Watykański proces stulecia
Ruszył watykański proces stulecia. Franciszek specjalnie zmienił przepisy
Sprawa nie dotyczy pedofilii w Kościele, tylko korupcji w Watykanie. Jest bezprecedensowa, bo wśród dziesięciorga oskarżonych znalazł się po raz pierwszy w historii „książę Kościoła”, 75-letni kardynał Angelo Becciu. Dotąd kardynała mogli sądzić tylko kardynałowie, ale papież Franciszek zmienił przepisy, aby Becciu mógł być sądzony przez watykański sąd cywilny. Poszło o nietrafioną inwestycję w londyńską nieruchomość, na której Watykan stracił grubo ponad 100 mln euro. Lista zarzutów jest dłuższa. Wyłania się z niej obraz przypominający praktyki mafijne. Becciu nagrał np. prywatną rozmowę telefoniczną z Franciszkiem, bez jego wiedzy, w której usiłuje wymóc na nim autoryzację swoich działań – papież odmawia. Doradcy i współpracownicy watykańskiego sekretariatu stanu – odpowiednika kancelarii premiera – obracają w porozumieniu z Becciu (był w latach 2011–18 sostituto, zastępcą sekretarza stanu odpowiedzialnym za sprawy wewnętrzne) wielkimi sumami, ciągnąc z tego osobiste korzyści. Korzyści ciągnie też brat kardynała i jego zaufana współpracowniczka. Brat, szef Caritas Sardinia, otrzymał z watykańskiego skarbca 125 tys. euro; współpracowniczka zainkasowała 575 tys. euro, aby wykupić z rąk porywaczy zakonnicę w Mali. Zakonnicy nie wykupiła, pieniądze poszły na zakup artykułów luksusowych.
Watykański „promotor sprawiedliwości”, czyli naczelny prokurator, zażądał 26 lipca surowych, wieloletnich kar dla całej dziesiątki, w tym siedmiu lat i trzech miesięcy więzienia dla Becciu. Dodatkowo Alessandro Didi, profesor prawa z wieloletnią praktyką prawniczą, zażądał dla niego grzywny w wysokości ponad 10 tys. euro i konfiskaty aktywów kardynała o wartości 14 mln euro na pokrycie strat poniesionych przez państwo-miasto watykańskie.