Miał dziewięć lat, kiedy jego wuj, prezydent John F. Kennedy, zginął w zamachu w Dallas. Pięć lat później jego ojciec, senator Robert F. Kennedy, został zastrzelony w Los Angeles. Robert F. Kennedy jr nie wierzy jednak w historie o samotnie działających zamachowcach. Powtarza, że obaj bracia byli ofiarami rozbudowanych konspiracji, w których palce maczało CIA. Wzywa nawet do zwolnienia odsiadującego karę dożywocia zabójcy ojca, Sirhana Sirhana, i zorganizowania jego nowego procesu.
Wątpliwości co do oficjalnej wersji zabójstw Kennedych i podejrzenia dotyczące udziału w nich agencji rządu USA podziela znaczna część Amerykanów, ale Robert jest jedynym członkiem swojej rodziny, który publicznie je powiela. To tylko jedna z wielu głoszonych przez niego teorii o spiskach i ukrywaniu prawdy przez rządową propagandę. Mogłoby to pozostać ciekawostką bez większego znaczenia, gdyby nie fakt, że Robert F. Kennedy jr będzie się ubiegał o nominację prezydencką z ramienia Partii Demokratycznej – przeciwko prezydentowi Joe Bidenowi.
Chociaż 69-letni Robert F. jr mieszka w Kalifornii, decyzję o kandydowaniu świadomie ogłosił w Bostonie, politycznej twierdzy swojej rodziny. Jest piątym jej członkiem, który oficjalnie przyznał, że chciałby zostać prezydentem. Pierwsze sondaże pokazały, że gotowych jest go poprzeć 15 do 20 proc. demokratycznych wyborców, co media odnotowały jako sensację. I choć jego szanse na nominację nie są przesadnie wielkie, to w demokratycznych szeregach zdążył już zrobić sporo zamieszania.
W czasie pandemii Kennedy zasłynął jako jeden z czołowych przeciwników szczepionek. Ich podawanie porównał nawet do sławetnego Tuskegee Syphilis Study, czyli badań długoterminowych efektów kiły, prowadzonych na zarażonych nią Afroamerykanach, którym nie ujawniono, na co są chorzy, i zamiast leków podawano placebo.