Upalny mnożnik zagrożeń
Mamy najgorętsze dni w historii pomiarów. To nie czas na kampanie wyborcze?
Mamy najgorętsze dni i tygodnie w historii pomiarów meteorologicznych. Do zapamiętania jest nowa uśredniona najwyższa temperatura powietrza na wysokości 2 m – to ponad 17,2 st. C. A miejsca po przecinku szybko się zmienią. WMO, Światowa Organizacja Meteorologiczna, przewiduje, że z 98-proc. prawdopodobieństwem pięciolecie 2023–27 będzie najcieplejsze w dziejach badań. Z prawdopodobieństwem 66-proc. w tym okresie temperatura będzie o 1,5 st. wyższa w porównaniu z poziomem sprzed epoki przemysłowej, co jest graniczną wartością wskazaną m.in. w porozumieniu paryskim, przyjętym „w celu ograniczenia ryzyka i szkód wywołanych przez zmianę klimatu”.
Na dłuższą metę to ona odgrywa zasadniczą rolę, doraźnie akompaniują jej pacyficzny mechanizm El Nińo i inne aberracje cyrkulacji powietrza oraz szereg zjawisk o trudnej do wyjaśnienia etiologii. Ponadnormatywnie podgrzane są oceany, zwłaszcza północny Atlantyk. Wśród możliwych przyczyn podawany jest brak pyłu saharyjskiego, o tyle istotnego, że niesione wiatrem i rozpylone na wielkich obszarach drobinki piasku Sahary mają zdolność do odbijania promieni słonecznych. Bardzo skutecznie odbija je także dwutlenek siarki, ale poziomy tego silnie toksycznego gazu spadają po wprowadzeniu restrykcyjnych przepisów bijących w zanieczyszczenia pochodzące z silników statków handlowych.
Fale ekstremalnych upałów dotykają Europę i Amerykę Płn. W południowo-zachodnich Stanach Zjednoczonych utworzyła się odpychająca wilgoć tzw. kopuła ciepła. Konsekwencje są łatwe do przewidzenia. Osoby z chorobami układu oddechowego bądź krwionośnego narażone są na wyższe ryzyko śmierci. W zeszłoroczne europejskie lato – wcale nie rekordowo ciepłe – odnotowano co najmniej 61 tys. zgonów, do których przyczyniły się podwyższone temperatury.