachunki, strzelając do siebie. Co gorsza, ofiarą padają czasem również osoby postronne. Choć więc Szwecja ma wskaźnik przestępczości zorganizowanej podobny do innych krajów Europy, w tym Polski (jednak najwyższy wśród krajów nordyckich), w konfliktach gangów ginie tam więcej osób (warto przy tym pamiętać, że nie rośnie liczba zabójstw w ogóle, a tylko tych z bronią w ręku). W połączeniu z coraz częstszymi przypadkami przestępczości ekonomicznej gangów stanowi to poważny problem, z którym policja ani inne służby na razie nie potrafią sobie poradzić.
Wielu gangsterów ma rodziców pochodzenia pozaeuropejskiego, ale oni sami urodzili się w Szwecji, wychowali na biednych przedmieściach z wysokim bezrobociem i źle funkcjonującymi szkołami. Nie ma tu miejsca na rozważanie przyczyn, dlaczego osoby z „drugiego pokolenia imigrantów” są nadreprezentowane w statystykach przestępczości, ale trzeba powiedzieć o rzeczy najważniejszej, o której autor zapomniał: wśród wszystkich mieszkańców o cudzoziemskim pochodzeniu przestępcy stanowią znikomy odsetek. Łączenie tego zjawiska wyłącznie z imigracją jest i nieuczciwe, i krzywdzące dla kilku milionów mieszkańców Szwecji o zagranicznym pochodzeniu, z których absolutna większość to praworządni obywatele.
Tubylewicz: Jak się sprawdził pandemiczny eksperyment w Szwecji
Kto jest punktualny
Nie jest też prawdą, że „liczba gwałtów rośnie proporcjonalnie do napływu imigrantów”. Na dowód autor porównuje dane z 1975 i 2017 r., nie wspominając o tym, co oprócz napływu imigrantów wydarzyło się w tym czasie w Szwecji. Tymczasem zaszły tam ogromne zmiany: i w świadomości społecznej – rośnie tendencja do zgłaszania gwałtów na policję, i w przepisach prawa, które bardzo poszerzyło pojęcie zgwałcenia: od 1999 r. nie musi ono oznaczać stosunku, ale i inne czynności seksualne; nie ma warunku użycia przemocy ani groźby przemocy, wystarczy, że ofiara znajduje się w stanie bezradności, a w 2018 r. wprowadzono tzw. prawo o zgodzie, więc czynności seksualne podjęte bez zgody drugiej osoby można uznać za zgwałcenie. Z tego powodu nie ma możliwości rzetelnego porównania liczby gwałtów na przestrzeni czasu, nawet mając dostęp do szczegółowych danych z rejestrów.
W tekście Kubitsky’ego czytamy też, że „przybyszów, z których absolutna większość ma afrykańskie lub bliskowschodnie korzenie, wyróżnia inny stosunek do pracy, punktualności, uczciwości”. Zastanawiamy się, jaki stosunek do tych wartości autor ma na myśli i których konkretnie przybyszów? Pracowników opieki domowej? Pielęgniarki? A może personel sprzątający? Ludzi, którzy często pracują zmianowo, w niedogodnych, czasem nocnych godzinach, a czasem z tzw. grafikiem minutowym, który steruje praktycznie każdą chwilą ich pracy.
Zgadzamy się, te osoby na pewno wyróżnia ich stosunek do pracy i punktualności – muszą się po prostu cechować wyższą etyką pracy niż socjologowie, jak my, czy psychologowie, jak Kubitsky, których obowiązki są lżejsze, a planowanie bardziej elastyczne. Skądinąd w obu ostatnich grupach, podobnie jak w ogóle wśród pracowników uniwersyteckich, także łatwo znaleźć osoby pochodzące z innych krajów. Prawda jest taka, że gdyby nie rzesze przybyszów z krajów pozaeuropejskich, szwedzki dobrobyt runąłby w ciągu sekundy.
Artykuł Kubitsky’ego przypisuje pewnym grupom i nacjom wyłącznie negatywne cechy. Dla każdego uważnego czytelnika jest to sygnał alarmowy, bo trudno o wyraźniejszy, książkowy wręcz przykład uprzedzeń. Autor ma oczywiście prawo do swoich uprzedzeń. Ba, ma prawo posługiwać się nieprawdą i przedstawiać fałszywe dane. Redakcje powinny jednak zadbać o to, żeby nie udostępniać swoich łamów na ich szerzenie. Szczególnie jeśli dzieje się to w czasach, gdy zalewające media fałszywe informacje napędzają ksenofobiczne nastroje i polaryzują społeczeństwo.
Czytaj też: Szwecja przechodzi w ręce prawicy. Europa dziwi się niesłusznie
I odpowiedź Jacka Kubitsky’ego:
Pisząc swój artykuł, pragnąłem przedstawić obraz zmian, które ostatnio zaszły w Szwecji. Kraj ten jest od ponad 50 lat moim domem. Swoje uwagi opieram na własnych spostrzeżeniach i przemyśleniach. Dane, które przytaczam, pochodzą głównie ze źródeł oficjalnych i niekiedy nieoficjalnych. Jest tajemnicą poliszynela, że ideologicznie niewygodne fakty, np. narodowość przestępców, są systematycznie tuszowane w szwedzkich mediach, w odróżnieniu od Danii i Norwegii.
W mediach społecznościowych i książkach wydawanych przez niezależne wydawnictwa można znaleźć wiele przykładów manipulowania danymi. Nie wszystkie statystyki „drugiego obiegu” są fake news, jak głoszą oficjalne gremia. Przykładem mogą służyć śmiertelne wypadnięcia młodych kobiet z balkonów, które do 2020 r. rejestrowano w statystykach jako wypadki spowodowane brakiem ostrożności. Dziś wiemy, że to były tzw. zabójstwa honorowe. Policjanci i oficerowie śledczy przyznają anonimowo, że strach przed pomówieniem o rasizm zamykał im usta. Sprawcy uniknęli kary.
Kolega, który prowadził zajęcia ze statystyki na poziomie uniwersyteckim, wyraził chęć zweryfikowania danych cytowanych przeze mnie i moich szanownych oponentów. Po długiej dyskusji doszliśmy jednak do wniosku, że taka walidacja danych mogłaby się zamienić w niekończące się dyskusje. Ponadto mam tyle uwag, obiekcji i dodatkowych przykładów, że byłby z tego wielostronicowy esej. Nie tędy droga.
W moich refleksjach chodziło mi wyłącznie o to, aby przedstawić polskiemu czytelnikowi ryzyka i komplikacje wynikające z nieprzemyślanej polityki imigracyjnej oraz rezygnacji z wartości wypracowanych przez stulecia. Nie wątpię, że cele, które przyświecały ówczesnej szwedzkiej ekipie rządzącej, były ze wszech miar szlachetne i zasługują na uznanie i szacunek, lecz nie ich realizacja.
Należy też dodać, że ktokolwiek wówczas zgłaszał odmienne zdanie, bywał skazany na ostracyzm zawodowy, społeczny i towarzyski. Każdy, kto nie popierał imigracji – zwłaszcza z tzw. krajów pozaunijnych – był bojkotowany, zastraszany, oskarżany o rasizm i ksenofobię. Ten mobbing plenił się w mediach, instytucjach państwowych i komunalnych, w szkołach i na uczelniach. Nie ominął ani służby zdrowia, ani luterańskiego kleru. Szokujące było to, że wszystko to miało miejsce w oficjalnie liberalnej Szwecji.
Na szczęście dziś marginalizacja i mobbing osób o nieprawomyślnych poglądach nieco zelżały. Ubiegłoroczne wybory parlamentarne w Szwecji potwierdziły krytyczną ocenę zjawiska imigracji wśród społeczeństwa. Co piąty Szwed głosował za ograniczeniem imigracji i skuteczniejszą walką z przestępczością.
W większości poruszanych wątków mam niestety odmienne zdanie niż moi adwersarze. Natomiast podzielam w pełni ich troskę i współczucie wobec imigrantów, skądkolwiek pochodzą. Nigdy nie zapomniałem, że jestem jednym z nich.
Czytaj też: Nowa gwiazda radykalnej lewicy w Szwecji
I jeszcze kilka konkretnych uwag:
1. 90–95 proc. przybywających do Szwecji to mężczyźni niepełnoletni. Przydawka zagubiła się w druku.
2. Łączenie przestępczości z imigracją znajduje potwierdzenie w badaniach, które uzyskały aprobatę byłego ministra sprawiedliwości Morgana Johanssona i Stiny Holmberg z Brottsförebyggande rådet (Rada Zapobiegania Przestępczości) („Våldtäkt och Kultur”, Ann Heberlein, 2018, str. 87).
3. Według danych Urzędu Migracyjnego („Expressen”, 26.11.2015) w 2015 r., w okresie styczeń–październik, Szwecja przyjęła 23 349 nieletnich imigrantów w wieku 13–17 lat, w tym ok. 2 tys. dziewcząt, czyli 8,53 proc. Przed upływem roku udział procentowy dziewcząt zmalał do ok. 8 proc. Fakt ten potwierdziła prof. Valerie Hudson w artykule brytyjskiego tygodnika „Politico Europe” (29.1.2016); Hans Rosling, profesor zdrowia publicznego, lekarz i statystyk, wielokrotny kandydat do Nobla w dziedzinie medycyny, w wywiadzie dla dziennika „Expressen” (29.09.2015) potwierdził, że ponad 90 proc. nieletnich imigrantów to dorośli mężczyźni.
Jacek Kubitsky
Leg. psykolog, leg. psykoterapeut,
psykoanalytiker, familjeterapeut