W Milwaukee w stanie Wisconsin odbyła się w środę wieczorem (czasu USA) pierwsza telewizyjna debata republikańskich kandydatów do nominacji prezydenckiej w przyszłorocznych wyborach. Ośmioro polityków przez prawie dwie godziny spierało się ze sobą, starając się zdobyć serca i umysły Amerykanów. W debacie, sponsorowanej przez konserwatywną telewizję Fox News, nie uczestniczył Donald Trump, według sondaży na razie zdecydowany faworyt. Były prezydent zignorował ją, uznając, że mając przewagę kilkudziesięciu procent, nie musi stawać do konfrontacji – wystawiając się na ataki rywali, mógłby tylko stracić.
Kto, jeśli nie Trump?
Można by oczekiwać, że kandydaci, którzy wystąpili w debacie, wykorzystają unik Trumpa i wytkną mu tchórzostwo. Zabrakło im jednak odwagi, chociaż niektórzy byli krytyczni – była ambasador ONZ w jego gabinecie Nikki Haley powiedziała, że Trump ma wady dyskwalifikujące go do ponownego wyboru na ten urząd, były gubernator New Jersey Chris Christie oskarżył go o naruszanie norm moralnych. Ale kiedy prowadzący debatę moderatorzy – Brett Baier i Martha McCallum – zapytali uczestników, czy w razie uznania Trumpa winnym zarzucanych mu przestępstw poprą jego kandydaturę na prezydenta, jeśli zostanie nominowany, wszyscy podnieśli ręce na „tak” z wyjątkiem Christie i gubernatora Arkansas Asy Hutchisona.
Debata miała odpowiedzieć, choćby częściowo, na pytanie o to, który z pretendentów ma szansę dogonić Trumpa, cieszącego się poparciem ponad 60 proc. republikańskich wyborców. Sondaże wskazywały do niedawna gubernatora Florydy Rona DeSantisa, któremu pół roku temu wróżono, że wysforuje się na pierwsze miejsce. Jego notowania już nieco spadły. W dość zgodnej ocenie komentatorów DeSantis wypadł w debacie blado i nic nie zyskał. Uwagę przykuł natomiast 38-letni biznesmen z branży biotechnologicznej Vivek Ramaswamy, w sondażach depczący ostatnio DeSantisowi po piętach.
Ten młody i błyskotliwy polityk hinduskiego pochodzenia zaprezentował poglądy najbardziej zbliżone do Trumpa, występując m.in. przeciwko dalszej pomocy dla Ukrainy. Spotkał się tu z ripostą ambasador Haley, która wytknęła mu, że „przedkłada mordercę (Putina) nad kraj zaprzyjaźniony z Ameryką”. W ostrej wymianie zdań powiedziała, że Ramaswamy „nie ma żadnego doświadczenia w polityce zagranicznej – i to widać”. Biznesmen replikował, że Haley liczy na posadę w firmach zbrojeniowych, w domyśle: którym zależy na kontynuacji wojny. Oświadczył także, że „zmiana klimatu to oszustwo”, co część sali przyjęła buczeniem, ale odezwały się też głosy poparcia.
Czytaj też: Nie było czerwonego tsunami. Umiarkowana wygrana Republikanów
Ramaswamy, Pence, DeSantis
Hinduski przedsiębiorca został uznany za jednego ze zwycięzców debaty, bo w tego rodzaju wydarzeniach liczy się rozgłos, to, co pozostanie w pamięci widzów i słuchaczy. Dobrze oceniono także występ Haley, która była jedyną kobietą w gronie kandydatów, o czym głośno przypomniała. Jednym z ciekawszych momentów okazał się jej pojedynek na temat przerywania ciąży z byłym wiceprezydentem w gabinecie Trumpa Mike Pence′em, który prowadzi kampanię na rzecz federalnego zakazu aborcji. Haley powiedziała, że też jest polityczką pro-life (na rzecz życia), ale nie ma sensu forsowanie podobnego zakazu, bo nigdy nie uchwali go Kongres – w Senacie będącym pod kontrolą Demokratów przeciwko federalnemu zakazowi aborcji jest 70 proc. jego członków.
Pence’owi ułatwili zadanie moderatorzy debaty z Fox News, którzy zapytali go o decyzję z 6 stycznia 2021 r. – jako wiceprezydent nie ugiął się pod naciskiem Trumpa, popartym szturmem jego fanów na Kapitol, i nie zgodził się na blokadę certyfikacji zwycięstwa Joe Bidena. W środę skorzystał z okazji i przypomniał, że dotrzymał przysięgi, nie pozwalając na złamanie prawa i konstytucji. Jego oświadczenie spotkało się z aplauzem sali i nawet większości jego rywali w debacie. Pence – jak oceniono – był jednym z „wygranych” tej konfrontacji. Nie daje mu się jednak wielkich szans na pokonanie Trumpa.
Błyszczał również Christie, który zwykle świetnie wypada w tego rodzaju spotkaniach. W polemice z Ramaswamy powiedział, że biznesmen „mówi jak ChatGPT”, przedstawiał go jako „amatora” niemającego pojęcia o polityce. Christie nie jest uważany za polityka z szansami na nominację prezydencką, bo najsurowiej ze wszystkich krytykuje i potępia Trumpa.
Oprócz DeSantisa, który popisał się m.in. zapowiedzią, że zbombarduje bazy karteli narkotykowych w Meksyku, rozczarował także jedyny czarnoskóry kandydat senator Tim Scott. W sondażach ustępuje tylko nieznacznie DeSantisowi i Ramaswamy, ale w środę był tłem dla gwiazd wieczoru. Koncentrował się na rytualnej przy takich okazjach krytyce urzędującego prezydenta i nawoływaniu konkurentów, żeby się nie kłócili, bo najważniejsze jest pokonanie Bidena.
Czytaj też: Klincz Republikanów w nowym Kongresie USA. Pierwszy raz od stu lat
Kandydat na (wice)prezydenta
Zdaniem komentatorów, jeśli nie pojawi się rywal, który będzie w stanie zagrozić Trumpowi, debaty posłużą głównie wyłonieniu kandydata na wiceprezydenta u jego boku w kampanii o Biały Dom w 2024 r. Jak na razie ambicje takie mają na pewno Nikki Haley – która też dobrze wypadła w debacie – i Vivek Ramaswamy. Oboje mają korzenie w Indiach, co uchodzi za ważny atut w Partii Republikańskiej, starającej się o wizerunek stronnictwa otwartego na mniejszości rasowe i religijne.
Trump tymczasem nadał na platformie X (daw. Twitter) nagrany wcześniej wywiad dla znanego ultraprawicowego komentatora Tuckera Carlssona, zwolnionego kilka miesięcy temu z Fox News. Wylał pomyje na rywali, koncentrując się na Christie i Pencie. Przypomniał też, że jest „ofiarą polowania na czarownice” – czyli ścigania za rozmaite przestępstwa przez federalnych i stanowych prokuratorów.
Trump musi się dzisiaj stawić w sądzie w Georgii na ceremonię postawienia w stan oskarżenia (ang. arraignment) o próbę sfałszowania wyborów w 2020 r. Dzwonił wówczas do tamtejszego sekretarza stanu, aby nakłonić go do „znalezienia” brakujących mu do zwycięstwa kilkunastu tysięcy głosów. Oprócz Trumpa kryminalne zarzuty postawiono 18 jego współpracownikom.
Czytaj też: „Dumni chłopcy” Trumpa skazani za atak na Kapitol