613. dzień wojny. Rosja nie panuje na Morzu Czarnym. Nawet blokady to dla niej za dużo
Pod Awdijiwkę trafiają już różne rosyjskie wojska, walczy tam np. Ochotniczy Batalion Gwardii „Arbat”, który ma nietypowy status: został sformowany przez ochotników z Armenii, ale nie wiadomo, czy służący w nim Ormianie są rosyjskimi żołnierzami, czy nie. Bardzo nam to przypomina status różnych jednostek wystawianych w hitlerowskich Niemczech w Waffen SS, w których służyło mnóstwo ochotników z niemal wszystkich państw Europy, z sowieckimi republikami włącznie. Chorwacja w Waffen SS miała aż trzy swoje dywizje, Norwegowie – własną dywizję pancerną, Holendrzy jedną dywizję piechoty zmotoryzowanej i drugą zwykłej. Francuzi mieli jedną dywizję piechoty, Węgrzy aż cztery. Była nawet rosyjska 29. Dywizja Grenadierów „RONA”, która jeszcze jako brygada tłumiła wraz z innymi jednostkami powstanie warszawskie. U nas jakoś nie lubi się wspominać o policyjno-ochronnym batalionie polskim Schutzmannschafts-Bataillon 202, którego dowódcą był mjr policji Antoni Ignacy Kowalski, a w którym u boku niemieckich jednostek walczących z partyzantami służyli z bronią w ręku kolaborujący Polacy.
No i jak się okazuje, także Rosjanie zaczęli tworzyć ochotnicze bataliony złożone z obcokrajowców, a Armenia była przecież do niedawna ich największym sojusznikiem. Poza tym po stronie rosyjskiej walczy blisko 300 ochotników z Syrii, przeważnie weteranów armii syryjskiej. Zapewne pojawią się też i inni obcokrajowcy, przede wszystkim wyłapani i wcieleni do armii na siłę nielegalni imigranci – jak to niedawno zaplanowano.