Jednocześnie w wielu miejscach, zwłaszcza na skrajnej lewicy, odzywają się głosy współczucia dla Palestyńczyków jako zawsze słabszych i tych, którzy żyją w Gazie niczym w więzieniu pod gołym niebem. A w ostatnich dekadach nie brakło przecież starć Izraela z Hamasem i Hezbollahem.
Szanowana Amnesty International, która troszczy się o los osób cywilnych, opublikowała oświadczenie, w którym wskazuje, że „cywile po obu stronach płacą cenę bezprecedensowego nasilenia wrogich działań między Izraelem a Gazą”. Oświadczenie – przypominające niebezpieczny symetryzm w ocenie obu stron – wzbudziło oburzenie i opinię, iż Amnesty straciła kompas moralny.
Czytaj także: Zniszczyć Hamas i co dalej? Dylematy okupacji. Jakie opcje ma Izrael?
Agresora i ofiarę obowiązują te same prawa wojny
Jak to ocenić z punktu widzenia prawa międzynarodowego, zwłaszcza w obliczu spodziewanego odwetu wojsk izraelskich w Gazie, gdzie nie sposób uniknąć niewinnych ofiar? Jak demokratyczne państwo ma postępować na polu walki w wojnie tak asymetrycznej? Żeby sprawdzić, czy żołnierze (a także dowódcy) działali przyzwoicie i według konwencji genewskiej, prawnik stawia im trzy pytania: czy atakowany cel miał na pewno charakter wojskowy? Czy w rozpoznaniu sytuacji działano z zachowaniem należytej staranności (zwłaszcza czy nie ucierpią cywile)? Czy użycie siły było proporcjonalne do zagrożenia? Wiemy z opisów współczesnych wojen, że normy te – na polu walki – niezwykle trudno wypełnić.
Jak wskazują specjaliści – prawo idealistycznie oddziela oceny przyczyn wojny od oceny sposobu jej prowadzenia. To wyraźny idealizm, ale agresora i ofiarę obowiązują te same prawa wojny, to jest walka zgodnie z humanitarnymi (jakiż to dziwny termin w odniesieniu do strzelania) zasadami.
Czytaj też: Wstrząsające relacje z Izraela. „Chcemy odzyskać nasze dzieci”
Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć cywilów?
Klasycznym przypadkiem – studiowanym na wszystkich uniwersytetach wykładających prawo humanitarne – jest bombardowanie wieży telewizyjnej w Belgradzie w 1999 r. Siły NATO, widząc, że rządowa propaganda serbska wzmaga mordy ludności, postanowiły położyć kres wrogim programom i ostrzegły pracowników wieży, że instalacja zostanie zbombardowana. Ignorując ostrzeżenie, serbski dyrektor TV nakazał technikom pozostać w pracy. W bombardowaniu zginęli ludzie. Czy wieża była uprawnionym celem wojskowym? Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć cywilów?
Sprawa znalazła się przed dwoma sądami: włoskim i serbskim. W Serbii po latach za śmierć cywilów skazany został dyrektor, który nakazał części personelu zostać w pracy. Przed sądem włoskim – bo rodziny ofiar domagały się odszkodowania od Włoch (samoloty bombardujące korzystały z baz włoskich) – nie było żadnej konkluzji. Sąd uchylił się od wyrokowania, gdyż uznał, że chodziło o akt wojenny, a więc uzasadniony przebiegiem wojny, a taki podlega dyskrecjonalnej (uznaniowej) władzy wojskowej. Ona ma oceniać, co jest uprawnionym celem, a co nim nie jest. Ale tego już nie osądzono. Ponadto sędziowie formalistycznie uznali, że zasady wojowania obowiązują tylko na terenie państw konwencji, a dawna Jugosławia nie była jej stroną.
Demokracje bez narzędzi prawnych
Rzecz w tym, że w dzisiejszych wojnach hybrydowych i asymetrycznych demokracje nie mają narzędzi prawnych, które tworzono dla konfliktów międzypaństwowych. Po stronie Hamasu występuje nie żołnierz, a terrorysta. Pochwycony nie staje się jeńcem wojennym, tylko przestępcą. Czy gdyby wiedział, że będzie traktowany jak żołnierz, to sam przestrzegałby konwencji genewskiej i nie atakował cywilów? Chyba nikt tak nie zakłada. Volker Türk, Wysoki Komisarz ONZ ds. Praw Człowieka, zwrócił uwagę, że branie zakładników jest sprzeczne z prawem międzynarodowym i wezwał palestyńskie grupy zbrojne do natychmiastowego uwolnienia porwanych prawie 200 ludzi. Myślicie, że usłuchają?
Czytaj także: Zakładnicy Hamasu. Czy Izrael zdoła ich uwolnić? W takiej sytuacji jeszcze nie był
Z drugiej strony, w Izraelu nie brak głosów bardzo krytycznych wobec rządów Netanjahu i ostrzeżeń, że polityka odwetu – dziś popierana chyba przez wszystkich – nie prowadzi do żadnej jaśniejszej wizji przyszłości tego kraju. Wielkie wrażenie zrobił artykuł wybitnego pisarza Davida Grosmana, który taką opinię wyraził. „Postępowanie Izraela, zbrodnie popełniane przez 56 lat na terytoriach okupowanych nie usprawiedliwiają tego, co zobaczyliśmy – bezbrzeżnej nienawiści do Izraela, ani bolesnego zrozumienia, że my, Izraelczycy, będziemy musieli zawsze już żyć tu w stanie podwyższonej czujności, w stałej wojennej gotowości”.
Widać, jak prawo jest bezradne wobec współczesnego barbarzyństwa i okrucieństwa. Wiemy jedynie z historii, że eskalowanie konfliktów do niczego dobrego nie prowadzi. Ile było zmarnowanych okazji zawarcia pokoju?