Lecz 1989 r. przeszedł do historii. Michaił Gorbaczow nie żyje. Rada Europy jest natomiast w trudnym momencie dziejowym. Wspólny europejski dom został bezmyślnie zniszczony i stoi na niepewnych fundamentach.
Co idzie dobrze, a co nie jest sukcesem
Nie w sercu Europy, w Strasburgu, ale daleko na północy – w islandzkim Reykjavíku – szefowie państw i rządów 46 krajów członkowskich Rady Europy spotkali się po raz pierwszy od 2005 r. W tym mieście 16 i 17 maja odbył się szczyt Rady Europy. Już bez Rosji, która została wyrzucona z tej organizacji w marcu 2022 r. Liderzy państw chcą utrzymać razem to, co jeszcze może łączyć. Ale to nie wystarczy. Potrzebna jest wizja i nowy plan działania.
Z pewnością wiele rzeczy w Strasburgu nadal idzie dobrze. Europejski Trybunał Praw Człowieka rozwija orzecznictwo w kwestiach od „sygnalistów” (whistleblowers) po repatriację dzieci z obozów uchodźczych w Syrii. Trybunał budzi zaufanie, bo poszukuje rozwiązań trudnych problemów, nawet w sprawach dotyczących zmian klimatu. Komitet Przeciwdziałania Torturom (CPT) podróżuje od państwa do państwa. Podnosi alarm, gdy prawa więźniów czy osób przebywających w szpitalach psychiatrycznych są łamane. Komisja Wenecka jest głównym doradcą w sprawach dotyczących praworządności. Jej opinie przygotowują grunt pod przystąpienie Ukrainy do UE i mimo wojny pomagają budować struktury instytucjonalne.
Nie wszystkie wysiłki instytucji i agend Rady Europy kończą się jednak sukcesem. Wiele orzeczeń trybunału w Strasburgu jest ignorowanych. Statystyki pokazują, jak wiele zadośćuczynień i odszkodowań za naruszenia praw człowieka nie zostało wypłaconych. Lekceważone są również postanowienia tymczasowe (interim measures). Więźniowie polityczni są za kratkami, choć już dawno powinni być wolni, jak Aleksiej Nawalny w Rosji czy Osman Kavala w Turcji. Stan rządów prawa w Europie pomimo intensywnych wysiłków również pozostawia wiele do życzenia.
Do Unii Europejskiej przez Radę Europy
Dlatego potrzebna jest zdecydowana wola polityczna, która promuje wartości demokratyczne, a nie legitymizuje złą wolę niektórych państw zabiegami dyplomatycznymi. Raczej należy dążyć do stosowania skutecznych środków zaradczych. Groźba wydalenia z organizacji takiej jak Rada Europy nie może być opcjonalna. Jak pokazała Rosja, wydalenie oznacza dryf ku pozycji międzynarodowego pariasa. Nie można tego pożądać, dotyczy to nawet tak trudnych państw członkowskich jak Azerbejdżan i Turcja. Istnieje wiele alternatywnych pomysłów na odpowiednie sankcje. Można ograniczyć np. w sposób bolesny, choćby tymczasowo, udział w życiu politycznym organizacji. Skuteczne mogą być również sankcje finansowe.
W swojej ponad 70-letniej historii Rada Europy wielokrotnie przyjmowała nowe zadania, mimo że jej statut nigdy nie został zmieniony. Pomagała kształtować historię Europy. W latach 50. umożliwiła Niemcom powrót do stołu negocjacyjnego na zasadzie równorzędnego partnera. Jednocześnie stała się przeciwwagą dla Europy Wschodniej, która była jeszcze nazywana „blokiem wschodnim”. Rada Europy stanęła w obronie wartości, opisywanych tymi samymi słowami po obu stronach muru, a jednak oznaczających coś zupełnie innego: demokracji i praw człowieka.
Po upadku komunizmu droga do Unii Europejskiej państw Europy Środkowo-Wschodniej (w tym Polski) wiodła przez Radę Europy. Wraz z przyjęciem Rosji do Rady Europy w 1998 r. jej główną funkcją stało się zapewnienie stabilnych ram dla coraz trudniejszego dialogu z Moskwą. Strasburg mógł zrobić to, czego nie mogła Bruksela – rozmawiać z drugą stroną na równych prawach. Tu Rosja była „w środku”, a w Brukseli „na zewnątrz”. Z tego powodu była nie tylko ważna dla Rady Europy, ale przez wiele lat gwarantowała jej prawo do istnienia obok UE, która stale się powiększała i stawała coraz bardziej zainteresowana kwestiami takimi jak prawa człowieka i praworządność.
Rosji zostanie wystawiony rachunek
Ten stan współistnienia już się skończył, lecz Rada Europy jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Podobnie jak w latach 90. toruje drogę do UE wielu krajom, jak państwa bałkańskie, Mołdawia, Gruzja i Ukraina, wspierając je w reformach sądowych i administracyjnych. Co ważniejsze, zapewnia wiedzę ekspercką we wszystkich podstawowych kwestiach i może pomóc w dążeniach do osiągnięcia stanu demokratyzacji i praworządności wymaganego przez członkostwo w UE. Zapewnia również forum dla różnych rodzajów pomocy prawnej dla Ukrainy. Prace nad rejestrem szkód wojennych są już mocno zaawansowane. Dzięki temu będzie można dochodzić potem roszczeń od Rosji. Przedmiotem dyskusji są także mechanizmy odpowiedzialności za zbrodnie wojenne, gdyby okazało się, że nie jest możliwe utworzenie odpowiednich organów na szczeblu ONZ.
Europejski Trybunał Praw Człowieka rozpatruje wiele indywidualnych i państwowych skarg dotyczących wojny. Ma jurysdykcję, jeśli skargi odnoszą się do wydarzeń sprzed daty granicznej 16 września 2022 r. Oczywiście Rosja nie stosuje się do wszystkich mechanizmów prawa międzynarodowego. Nie są one także nadzwyczaj skuteczne. Jednak postawienie groźby odpowiedzialności prawnej ma ogromne znaczenie. Rosja widzi, że rachunek zostanie wystawiony. Czy go kiedyś zapłaci, tego nikt dziś nie wie. Ale gdyby rachunek nie istniał, nadzieja byłaby jeszcze mniejsza.
Przede wszystkim Rada Europy ma potencjał, aby dać polityczny głos rosyjskiemu społeczeństwu obywatelskiemu. Przedstawiciele wszystkich tych, którzy uciekli z ojczyzny, a opowiadają się za inną, lepszą Rosją, mogliby zostać włączeni do struktur instytucjonalnych Rady Europy i ułatwić dialog o przyszłości. Należy także ustanowić stałe relacje z dysydentami rosyjskimi. W szczególności stworzyć sferę działania dla wygnanych mediów i organizacji pozarządowych, które zostały uznane przez władze za „zagranicznych agentów”. To nie przypadek, że spotkania w ramach przygotowań do szczytu w Reykjavíku obejmowały dużą liczbę przedstawicieli rosyjskiego społeczeństwa obywatelskiego, którzy chcą opracować plany na później. Ich pomysły są potrzebne. Dotyczy to również Białorusi – Rada Europy powinna wspierać politykę azylową dla osób uciekających przed reżimem Łukaszenki. To długoterminowa inwestycja w demokratyczną przyszłość Białorusi.
Odpowiedzieć na agresję: na podstawie prawa
Multilateralizm przeżywa kryzys. Ale ci, którzy patrzą w przyszłość, nie powinni się kierować aktualnymi trendami. To, co nie działa na poziomie ONZ, można próbować osiągnąć na poziomie europejskim – np. zdefiniować podejście praw człowieka do ochrony klimatu, wynegocjować europejskie minimum socjalne lub opracować najlepsze praktyki ochrony procesów demokratycznych przed nieprzejrzystymi wpływami. Europejski Trybunał Praw Człowieka, z interpretacją Konwencji jako „żywego instrumentu”, przyczynił się w znacznym stopniu do rozwoju społecznego w państwach członkowskich. Nie należy także zapominać o sztuce negocjowania i dostosowywania starzejących się traktatów do nowych czasów. Również w tym zakresie Rada Europy ma ogromny potencjał.
Szczyt w Reykjavíku to pierwsze spotkanie szefów państw i rządów państw członkowskich Rady Europy od czasu szczytu w Warszawie w 2005 r. Wtedy dominował entuzjazm dla integracji europejskiej. Powstaje pytanie, na ile duch ówczesnych złotych lat dla Europy może przetrwać w czasach Realpolitik.
Rada Europy potrzebuje pieniędzy. Jak zawsze głównym wsparciem są poszczególne państwa członkowskie. Ale jest powszechne oczekiwanie, że UE stanie się istotnym wsparciem. Wynik szczytu nie będzie jednak mierzony liczbami. O wiele ważniejsze jest fundamentalne uznanie, że Rada Europy jest potrzebna jako źródło idei i orientacji w coraz bardziej polifonicznej i podzielonej Europie. Ucieleśnia bowiem wartości, o które Ukraina musi walczyć i bronić się zbrojnie przed agresją rosyjską. Rada Europy musi funkcjonować w „nowym świecie”, w którym spójna odpowiedź na przemoc i agresję może być udzielana na podstawie i w granicach prawa.
Angelika Nußberger – była wiceprezes Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, profesor uniwersytetu w Kolonii. Adam Bodnar – były Rzecznik Praw Obywatelskich, profesor Uniwersytetu SWPS.
Oryginalna wersja artykułu ukazała się 16 maja 2023 r. na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Tytuł i śródtytuły od redakcji.