Na południowym odcinku frontu pojawiły się zmodernizowane i niestety skuteczniejsze rosyjskie śmigłowce typu Ka-52M, wyposażone w nowy system obserwacyjny GOES-451M. Mieści się on w obrotowej głowicy pod nosową częścią maszyny, a zasięg ma wyraźnie większy niż starszy GOES-451. Może oglądać wrogi czołg z odległości 10 km i więcej, do tej pory było to 8 km. Dzięki temu i nowym kierowanym pociskom przeciwpancernym LMUR o zasięgu minimum 12 km śmigłowiec jest zdolny atakować przeciwnika spoza strefy działania najgroźniejszych przenośnych przeciwlotniczych pocisków rakietowych. Do tej pory Ka-52 ponosiły ciężkie straty, Ukraińcy zestrzelili ok. 40 z ok. 130, choć też dały im się we znaki.
Ka-52M może się okazać o wiele silniejszym przeciwnikiem, zwłaszcza że zyskał też nowy system samoobrony (zakłóceń pasywnych i aktywnych) Ł418 Monobłok w miejsce Ł370-5 Witebsk. Ważnym dodatkiem jest prócz tego system łączności BKS-50M, pozwalający na transmisję obrazów do naziemnej stacji przy dowództwie jednostki, którą śmigłowiec wspiera. I wreszcie nowy radar w nosowej części maszyny – W006 Rieziec o aktywnej fazowanej sieci antenowej (AESA).
Ten technologiczny skok i fakt, że udało się wznowić produkcję w obecnych warunkach, może martwić. Rosjanie powoli przełamują impas związany z sankcjami. Albo nauczyli się je omijać, co wcale nie jest wykluczone, albo część problemów rozwiązują siłami krajowego przemysłu i własnych ośrodków badawczych. Było to niestety do przewidzenia, trudno oczekiwać, że wróg stanie w miejscu...
Białoruskie śmigłowce i kwestia prowokacji
Rosjanie przeprowadzili kolejny zmasowany atak dronami Shahed.