Europa bez limitu zbrojeń
Europa bez limitu zbrojeń. Rosja zaczęła, NATO zrobiło to samo
Przestało działać ostatnie duże porozumienie rozbrojeniowe pozimnowojennej ery. Traktat CFE pomógł w demontażu żelaznej kurtyny – po jego wprowadzeniu tysiące sztuk cennej broni w znacznej części poszło na złom, bo Europa miała żyć w wolności, dobrobycie i pokoju. Jego koniec, po tym jak kolejno upadały inne traktaty, zwiększa niepewność tej wizji, choć od unieważnienia zapisów ważniejsze były faktyczne decyzje Rosji o odbudowie potęgi wojskowej jako narzędzia polityki. Dekonstrukcja tego ładu ciągnie się praktycznie od momentu poszerzenia NATO na wschód, a przyspieszyła z chwilą podjęcia rozmów o budowie tarczy antyrakietowej USA w Polsce i Czechach. Moskwa zawiesiła traktat CFE w pamiętnym 2007 r., po tym jak Putin w Monachium ogłosił zwrot przeciwko Zachodowi. Upłynęły cztery lata, zanim NATO odpowiedziało tym samym wobec Rosji. Zachód niechętnie demontuje traktaty i długo przymykał oko na ich łamanie. Ale teraz nie miał czego ratować.
To, że Sojusz już nie chce samoograniczenia, to istotny sygnał zmiany podejścia do Rosji, nie do pomyślenia jeszcze kilka lat temu. To, czy zawieszenie CFE przełoży się na skokowe dozbrojenie Europy, jest kwestią bardziej skomplikowaną. „Chcecie wyścigu zbrojeń, to będziecie go mieli” – zdaje się mówić Kwatera Główna. Ale wszelkie decyzje należą do rządów państw członkowskich. Limity uzbrojenia uzgodnione między NATO a Układem Warszawskim na początku lat 90. dotyczyły olbrzymich armii, których dziś nie ma. Trudno sobie wyobrazić, by nawet intensywne zbrojenia doprowadziły do posiadania przez NATO 20 tys. czołgów. Ale zdjęcie limitów może mieć znaczenie w przypadku konkretnych krajów i konkretnego sprzętu. Polska może nigdy nie miała przekroczyć limitu 1577 czołgów, ale jeśli chodzi o 1370 systemów artyleryjskich, mogła się znaleźć blisko, gdyby wielkie plany MON brać za aktualne.