Dożywocie dla króla
Dożywocie dla króla kryptowalut. Upadek człowieka opętanego bogactwem
Nowojorski sąd 2 listopada uznał Sama Bankman-Frieda, jeszcze do niedawna najbogatszego 30-latka na świecie, zwanego też królem kryptowalut, za winnego zdefraudowania w sumie ponad 10 mld dol. Były to głównie fundusze powierzone mu przez inwestorów grających na jego kryptogiełdzie FTX, która zbankrutowała w listopadzie 2022 r. Kilkanaście dni później Bankman-Fried został aresztowany na Bahamach i od tamtego czasu przebywa w areszcie. Same przesłuchania świadków trwały zaledwie 15 dni, sąd debatował nad winą cztery godziny, wyrok zapadnie w marcu przyszłego roku – Bankman-Friedowi grozi łącznie 115 lat więzienia.
Jego kryptogiełda FTX była w pewnym momencie drugim największym tego typu biznesem na świecie. Pozwalała inwestorom m.in. handlować kryptowalutami bez udziału oficjalnych instytucji finansowych, a więc poza państwową kontrolą. Same kryptowaluty, czyli w praktyce niezależne systemy księgowe, święciły na początku obecnej dekady rekordy popularności i wyceny. Opierają się jednak m.in. na zaufaniu do obracających nimi „maklerów”, którzy często mają dostęp do wirtualnych kont swoich klientów. Tym sposobem Bankman-Fried wbrew przepisom wyprowadził z FTX ponad 8 mld dol. nie swoich pieniędzy do swojego funduszu inwestycyjnego Alameda Research. Kupował nieruchomości, papiery wartościowe, wspierał również finansowo polityków. O tym odpływie funduszy z giełdy FTX spekulowano przez wiele miesięcy. Ostatecznie zapalnikiem okazał się wpis na Twitterze współpracownika Bankmana-Frieda, który wątpił w wypłacalność FTX. W rezultacie wartość tej spółki w ciągu dwóch tygodni spadła z 32 mld dol. niemal do zera.
W trakcie procesu Bankman-Fried przyznał, że popełnił błędy, ale przekonywał, że wynikały po prostu z biznesowego ryzyka. Co innego twierdziła jego dziewczyna i jego najbliżsi współpracownicy, którzy poszli na współpracę z prokuraturą.