Trump nieprzemakalny. Próbuje robić z sądu cyrk, ale to mu nie pomoże

Przekształcenie sądu w polityczny cyrk nie pomoże byłemu prezydentowi, proces prawdopodobnie przegra.

Donald Trump znowu przypomniał o sobie. Na procesie cywilnym w Nowym Jorku, gdzie oskarża się go o oszustwa w korporacji, którą kierował, zanim objął najwyższy urząd w USA, wygłaszał tyrady przeciw prowadzącym sprawę prokurator i sędziemu, zarzucając im polityczne uprzedzenia. Przekształcenie sądu w polityczny cyrk nie pomoże byłemu prezydentowi, proces prawdopodobnie przegra, a czekają go później cztery rozprawy karne, w tym dwie z oskarżenia o próbę niedopuszczenia do pokojowego przekazania władzy Joe Bidenowi po przegranych w 2020 r. wyborach.

Tymczasem Trump nie przestaje przemawiać na wiecach, komplementując światowych autokratów, jak Xi Jinping, Kim Dzong Un i Viktor Orbán. Tego ostatniego nazwał niedawno „przywódcą Turcji”, a jako aktualnego prezydenta USA wymienił... Baracka Obamę. Kiedy podobne gafy robi Biden, amerykańska prawica portretuje go jako stetryczałego dziadka z demencją. Trumpowi wszystkie potknięcia uchodzą na sucho – i nie widać, aby kłopoty z prawem wpływały na jego pozycję polityczną.

Gdyby wybory odbyły się dziś, Trump wygrałby z Bidenem w pięciu dużych stanach „swingujących”: Georgii, Nevadzie, Arizonie, Pensylwanii i Michigan, gdzie trzy lata temu obecny prezydent go pokonał. A w całym kraju, według sondażu CBS News, Trump prowadzi z Bidenem z przewagą 52 do 48 proc. Te wyniki wywołały panikę w Partii Demokratycznej i głosy, że prezydent powinien zrezygnować z walki o reelekcję i oddać pałeczkę młodszemu kandydatowi. Trump niemal na pewno wygra batalię o nominację prezydencką w Partii Republikańskiej. Marsz do prezydentury mogłoby zahamować jedynie skazanie prawomocnym wyrokiem w którymś z procesów, o co lepiej się nie zakładać.