Nie było to głębokie wtargnięcie, zajęto na kilka godzin dwie przygraniczne wsie Kozinka (1 km od granicy) i Grajworon (8 km od granicy). Obie wsie leżą wzdłuż drugorzędnej drogi prowadzącej z Mirhorodu i Ochtyrki po ukraińskiej stronie (na zachód od Charkowa) do Biełgorodu przez rzeczone wsie oraz Borisowkę i Tomarowkę po rosyjskiej stronie.
W całej operacji teoretycznie nie brały ukraińskie wojska, choć ukraińska artyleria otworzyła rosyjskim buntownikom drogę przez ich graniczne umocnienia i posterunki, ale żaden ukraiński żołnierz nie przekroczył granicy. Jednak sami rosyjscy buntownicy, wyposażeni nawet w dziewięć zachodnich opancerzonych pojazdów patrolowych i dwa stare czołgi T-64, poczynili mnóstwo zamieszania w obu wsiach i wśród rosyjskich formacji mundurowych. Regularnego wojska akurat w pobliżu nie było, co wyraźnie pokazuje, jak serio Rosjanie traktują groźbę ukraińskiej „prawdziwej” ofensywy w głąb własnego terytorium. Demonstracyjne budowanie umocnień miało służyć propagandzie wewnętrznej, w rzeczywistości żadnej obrony nie było, nie z prawdziwego zdarzenia w każdym razie. Na samej granicy były jedynie wzmocnione posterunki Służby Granicznej FSB, zaś w okolicy garnizony Rosgwardii, która ma swoje bataliony operacyjne w każdym obwodzie. Wojska nie było.
Kim są rosyjscy buntownicy
Jeszcze w marcu 2022 r. w Ukrainie zaczęto tworzyć Legion „Wolna Rosja”, który rekrutował się głównie spośród