538. dzień wojny. Meandry rosyjskiej artylerii: najpierw lepiej, potem gorzej. Dlaczego?
Na frontach nie odnotowaliśmy większych zmian. Niebezpieczne natarcie Rosjan w kierunku Kupiańska przybiera na sile, ale chwilowo są tu powstrzymywani. Pod Bachmutem trwają walki pozycyjne, żadna strona nie jest w stanie zyskać przewagi wystarczającej do zepchnięcia przeciwnika z pozycji.
Ukraińskie wojska kontynuowały uderzenia na obu południowych kierunkach, ale bez przełomu, choć wciąż powolutku się przesuwają. Toczą się boje o Robotyne na południe od Orichiwa, a na południe od Wełyki Nowosiłki Ukraińcy zajęli niewielki obszar niedaleko miejscowości Nowomajorśke. Więcej o bieżącej sytuacji – jutro.
Co artylerzysta musi umieć
Dziś zajmiemy się artylerią. Rozpatrując jej efektywność, pod uwagę trzeba brać dwa czynniki: wyszkolenie w tzw. działoczynach oraz taktykę działania.
Działoczyny to dla większości pewnie obce słowo, ale spieszymy wyjaśnić. To ogół czynności wykonywanych przy działach, począwszy od zajęcia stanowiska ogniowego, odczepienia dział holowanych i ustawienia ich na pozycji lub rozstawienia dział samobieżnych i przygotowania ich do strzelania. Amunicyjni przygotowują pociski i łuski, bo działa ładuje się rozdzielnymi ładunkami. Pocisk ma polecieć w stronę nieprzyjaciela, a łuska zawiera ładunek prochowy i spłonkę, by wyrzucić go z lufy. Pusta, dymiąca jeszcze i gorąca łuska jest wyrzucana z komory zamkowej działa i trzeba uważać, by nie dotknąć jej gołymi rękami, dopóki nie ostygnie.