Świat

„Zdrady się nie wybacza, na Kremlu trzeszczy”. Światowe media o tajemniczej śmierci Prigożyna

Zdjęcia Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina. Siedziba Grupy Wagnera w Nowosybirsku, 24 sierpnia 2023 r. Zdjęcia Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina. Siedziba Grupy Wagnera w Nowosybirsku, 24 sierpnia 2023 r. STRINGER / Reuters / Forum
Cały świat donosi o szczegółach katastrofy lotniczej nad Twerem, w której miał zginąć szef Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn. Większość komentatorów wskazuje, że to zagranie prosto z podręcznika Kremla.

„Na pokładzie było prawdopodobnie dziesięć osób, w tym Jewgienij Prigożyn i Denis Utkin, jeden ze współzałożycieli Grupy Wagnera” – pisze europejska odsłona serwisu „Politico”. Jak dodaje, ataku na króla rosyjskich najemników należało się spodziewać. W pewnym sensie sugerował to sam Władimir Putin, który w środę w Kursku z uśmiechem na ustach powiedział, że „poświęcenie dla ojczyzny i lojalność wobec wojskowej przysięgi łączą wszystkich uczestników tej specjalnej operacji”, jak określa wojnę propaganda Kremla.

Nawiązał do nieudanej insurekcji przeprowadzonej niedawno przez Prigożyna i jego ludzi: ruszyli na Moskwę, grożąc rozłamem w armii i aspirując do przejęcia kontroli nad działaniami wojennymi w Ukrainie. „Politico” wylicza przy okazji szczegóły, które wskazują na prawdopodobny udział Kremla w zorganizowaniu katastrofy z udziałem szefa wagnerowców. Kluczowy jest zwłaszcza moment śmierci – równo dwa miesiące po fiasku puczu, dwa dni po publikacji nagrania z przemówieniem Prigożyna w Mali i zaledwie dzień po usunięciu z urzędu gen. Siergieja Surowikina, głównodowodzącego w Ukrainie, wobec którego krążą podejrzenia, że wiedział o planowanym puczu.

Do listy ciekawostek „Politico” dopisuje jeszcze dwa elementy: fakt, że to nie jest „pierwsza śmierć” Prigożyna w katastrofie lotniczej (w październiku 2019 r. rosyjskie media informowały, że samolot z nim na pokładzie spadł na terytorium Demokratycznej Republiki Konga, co kilka dni później dementowała agencja RIA Nowosti). Interesująca jest również reakcja USA. Biały Dom niespecjalnie się przejął, służby nie poświęcają sprawie wiele uwagi, a Joe Biden skomentował: „Niewiele dzieje się w Rosji bez inspiracji ze strony Putina”.

Katastrofa samolotu. Rosyjski urząd: „Jewgienij Prigożyn nie żyje, był na pokładzie”

Prigożyn. Kronika zapowiedzianej śmierci

„New York Times” zwraca z kolei uwagę na tlący się od miesięcy konflikt pomiędzy Prigożynem a Kremlem, którego nieudany pucz był tylko zwieńczeniem. Dziennik spisuje kronikę „zapowiedzianej śmierci”, relacje obu stron sukcesywnie się pogarszały. Prigożyn w lutym oskarżał ministra obrony Siergieja Szojgu i gen. Walerego Gierasimowa o wstrzymywanie dostaw amunicji dla wagnerowców walczących w Ukrainie. Wcześniej, w październiku 2022 r., krytykował dowództwo za jego zdaniem zbyt pochopny odwrót z Łymania.

W trwającej od rana polskiego czasu relacji na żywo reporterzy „NYT” donieśli już, że na trwającym szczycie BRICS w Johannesburgu Putin nie odniósł się do katastrofy samolotu. Na miejscu zdarzenia, ale i w Petersburgu, gdzie w 23-piętrowym wieżowcu mieści się siedziba Grupy Wagnera, ludzie zaczęli gromadzić się w nocy, składać kwiaty i palić znicze. Wiele osób zostawia listy z podziękowaniami za działalność Prigożyna.

Znacznie bardziej stanowczy jest ton „Wall Street Journal”. Amerykański dziennik śmierć Prigożyna uznaje za pewnik. Cytuje szefa CIA Williama Burnsa, który w czasie konferencji w Aspen miesiąc temu powiedział, że „Putin jest apostołem zemsty”, więc szef wagnerowców powinien mieć się na baczności. Nie bez znaczenia jest i to, że w ostatnich tygodniach niewiele było wieści o jego działaniach – był widywany w częściowym umundurowaniu, czasem nawet w samej bieliźnie w wojskowym namiocie, ale wszystko sprowadzało się do pojedynczych nagrań publikowanych w nieautoryzowanych kanałach na Telegramie. Dla „WSJ” wydarzenia w Rosji mają zresztą szczególny kontekst – rosyjski sąd przedłużył wczoraj areszt dla Evana Gershkovicha, reportera, który od marca przebywa w więzieniu z zarzutami o szpiegostwo.

Putin wydał rozkaz?

„Financial Times” przypomina z kolei wywiad z Christo Grozewem, jednym z najlepszych dziennikarzy śledczych na świecie, do niedawna związanym z serwisem Bellingcat. W przeprowadzonej w ramach cyklu „Lunch z FT” rozmowie Grozew stwierdził, że po nieudanym marszu na Moskwę Prigożyn albo zostanie zabity, albo dojdzie do kolejnej próby przewrotu. Gazeta wspomina też „poprzednie życie” szefa wagnerowców: dobrze zapowiadającą się karierę narciarską, wyjazd do szkoły sportowej z internatem, kontuzję, wycieczkę do USA i fascynację street foodem, pierwsze biznesy w gastronomii, początki znajomości z Putinem.

„FT”, opierając się na źródłach w rosyjskim MON i na Kremlu, jednoznacznie stwierdza, że zamach na Prigożyna zaaranżowali ludzie Putina. Informator z resortu obrony mówi, że katastrofa „w sposób oczywisty została zlecona”, a inny rozmówca, związany z Kremlem, „myślał, że na pewno go [Prigożyna] wyeliminują – i tak zrobili. Takich rzeczy się nie wybacza. Każdy rozumie, że odpowiedź na zdradę będzie nieodwracalna i szybka. To sygnał dla całej elity”.

Jedyne, co według „FT” wydaje się dziwne, to sposób przeprowadzenia zamachu. Dla rozmówców gazety bardziej prawdopodobne byłoby otrucie, np. przy pomocy nowiczoków, grupy substancji działających na układ nerwowych. Nowiczok podano m.in. Aleksiejowi Nawalnemu.

Co będzie z Grupą Wagnera

El País”, największy hiszpański dziennik, sporo pisze o bezwzględności Prigożyna, przytaczając straty poniesione w starciach wokół Bachmutu. Gazeta zauważa, że ulubieniec Kremla szybko przestał być szanowany wśród rosyjskich elit politycznych, zamieniając dawnych sojuszników we wrogów. Piórem jednego ze swoich najbardziej znanych komentatorów Lluísa Bassetsa „El País” podkreśla, że choć dni Prigożyna były policzone, to mimo wszystko zamach jest potężną manifestacją gniewu Putina, który „nie przebacza nigdy, choć wielu ostatnio zdawało się myśleć inaczej”.

Z kolei brytyjski „Guardian” spekuluje, że śmierć Prigożyna może ukrócić działalność Grupy Wagnera, do przejęcia której już ustawia się w Rosji kolejka. Zdecydowana większość biznesów Grupy, chociażby w Afryce, opierała się na koneksjach watażki i jego znajomościach z politykami, przywódcami bojówek i organizacji paramilitarnych. Z kolei prof. Jenny Mathers, wykładowczyni stosunków międzynarodowych z University of Aberystwyth oraz ekspertka ds. Rosji, zauważyła dziś w audycji The Globalist magazynu „Monocle”, że już w czasie ostatniego pobytu Prigożyna w Mali spekulowano, że z siodła w kwestii operacji afrykańskich chce go wyrzucić GRU.

Prawdopodobny jest więc przynajmniej częściowy rozpad imperium wagnerowców, zwłaszcza że – jak donosi „Guardian” – wielu z nich nie chciało jechać na Białoruś, bo wiązało się to m.in. z obniżką wynagrodzeń. Spora część odeszła ze służby, inni prosili o relokację do Afryki, gdzie zresztą (a nie w Ukrainie) stacjonują najlepsi ludzie Wagnera (co wielokrotnie potwierdzał m.in. magazyn „Foreign Policy”).

Dobre wieści dla Kremla?

Informacje z Kremla, dotyczące zarówno celowości zamachu, jak i związków elit politycznych z Grupą Wagnera, potwierdza niezależny rosyjski serwis Meduza. Dziennikarze cytują Antona Geraszczenkę, doradcę szefa ukraińskiego MSW, który stwierdza, że Prigożyn zginął „w czystym interesie Putina”.

W innym miejscu Meduza powołuje się na źródła bliskie Putinowi – informator „miał przeczucie, że to tak właśnie się skończy”. Portal konkluduje, że to początek końca Grupy Wagnera, ale i znak, że Putin, choć ma wciąż siłę i bezwzględnie eliminuje buntowników we własnych szeregach, to musi liczyć się z problemami. Zwłaszcza że wojna nie przebiega tak, jak zaplanował – coraz więcej Rosjan to widzi, frustracja narasta.

Rosnące zagrożenie dla władzy Putina przewidują też niezależni komentatorzy. Prof. Timothy Snyder, historyk z Yale University, napisał jeszcze wczoraj na Twitterze, że śmierć Prigożyna, „jedynego rosyjskiego dowódcy, któremu w 2023 r. udało się zdobyć jakiekolwiek miasto”, wpisuje się w ciąg porażek i fatalnych dla Rosji doniesień z frontu. Jeśli dopisać do tego usunięcie Surowikina ze stanowiska, jedynego wojskowego, który miał w ubiegłym roku jakieś sukcesy w Ukrainie, obraz wyłaniający się z układanki staje się dla Kremla mocno niekorzystny. Z kolei Garry Kasparow, były wybitny szachista i zaciekły krytyk Putina, twierdzi, że skoro rosyjski prezydent musi zwalniać swoich generałów i eliminować dowódców, to najwyraźniej jego władza jest zagrożona. Nie należy zatem sądzić, że zamach na Prigożyna jakkolwiek go wzmacnia.

Komentarze po katastrofie lotniczej z udziałem szefa wagnerowców są raczej jednoznaczne, skupione na niemal pewnym zleceniu zabicia szefa wagnerowców przez Putina i jego popleczników. Wpisany w szerszy kontekst zamach zarazem pokazuje, że pozycja Kremla nie jest stabilna, a w elitach trzeszczy. Na razie cicho i miejscami – ale pęknięcia mogą się jeszcze w najbliższych tygodniach wyłonić. A szmer niezadowolenia przeistoczyć w głośny chór krytyki.

Więcej na ten temat
Reklama

Warte przeczytania

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Wyznania nawróconego katechety. „Dwie osoby na religii? Kościół reaguje histerycznie, to ślepa uliczka”

Rozmowa z filozofem, teologiem i byłym nauczycielem religii Cezarym Gawrysiem o tym, że jakość szkolnej katechezy właściwie nigdy nie obchodziła biskupów.

Jakub Halcewicz
03.09.2024
Reklama