Gdzie jest Łukaszenka?
Gdzie jest Łukaszenka? Przez 30 lat taka nieobecność się nie zdarzała
Prezydent Białorusi podupadł na zdrowiu. Z wyraźnym grymasem bólu uczestniczył w moskiewskich uroczystościach Dnia Zwycięstwa 9 maja. Uwagę zwrócił bandaż na dłoni Alaksandra Łukaszenki, mogący osłaniać wenflon. Nie dał rady przejść kilkuset metrów po placu Czerwonym, podwieziono go wózkiem elektrycznym. Nie wziął też udziału w śniadaniu, na które swoich gości zapraszał Władimir Putin. Gdy zamykaliśmy ten numer POLITYKI, Łukaszenka nie pokazywał się publicznie już od kilku dni. Rzecz nietypowa, bo w trakcie blisko 30-letnich rządów tak długie nieobecności praktycznie mu się nie zdarzały.
Nie ujawniono przyczyny pogorszenia się kondycji przywódcy, który miał trafić do prezydenckiej kliniki. Białoruska opozycja i niezależne media, powołując się na własne źródła, informowały więc o rozległym zawale i konieczności wprowadzenia w stan śpiączki farmakologicznej lub o infekcji wirusowej – w tej wersji gorzej miało się poczuć kilka osób z najbliższego otoczenia dyktatora. Z braku pewnych wiadomości ulica dorzuciła jeszcze swoje wersje, w tym otrucie na zlecenie Kremla, rzekomo próbującego pozbyć się niewygodnego sprzymierzeńca, który nie chce, by białoruskie wojsko wzięło bezpośredni udział w wojnie w Ukrainie. Spekulacje o możliwej aneksji Białorusi powracają regularnie, ostatnio zimą, gdy międzynarodowa grupa dziennikarzy śledczych opublikowała dokument z zarysem operacji wchłonięcia Białorusi przez Rosję do 2030 r.
Nie oznacza to wcale, że Rosja akurat teraz jest przygotowana na wakat w Mińsku. Owszem, ma szerokie wpływy w białoruskich służbach specjalnych i w wojsku, dominuje w gospodarce, na Białorusi stacjonuje kilka tysięcy jej żołnierzy. Ale nie widać osób lub środowisk, które w jej imieniu miałyby przejąć schedę po Łukaszence. W jeszcze słabszej pozycji jest opozycja, zastraszona, przetrzymywana w celach albo przebywająca na emigracji.