540. dzień wojny. Czołgi, mosty i ciągniki. Ile mamy, a ile potrzebujemy? Polska źle to policzyła
Najpierw zajrzyjmy na front. Ukraińska ofensywa wciąż się posuwa mimo potężnych trudności. Najwięcej problemów sprawiają rozbudowane pola minowe. Saperzy twierdzą, że znajdują średnio pięć min na 1 m kw. To wręcz niespotykana gęstość, a pola potrafią się przecież ciągnąć kilometrami. 50 tys. min na hektar! Oczywiście nie wszędzie gęstość jest ta sama, to zależy od terenu, mowa raczej o przejściach w gęstej roślinności, gdzie zapewne rozmieszczane są miny przeciwpiechotne, odpalane za pomocą rozciągniętych drutów – wystarczy się potknąć.
Kiedy rozminowywano strefy walk w dawnej Jugosławii, co trwało ładnych kilka lat, odnaleziono ok. 1,5 mln min. A Rosja ma znacznie większe zapasy. Produkcja może być masowa, bo miny są proste, tanie i łatwe w obsłudze, a przy tym śmiertelnie groźne.
Ofensywa posuwa się powoli
Z pomocą saperów, pojazdów torujących z trałami i ładunków wydłużonych (specjalnych lin z ładunkami wybuchowymi) Ukraińcy posuwają się powolutku i walczą z Rosjanami ukrytymi w okopach. Na kierunku „melitopolskim”, czyli na południe od Orichiwa w obwodzie zaporoskim, zaczęły się starcia o Robotyne. Ukraińcy weszli do północnej części, a konkretnie 47. Brygada Zmechanizowana „Maruga”, wyposażona m.in. w bojowe wozy piechoty M2 Bradley. Jeden z pojazdów został trafiony pociskiem z rosyjskiego czołgu i co prawda jest rozbity, ale załoga i przewożona nim piechota wyszła z tego w większości cało, choć pewnie przez jakiś czas będzie miała trudności ze słuchem. Gdyby oberwał