Świat

Operacja lądowa w Strefie Gazy już trwa. „Wojna będzie bardzo długa. To dopiero początek”

Izrael bombarduje Strefę Gazy. Izrael bombarduje Strefę Gazy. Aris Messinis / AFP / East News
W nocy z piątku na sobotę rozpoczęły się intensywne naloty Izraela na Strefę Gazy, trwa także operacja lądowa. „To nasza druga wojna o niepodległość” – mówił w sobotę premier Netanjahu. Tak Izrael odpowiada na atak Hamasu 7 października.

Zmasowany atak z powietrza na pozycje palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas – najcięższy do tej pory – trwa od soboty. Równocześnie do Strefy Gazy wkroczyły siły lądowe, choć – przekonuje premier Izraela – wciąż w ograniczonym zakresie. O opóźnieniu „szerokiej inwazji” na Strefę Gazy i prowadzeniu tam operacji lądowych na niepełną skalę pisze także „New York Times”, podkreślając, że to plan zgodny z sugestiami szefa Pentagonu Lloyda Austina.

W Strefie Gazy niezwykle trudna jest sytuacja ludności cywilnej, zagrożonej nie tylko brutalnymi atakami izraelskiej armii, ale też brakiem prądu, żywności, wody i lekarstw. Kryzys humanitarny pogłębia uniemożliwianie organizacjom pomocowym, w tym Agencji Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców Palestyńskich (UNRWA), udzielania pomocy – w efekcie nalotów zginęło już ponad 50 pracowników humanitarnych, a dostawy pomocy są blokowane. Do soboty wpuszczono tam zaledwie 84 ciężarówki z pomocą dla 2,3 mln osób. UNRWA podała, że w niedzielę do jej magazynów i centrów dystrybucyjnych włamały się tysiące mieszkańców ostrzeliwanych terenów. Ludzie zabierali „podstawowe artykuły potrzebne do przetrwania”, przede wszystkim mąkę.

Zbombardowany ma zostać także szpital Al-Kuds w mieście Gaza – jak poinformowało Palestyńskie Towarzystwo Czerwonego Półksiężyca, izraelskie władze okupacyjne wezwały do natychmiastowego opuszczenia obiektu, który został już zresztą poważnie uszkodzony we wcześniejszych nalotach. Ze względu na brak leków i paliwa w Strefie Gazy zamknięto już co najmniej 30 placówek medycznych.

Drugi etap wojny

Sobotnie ataki izraelskiego lotnictwa miały zniszczyć 450 celów należących do Hamasu – wynika z cytowanego przez „Times of Israel” komunikatu izraelskiej armii. Zginąć mieli także dowódcy organizacji: Asem Abu Rakaba, współautor planu ataku 7 października i dowodzący terrorystami, którzy przedostali się do Izraela na paralotniach, oraz odpowiedzialny za obronę przeciwpancerną Ibrahim Al-Saher. W nalotach ginie także ludność cywilna: jak podaje pozostające pod kontrolą Hamasu ministerstwo zdrowia Strefy Gazy – w sobotę zginęło tam ponad 400 osób, zaś od początku wojny – 8 tys. Palestyńczyków, w tym 3,3 tys. dzieci.

Na konferencji prasowej premier Izraela Beniamin Netanjahu powiedział, że to „drugi etap wojny”, która „potrwa jeszcze bardzo długo”. „Nasze intencje są jasne: zniszczyć militarne i rządowe zdolności Hamasu i odesłać zakładników do domu”, podkreślił. I zapewnił, że „mordercy zapłacą za masakrę”, której dokonali 7 października. Netanjahu ponowił wezwanie do mieszkańców Strefy Gazy na północy, by ewakuowali się na południe, zanim Izrael dokona silniejszych nalotów. Zwrócił się też do sojuszników: „Jeśli Izrael dzisiaj nie wygra, będzie następny na osi zła. To początek wojny”.

Beniamin Netanjahu stwierdził, że Iran, „oś zła”, był zamieszany w atak Hamasu, a stawką wojny jest „przetrwanie zachodniej cywilizacji”.

W ocenie ekspertów za działaniami Hamasu stoją zwłaszcza dwie osoby: Mohammed Deif i Jahye Sinwar. „Numerem jeden na liście izraelskich celów, poszukiwany od 1995 r., jest Mohammed Deif, szef militarnego skrzydła Hamasu, jedna z najbardziej tajemniczych postaci, wokół której narosło już wiele legend. Drugi jest Jahye Sinwar, szef politycznego skrzydła organizacji w Strefie Gazy (szefem całego Hamasu jest Ismail Hanija, który rezyduje w Katarze). Razem tworzą niebezpieczną mieszankę”, pisała na Polityka.pl Agnieszka Zagner.

Strefa Gazy: zagrożona ludność cywilna

Kontradm. Daniel Hagari, główny rzecznik wojskowy Izraela, już w piątek wieczorem przekazał, że „siły powietrzne prowadzą szeroko zakrojone ataki na tunele i inną infrastrukturę w Strefie Gazy”, zapowiadając nazajutrz „rozszerzenie operacji lądowej”. Ma w niej brać udział koło setki odrzutowców, które według doniesień uderzyły do tej pory w ponad 150 podziemnych celów Hamasu. Granicę przekroczyły też długie kolumny czołgów. Po nocnych nalotach siły pancerne i piechota pozostały w Strefie Gazy. Według izraelskich sił zbrojnych (IDF) to odróżnia ten atak od poprzednich. „Siły są na miejscu i kontynuują wojnę”, oświadczył Hagari.

Izrael od paru dni zapowiadał, że rozpocznie operację lądową, na razie jest mowa o „rozszerzeniu” działań. Minister obrony Izraela Yoav Galant zaznaczył, że likwidacja gęstej sieci podziemnych tuneli, gdzie operują terroryści, potrwa wiele tygodni. Jeszcze w piątek z Galantem rozmawiał sekretarz stanu USA Lloyd Austin, podkreślając, że kluczowe jest uwolnienie zakładników, dostarczenie do Strefy Gazy pomocy humanitarnej i ochrona ludności cywilnej.

Rzecznik IDF wezwał mieszkańców Gazy, by uciekali na południe atakowanego terytorium. Palestyński Czerwony Półksiężyc podał w piątek wieczorem, że utracił kontakt ze wszystkimi swoimi zespołami działającymi w Strefie Gazy. Światowe media donoszą o najsilniejszych od początku wojny bombardowaniach enklawy i odcięciu jej od internetu i sieci komórkowej. Dziennikarze mają ograniczony kontakt z mieszkańcami Gazy, a organizacja praw człowieka Human Rights Watch ostrzega, że odcięcie telekomunikacji i internetu zagraża działaniu numeru alarmowego 101, utrudnia docieranie do rannych i może „posłużyć jako przykrywka dla masowych okrucieństw”.

Zawieszenia broni domagają się też propalestyńscy demonstranci. Manifestacje odbywają się dziś w wielu miejscach świata, od Nowego Jorku, przez Londyn, po Stambuł. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan zajął na wiecu jednoznaczne stanowisko, twierdząc, że „Izrael jest okupantem, a Hamas nie jest organizacją terrorystyczną”. Krytycznie wypowiedział się także minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. W wywiadzie dla białoruskiej telewizji stwierdził, że naloty grożą katastrofą w regionie „na dziesięciolecia, a może i stulecia”. Moskwa do tej pory wypowiadała się powściągliwie na temat bliskowschodniego konfliktu.

Resort spraw zagranicznych Egiptu w sobotę alarmował, że izraelskie kontrole ciężarówek na granicy komplikują przekazywanie Strefie Gazy pomocy humanitarnej (jest możliwe tylko przez przejście graniczne w Rafah). Sekretarz generalny ONZ António Guterres w sobotniej konferencji prasowej przypominał, że przed wybuchem wojny do enklawy wjeżdżało 500 ciężarówek z pomocą dziennie, po 7 października – już tylko średnio 12.

Bliski Wschód: to będzie długa wojna

Komunikacja z regionem jest utrudniona, do mediów docierają skąpe informacje. „Gazę w sobotę rano spowiła gęsta mgła”, pisał brytyjski „The Guardian”. Reporter BBC Rushdi Abualouf mówi o „totalnym chaosie” i bombardowaniach, „jakich jeszcze tu nie widzieliśmy”. Karetki pogotowia jeżdżą po prostu w kierunku eksplozji. Panuje atmosfera paniki.

Ataki przeraziły też rodziny zakładników, porwanych przez Hamas i wywiezionych do Strefy Gazy. Apelują o spotkanie z premierem Izraela Beniaminem Netanjahu, ministrem Yoavem Galantem i resztą gabinetu wojennego, powołanego tuż po ataku Hamasu. Rodziny we wspólnym oświadczeniu piszą: „To była najgorsza noc ze wszystkich do tej pory. Czujemy niepokój, frustrację, a szczególnie ogromną złość, że nikt z gabinetu wojennego nie zadał sobie trudu, żeby spotkać się z nami i wyjaśnić jedną rzecz: czy operacja lądowa nie zagraża 229 uprowadzonym osobom w Gazie”. Dziś Hamas ponownie oświadczył, że wyda zakładników tylko w zamian za „opróżnienie więzień z Palestyńczyków”.

Beni Ganc, były minister obrony Izraela i członek gabinetu wojennego, powiedział w czasie konferencji prasowej w sobotę, że operacja przyspieszy odzyskiwanie zakładników. „Hamas to zbrodniarze wojenni, którzy poświęcili życie cywilów w Gazie. To on sprowadził na nich nieszczęście”, mówił Ganc. I dodał: „To czyste zło przeciwko czystej sprawiedliwości. I sprawiedliwość musi zwyciężyć”. Zapowiedział, że operacja potrwa długo, ale „naród Izraela jest gotowy, z Izraelem nikt nie może wygrać”.

Czytaj też: Izrael szuka jedności w chwili najcięższej próby

Izrael „rozszerza operację lądową”

Siły IDF już wieczorem 27 października przeprowadziły pięć nalotów na Strefę Gazy – podał amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW). Media powiązane z Hamasem informują, że ponad 100 osób zginęło w ataku na wieżowiec mieszkalny w obozie al-Shati, gdzie mieszkali przesiedleńcy wewnętrzni. „Nie czujemy się dobrze, części ciał są wszędzie, rakiety celują we wszystkich, a bombardowania nie ustają ani na sekundę” – donosi reporter Al-Dżaziry.

Izrael bombarduje Strefę Gazy.REUTERS TV / Reuters / Forum/ForumIzrael bombarduje Strefę Gazy.

Rządzący Strefą Gazy Hamas poinformował w sobotę nad ranem, że jego siły napotkały wojska izraelskie w północnej części enklawy – podał portal dziennika „Jerusalem Post”. Według doniesień strony palestyńskiej między miastem Bajt Hanun a obozem dla uchodźców al-Burajdż w północnej Strefie Gazy toczą się walki żołnierzy IDF z bojownikami Hamasu. Terroryści oświadczyli, że „Netanjahu i jego pokonana armia nie osiągną żadnego sukcesu militarnego”.

Pierwsze wideo ze Strefy Gazy od czasu przerwy w dostawie prądu pokazuje największy szpital w Gazie: Shifa. IDF twierdzą, że Hamas ma kilka podziemnych kompleksów, a po atakach z 7 października „do szpitala napłynęły setki terrorystów, aby się ukryć”.

ONZ wzywa do „humanitarnego rozejmu”

Zgromadzenie Ogólne ONZ w piątek 27 października przyjęło rezolucję zainicjowaną przez państwa arabskie, wzywającą do „humanitarnego rozejmu” w konflikcie między Izraelem a palestyńskim Hamasem. To pierwszy dokument przyjęty przez ONZ w reakcji na ten konflikt. Tekst wzywa do „natychmiastowego, trwałego i podtrzymanego rozejmu humanitarnego, prowadzącego do przerwania walk”, a także szanowania zasad prawa międzynarodowego przez wszystkie strony, w tym do ochrony cywilów, szkół i szpitali. Państwa apelowały też o pozwolenie na dostarczenie pomocy humanitarnej.

W przegłosowanej rezolucji nie znalazło się potępienie zamachów Hamasu z 7 października. Przedstawiciel Pakistanu, jednego z 22 państw zgłaszających rezolucję, tłumaczył, że takiego tekstu zabrakło, bo potępiony nie został z nazwy także Izrael, a to okupacja Palestyny stanowi „grzech pierworodny” i główną przyczynę konfliktu.

USA naciskały na Izrael

Izrael od czasu ataku terrorystycznego Hamasu na swoje terytorium 7 października, w którym zginęło ponad 1,4 tys. ludzi, a ponad 200 zostało uprowadzonych, prowadzi odwetowe bombardowania. Rząd w Tel Awiwie odciął dostawy prądu, żywności, wody i paliwa do enklawy zamieszkanej przez ponad 2 mln osób. W atakach na Strefę Gazy zginęło dotychczas co najmniej 7 028 Palestyńczyków, w tym 2 913 dzieci. Ponad 613 tys. osób zostało pozbawionych dachu nad głową w związku z atakami z powietrza, morza i lądu, podała ONZ.

Po rozpoczęciu wojny Piotr Łukasiewicz, analityk Polityki Insight przewidywał: „Izrael z pewnością odpowie potężnym uderzeniem swojego lotnictwa, być może nawet zdecyduje się na wejście do Strefy Gazy i jej okupację. Życie przywódców Hamasu może się od sobotniego poranka zdecydowanie skrócić. Ale czy Izrael będzie w stanie skutecznie okupować Gazę? Po to hamasowcy porywają żołnierzy, by właśnie okupację uniemożliwić – publiczne egzekucje mogą, choć nie muszą, osłabić ducha walki interwentów. Izrael będzie musiał też unikać obrazów okupacji w mediach. Walki w mieście, wśród cywilów, z nieuchronnymi ofiarami, mogą po kilku dniach zacząć odstręczać międzynarodowe poparcie dla Izraela. Co innego być ofiarą terrorystycznego ataku Hamasu, ale co innego być »okupantem walczącym na ulicach z palestyńskimi kobietami i dziećmi«, jak będą to przedstawiać wszystkie arabskie telewizje, propalestyńskie media zachodnie i celebryci w rodzaju antysemity z Pink Floyd Rogera Watersa. Spirala przemocy przeważnie źle się kończy wizerunkowo dla strony dysponującej przewagą wojskową”.

Czytaj też: Wojna z Izraelem i światem. Takiego konfliktu jeszcze nie było

Jeszcze 23 października USA naciskały na Izrael, by opóźnił operację lądową, zyskując czas na próby uwolnienia zakładników na drodze dyplomatycznej, ale i ulokowanie większej ilości amerykańskich sił na Bliskich Wschodzie oraz umożliwienie dostarczenia pomocy do Gazy. „Do apeli organizacji międzynarodowych i ONZ o wstrzymanie konfliktu, by dało się dotrzeć do Strefy Gazy z pomocą, dołączył w poniedziałek szef unijnej dyplomacji Josep Borrell. W niedzielę przywódcy USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i Niemiec zapewnili o poparciu dla Izraela i jego prawa do obrony przed terroryzmem, ale i wezwali do »poszanowania międzynarodowego prawa humanitarnego, w tym ochrony ludności cywilnej«. W ich wspólnym oświadczeniu znalazły się wezwania do uwolnienia zakładników, zobowiązanie do pomocy własnym obywatelom w regionie, zwłaszcza tym, którzy chcą opuścić Strefę Gazy. Zachodni liderzy chcą też zapobiec rozlaniu się konfliktu” – pisała na Polityka.pl Agnieszka Zagner.

Wszystko zmierza do tragedii, pisała z kolei na naszych łamach Ala Qandil. „Stało się jasne, że żadne miejsce w Strefie Gazy nie jest bezpieczne”.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Świat

Dlaczego Kamala Harris przegrała i czego Demokraci nie rozumieją. Pięć punktów

Bez przesady można stwierdzić, że kluczowy moment tej kampanii wydarzył się dwa lata temu, kiedy Joe Biden zdecydował się zawalczyć o reelekcję. Czy Kamala Harris w ogóle miała szansę wygrać z Donaldem Trumpem?

Mateusz Mazzini
07.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną