623. dzień wojny. Widać pewne ruchy w krajach NATO. Czy Polska też wreszcie się ocknie?
Najpierw o wydarzeniach na froncie. Sami Rosjanie przyznają, że ukraińskie wojska na lewym (południowo-wschodnim) brzegu Dniepru rozbudowują swój przyczółek i przerzucają tam kolejne pojazdy bojowe. Jak twierdzą, na „ich” brzegu wielkiej rzeki działa już kompletny batalion przeciwnika. Niewykluczone, że Ukraińcy będą kapitalizowali swoje zwycięstwo, jakim jest niewątpliwie utrzymanie tego terenu tak długo. Wygląda na to, że zdołali się umocnić, wykopać transzeje i ukrycia na stanowiska ogniowe, może ustawili miny. Zobaczymy, co z tego wyniknie; czy to początek jakiejś ofensywy, czy też Rosjanie zdołają ich zablokować.
Ciekawostka: Ukraińcy prowadzili tu systematyczne rajdy sił specjalnych, więc Rosjanie przywykli i przestali zwracać na to uwagę. Dlatego tyle trwało, zanim się ocknęli. W nocy z 17 na 18 października Ukraińcy przerzucili na drugi brzeg jedną kompanię, od tamtej pory mają tu już cały batalion z trzema–czterema kompaniami i pododdziałami wsparcia. Teraz rosyjscy dowódcy staną przed trudnym dylematem, skąd zabrać wojska, by wzmocnić ten kierunek, ale nie osłabić innych.
Ciężkie walki trwają też w rejonie Werbowe, czyli na głównym kierunku ukraińskiej ofensywy z Orichiwa w stronę Tokmaku. Ukraińcy usiłują wyrzucić wroga z lasów i zagajników wokół dużej wsi Werbowe, bo skutecznie blokuje ich postępy. Rosjanie narzekają, że przeciwnik stosuje tu silne zakłócenia radioelektroniczne, co utrudnia pracę dronów rozpoznawczych, a to z kolei dramatycznie zmniejsza skuteczność ognia artylerii.